fot. arch.

Legionowscy szczypiorniści nie wykorzystali nadarzającej się w ubiegłym tygodniu szansy na zdobycie pierwszych w tym sezonie punktów. W dwóch spotkaniach z drużynami, które również zaliczyły kiepski start, okazali się minimalnie gorsi i w efekcie, po czterech kolejkach rozgrywek, zajmują ostatnią pozycję w tabeli ORLEN Superligi.

Choć to dopiero początek ligi, to mogły być mecze, które w dużej mierze ustawią porządek wśród ekip mniej liczących się w ligowej stawce. Tym bardziej więc Zepter KPR Legionowo chciał wreszcie poznać smak zwycięstwa. Zwłaszcza że czwartkowy (7 września) pojedynek z Energą Wybrzeże Gdańsk rozgrywał we własnej hali.

O jeden błąd za daleko

Już początek meczu pokazał, że obie drużyny zamierzają twardo walczyć o każdą piłkę. Co przy ich zbliżonym potencjale sportowym przełożyło się na mnóstwo emocji dla legionowskiej publiczności. A ponieważ gra była niezwykle wyrównana, właściwie ani przez moment nie mogła ona ze spokojem, bez obaw o wynik, śledzić czwartkowego widowiska. W siódmej minucie, po golu Sławomira Lewandowskiego, Zepter KPR doprowadził do remisu 7:7. I kiedy wydawało się, że za chwile padną kolejne gole dla gospodarzy, to niestety goście żwawiej zabrali się do pracy, co przełożyło się na ich rosnącą przewagę, która w 21 minucie wzrosła już do pięciu trafień (17:12). Podopieczni Michała Prątnickiego do końca robili wszystko, co mogli, aby zniwelować stratę, ale po pierwszej połowie spotkania przegrywali z gdańszczanami 20:23.

Męska rozmowa w szatni miejscowych przyniosła świetny efekt, bo po przerwie szybko doprowadzili oni do remisu po 24. Zaskoczony takim obrotem sprawy trener Mariusz Jurkiewicz szybko „skomentował” to wzięciem czasu. Co więcej, tuż po nim Zepter KPR poszedł za ciosem i ku zadowoleniu swoich kibiców, po celnym rzucie Filipa Fąfary, osiągnął trzybramkową przewagę. Długo utrzymać jej się jednak nie udało. Już w 40 minucie na tablicy wyników znów był remis (28:28). Zaczęła się twarda walka punkt za punkt, podczas której sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Wśród legionowian na pochwałę zasłużył szczególnie bramkarz Tomasz Szałkucki, którego udane parady pozwoliły im prowadzić w 50 minucie 31:30. Przełom nastąpił pięć minut później, kiedy gdańska Energa odrobiła straty, a następnie wyszła na prowadzenie 34:33. Wprawdzie kilkadziesiąt sekund później KPR zdołał jeszcze wyrównać, lecz wojnę nerwów w końcówce meczu lepiej wytrzymali goście i wykorzystując proste błędy miejscowych, wygrali w Legionowie z mazowieckim beniaminkiem 36:35.

Zepter KPR Legionowo – Energa Wybrzeże Gdańsk 35:36 (20:23)

Zepter KPR Legionowo: Szałkucki, Zacharski – Adamczyk 10, Maksymczuk 8, Brzeziński 4, Lewandowski 4, Pawelec 3, Chabior 3, Laskowski 1, Fąfara 1, Wołowiec 1, Brinovec.

Zabrakło szczęścia

W niedzielę (10 września) legionowianie musieli zmierzyć się z kolejną Energą, tym razem tą z Kalisza. I chociaż grali na wyjeździe, ten niezwykle istotny dla siebie mecz zaczęli doskonale, w ósmej minucie prowadząc 5:2. Czas wzięty przez trenera Rafała Kuptela wiele nie zmienił i twardo walczący goście jeszcze długo trzymali gospodarzy na minimalny dystans. Dopiero w 21 minucie kaliszanom udało się doprowadzić do remisu (10:10). Już do końca pierwszej połowy żadna z ekip nie potrafiła wypracować większej przewagi. Jednak to legionowianie, po udanym finiszu i golu Norberta Maksymczuka na 16:15, schodzili do szatni w lepszych nastrojach.

Mimo że w drugiej połowie kaliszanie szybko wyrównali, Zepter KPR odpowiedział im najlepiej jak mógł. I po sześciu minutach wyszedł na trzybramkowe prowadzenie. Zdeterminowanych gospodarzy to jednak nie podłamało. Intensywne starania o poprawę wyniku przyniosły im powodzenie w 41 minucie, kiedy to znów na tablicy pojawił się remis (22:22). Dla wszystkich było jasne, że losy tego spotkania będą ważyły się do samego końca. Lepszy okazał się on jednak, niestety, dla gospodarzy. Od 53 minuty, kiedy wyszli na skromne, dwubramkowe prowadzenie 28:26, nie dali się już KPR-owi dopaść. Kontrolując sytuację na boisku, ostatecznie wygrali 30:28 i to oni, a nie ekipa z Legionowa, zgarnęli pierwsze w tym sezonie punkty.

Energa MKS Kalisz – Zepter KPR Legionowo 30:28 (15:16)

Zepter KPR Legionowo: Szałkucki, Pieńkowski – Brzeziński 2, Maksymczuk 8, Fąfara 3, Bogudziński 2, Pawelec 2, Lewandowski 1, Adamczyk, Tylutki, Brinovec 1, Wołowiec 2, Chabior 6, Laskowski 1, Ciok.

W piątej kolejce rozgrywek ORLEN Superligi, w najbliższą niedzielę (17 września), Zepter KPR Legionowo zmierzy się na własnym terenie z trzecim w tabeli, mającym na swoim koncie już osiem punktów Górnikiem Zabrze. Początek spotkania o godz. 16.00.

Poprzedni artykułBezpieczeństwo najważniejsze
Następny artykułFiskus wciąga do sieci
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.