fot. arch.

Zabrzański rywal szczypiornistów z Legionowa kolejny raz okazał się zbyt mocny. W niedzielnym (17 września) spotkaniu Zepter KPR przegrał w Arenie z trzecią aktualnie drużyną ORLEN Superligi 22:31 i po pięciu kolejkach pozostaje jedyną ekipą w stawce z zerowym dorobkiem punktowym.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego było jasne, że legionowskiego beniaminka czeka w niedzielne popołudnie bardzo trudne zadanie. Po dobrym, ale przegranym meczu z Kielcami Górnik Zabrze za wszelką cenę chciał wrócić na zwycięską ścieżkę, zwłaszcza w pojedynku, w którym uchodził za zdecydowanego faworyta. Zadanie gospodarczy było zatem trudne, lecz przecież – jak to w sporcie – możliwe do wykonania. Zepter KPR zabrał się do dzieła z animuszem, tyle że za chęciami nie podążyła, niestety, skuteczność. Po ośmiu minutach (oraz niewykorzystanym rzucie karnym) gospodarze przegrywali już 0:6. I dopiero wtedy pokonali golkipera Górnika po raz pierwszy. Od tego momentu było już nieco lepiej i w 15 minucie KPR przegrywał tylko 5:8. Później obie drużyny zaliczyły mały bramkowy przestój, z którego szybciej i pewniej wyszli zabrzanie. Lecz kiedy po golu Filipa Fąfary w 26 minucie miejscowi zmniejszyli stratę do pięciu „oczek” (7:12), wlali w serca kibiców nadzieję na doścignięcie rywala. Tak się jednak nie stało. Końcówka pierwszej połowy należała do doświadczonego teamu z Zabrza, który zaliczył w niej cztery trafienia, pieczętując swoją dominację na parkiecie. I w zasadzie, wygrywając ośmioma bramkami (16:8), pozbawił legionowian złudzeń w kwestii szans zdobycia tego wieczoru choćby punktu.

W drugiej połowie strzelanie rozpoczął Zepter KPR, ale czujni „górnicy” pilnowali, żeby gospodarze nie zaliczyli dłuższej serii trafień, a co za tym idzie – nie złapali silniejszego wiatru w żagle. W czym znacząco pomógł im drugi, 22-letni bramkarz Górnika Kacper Ligarzewski, który solidnie okopał się między słupkami, notując w niedzielę aż 45-procentową skuteczność. Zabrzanie kontrolowali sytuację, systematycznie rozmontowując obronę gospodarzy, dzięki czemu trener Tomasz Strząbała mógł spokojnie śledzić widowisko z udziałem swej drużyny. Wprawdzie tempo spotkania nieco spadło, a podopieczni Michała Prątnickiego punktowali lepiej niż w pierwszej połowie, ale powstałych w niej zaległości, w dodatku z tak klasowym rywalem, nadrobić nie byli w stanie. Dlatego, chociaż w drugiej części meczu okazali się gorsi tylko o jednego gola (14:15), po godzinie rywalizacji zdobyli ich dziewięć mniej od Górnika i w efekcie znów opuszczali boisko ze spuszczonymi głowami. Lecz także bogatsi o kolejne doświadczenia wynikające ze starcia z klasowym przeciwnikiem, które prędzej czy później powinny przełożyć się na korzystne wyniki.

Następny superligowy pojedynek piłkarze ręczni Zeptera KPR Legionowo rozegrają w najbliższą sobotę (23 września) na wyjeździe. Ich rywalem będzie jedenasta w tabeli ekipa Grupa Azoty Unia Tarnów, która zgromadziła dotychczas cztery punkty. Początek meczu o godz. 16.00.

Zepter KPR Legionowo – Górnik Zabrze 22:31 (8:16)

Zepter KPR Legionowo: Zacharski, Pieńkowski – Fąfara 3, Maksymczuk, Chabior, Wołowiec 1, Laskowski 1, Pawelec 4, Adamczyk 3, Tylutki, Bogudziński 1, Brzeziński, Brinovec 1, Klapka 2, Ciok 2, Lewandowski 4. Kary: 10 min.
Górnik Zabrze: Wyszomirski, Ligarzewski – Szyszko 7/5, Tokuda 3, Morkowski 2, Kaczor 1, Minocki 6, Artmenko 6, Przytuła, Wąsowski, Krawczyk 1, Baczko 3, Ilczenko 2, Dudkowski. Kary: 8 min.

Poprzedni artykułDobiegają jubileuszu
Następny artykułMozaika zrobiona w balona
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.