Kolejna, już 49 edycja Biegów Przełajowych o Puchar Prezydenta Miasta Legionowo, dowiodła, że pomysł na taką promocję aktywności fizycznej był trafiony. Potwierdziło się to również w poprzednią sobotę. Częściowo też dlatego, że warunki do zabawy oraz rywalizacji na łonie natury uczestnicy tej popularnej imprezy mieli wręcz wymarzone.

Znana wśród lokalnych fanów joggingu polana przy ul. Zakopiańskiej już od rana tętniła sportowym życiem. – Towarzyszy nam dzisiaj wspaniała, bardziej letnia niż jesienna pogoda. Jak powiedział nasz niezastąpiony spiker, czujemy się, jakby to był 9 lipca, a nie 9 września, dlatego myślę, że również ta pogoda sprawiła, że mamy bardzo fajną frekwencję. W biegach dziecięcych i młodzieżowych mieliśmy ponad stu uczestników, a w biegu głównym blisko osiemdziesięciu, więc trzymamy poziom. Te biegi wciąż cieszą się powodzeniem – mówi zadowolony Michał Kobrzyński, kierownik Areny Legionowo.

Pierwsi na starcie tradycyjnie pojawili się najmłodsi. Jak zwykle nie sami, lecz z solidną rodzicielską obstawą. Trudno powiedzieć, kto te starty przeżywał bardziej: same maluchy czy ich opiekunowie. Pewne jest tylko to, że dostarczyły one wszystkim całe mnóstwo wrażeń. – Było dużo uśmiechów, dużo emocji, również wśród rodziców. Ale najważniejsze jest to, że już te najmłodsze roczniki, bo nawet trzyletnie dzieci – trzymane za ręce przez rodziców, startują w naszych biegach. Liczna frekwencja na starcie i na mecie, no i te wszechobecne uśmiechy – one dla nas liczą się najbardziej. Oczywiście każde dziecko, niezależnie od miejsca, które zajmie, wychodzi z jakimś drobnym gadżetem, medalem, z pamiątką z tego biegu. I myślę, że to też jest fajne, bo dzieciaki chętnie tu wracają i uprawiają te sporty, które lubią i które kochają – dodaje organizator zawodów.

Jeśli chodzi o seniorów, biegaczki i biegacze jak zawsze wystartowali w samo południe. Solidnie się wcześniej rozgrzewając, panie sześciokilometrową pętlę po lesie pokonywały raz, panowie zaś musieli zrobić to dwukrotnie. Inna sprawa, że trudno tu mówić o jakimkolwiek przymusie. Bo dla większości uczestniczek i uczestników start w legionowskich przełajach to po prostu czysta sportowa przyjemność. – Trasa jest bardzo fajna i ciekawa. Każdy, kto tu cyklicznie przyjeżdża, bardzo ją sobie chwali. Jest dosyć wymagająca, bo w zależności od warunków atmosferycznych stwarza trochę problemów, ale o to też chodzi w biegach przełajowych – żeby troszeczkę dała w kość. I myślę, że dlatego jest ona sporym atutem, jeżeli chodzi o kwestie organizacyjne – uważa Michał Kobrzyński. Skoro już mowa o atutach, bez wątpienia należą też do nich przygotowywane dla wszystkich atrakcyjne, za każdym razem inne pamiątkowe medale. No i smaczny regeneracyjny poczęstunek, który pozwala startującym, już z zawieszonym na szyi trofeum, nabrać sił po biegowej rywalizacji.

Co do jej wyników, wśród pań, z czasem 24:05 s, triumfowała Svetlana Sanko. Jedenaście sekund po niej wbiegła na metę Klaudia Krajewska, a trzecia była specjalizująca się w ultra maratonach Patrycja Bereznowska, która tę sześciokilometrową przebieżkę zakończyła z czasem 24:52 s. Natomiast w rywalizacji mężczyzn najlepszy okazał się Paweł Krochmal (Pawko Runner Team), który dwie leśne pętle pokonał w 42:13 s. Ponad minutę za nim finiszował Sylwester Kuśmierz z ekipy Markowi Biegacze (44:30 s), zaś na najniższym stopniu podium stanął reprezentant Wieliszew Heron Team Przemysław Woźniak (44:59 s).

Dla większości startujących najważniejsze było jednak nie miejsce, lecz samo uczestnictwo. A dla organizatorów fakt, że z, nomen omen, biegiem lat leśne zmagania o puchar legionowskiego prezydenta stały się już imprezą, której ominąć zwyczajnie nie wypada. – Początki były naprawdę ciężkie. Kiedyś bieganie nie było tak popularne. Jeszcze kilkanaście lat temu nie każdy garnął się do uprawiania sportu. Szczególnie młodzież i szczególnie w sobotę, kiedy tak naprawdę odpoczywa się od szkoły i od wszelkiej aktywności. Ale my, konsekwentnie organizując przez te wszystkie lata biegi przełajowe, stworzyliśmy taką modę – głównie wśród legionowskiej młodzieży – na to, żeby tu przyjść, porywalizować i pobawić się wspólnie z nami. To naprawdę cieszy, bo z początku to była tylko garstka dzieci i trudno było znaleźć jakiś sposób, żeby to zmienić. A teraz naprawdę jest kolorowo, jest cudownie i jest tutaj mnóstwo zabawy – podkreśla szef Areny.

W grudniu legionowskie przełaje odbędą się po raz pięćdziesiąty. Organizatorzy już teraz zapowiadają przygotowanie na ten biegowy jubileusz specjalnej niespodzianki.

Poprzedni artykułRodzina odpocznie
Następny artykułGórnik wydobył punkty
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.