Kiedy rzekło się „a”, warto też powiedzieć „b”. To również dlatego powiatowi włodarze poszli za ciosem i pod koniec października przyjęli kolejną grupę ukraińskich dzieci, m.in. z Krymu. I podjęli je, korzystając z pomocy wielu bezinteresownych ludzi i instytucji, czym polska chata bogata.

– Są to dzieci ukraińskich patriotów będących teraz pod okupacją. To takie nasze podziękowanie dla ludzi, którzy nawet w tak trudnych czasach pozostali wierni Ukrainie. Aby je tu przywieść, wyciągaliśmy niektórych dosłownie spod gradu pocisków – mówi Riza Asanov, prezes Fundacji Krym.

– Nasza oferta pomocy dzieciom z Ukrainy spotkała się z dużym zainteresowaniem ambasady Ukrainy i samych Ukraińców. Kilka tygodni temu ambasador zapytał o możliwość przyjęcia kolejnej grupy dzieci z terenów, na których toczą się działania wojenne. Odpowiedzieliśmy pozytywnie, bo mamy wiele zainteresowanych podmiotów, które chcą uczestniczyć w przyjęciu naszych gości i zorganizować dla nich różne atrakcje – tłumaczy starosta Jan Grabiec. Oprócz powiatu, w organizację pobytu włączyły się przede wszystkim gminy Legionowo, Nieporęt oraz warszawskie Bemowo. Bezpośrednią pieczę nad młodzieżą i jej wychowawcami z Ukrainy sprawowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. – Przyjęliśmy ich w centrum szkoleniowo – konferencyjnym Warszawianka w Jachrance. Dzieci są tam zakwaterowane i mają zapewnioną opiekę. Do tej pory zwiedziły m.in. pałac w Wilanowie, Zamek Królewski, były też na Starówce – wylicza Anna Kaczmarek, dyr. PCPR w Legionowie. Bawiły się również w kręgielni, pływały statkiem, a dzięki uprzejmości wójta gminy Nieporęt korzystały z tamtejszej pływalni.

W ubiegły wtorek przyszedł czas na poznanie prezydenta Legionowa i odwiedziny w miejskich placówkach oświatowych. Spotkanie w ratuszu zaczęto, jak na jego międzynarodową rangę przystało, dość oficjalnie. Szybko jednak gospodarz, a w ślad za nim goście, zerwali z dyplomatycznym protokołem. – Jak kiedyś, nie powiem gdzie, wieczorem siedzieliśmy ze starostą na Ukrainie, to ustaliliśmy, że połowa naszych serc jest ukraińska – zdradził Roman Smogorzewski. Po takim wyznaniu puściły już wszystkie lody i blisko 50 sąsiadów ze Wschodu zasypało prezydenta pytaniami. Nie tylko zresztą o pełniony przezeń urząd. Później prezes Fundacji Krym podziękował stronie polskiej za okazaną pomoc. Poprosił też o wsparcie idei stworzenia na Mazowszu ukraińskiej szkoły.

Warto wspomnieć, że przebieg spotkania i całego pobytu dokumentowały dziennikarki jednej z tamtejszych stacji telewizyjnych. Ale już teraz o Legionowie i powiecie jest w ich kraju głośno. – Rozmawiałem z politykami z najwyższej ukraińskiej półki i mówiliśmy o Legionowie. Jeden z nich, taki na Ukrainie najmocniejszy, powiedział, że gdyby nasi politycy pomagali swoim rodakom tak jak pomaga nam Legionowo, to by u nas nie było biedy – mówi Riza Asanov, z pochodzenia krymski Tatar. – To dobrze rokuje na przyszłą współpracę z naszymi regionami partnerskimi. Wtedy gdy Ukraina już złapie oddech i zacznie intensywnie się rozwijać – ocenia Jan Grabiec. Tak czy inaczej, ciąg dalszy powiatowej pomocy dla ukraińskich dzieci z pewnością nastąpi.