Po ostatnich dwóch meczach koszykarze drugoligowego Legionu Legionowo mają zapewne mieszane nastroje. Bo chociaż najpierw pokonali u siebie wyżej notowaną ekipę z Wołomina, to kilka dni później nie mieli nic do powiedzenia w wyjazdowym pojedynku z liderem grupy B, Energą Basket Warszawa.

Jak dotąd wołomińskie Byki spisywały się w tym sezonie znacznie lepiej, więc nawet zmagając się z nimi na własnym parkiecie, legionowianie wcale nie byli faworytami rozgrywanego w ostatnią środę stycznia spotkania. Miejscowi mieli też jednak świadomość, że o końcowym rezultacie nie decyduje aktualny układ tabeli, lecz postawa na boisku. I z takim też przekonaniem na nie wyszli, w pierwszej kwarcie zdobywając pięć punktów więcej od rywala. Po krótkiej przerwie rozjuszone tym faktem Byki z większym przekonaniem zaczęły szarżować w stronę bronionego przez legionowian kosza. A ponieważ poprawiły też skuteczność, rozstrzygnęły na swoją korzyść zarówno drugą, minimalnie wygraną, jak i trzecią kwartę. W efekcie przed ostatnią częścią rywalizacji przyjezdni mieli zaledwie jeden punkt więcej. To oznaczało, że obie ekipy właściwie nie mają w niej już czego bronić i po prostu muszą na całego powalczyć o końcowy sukces. Ku zadowoleniu miejscowych kibiców, lepiej z tego zadania wywiązali się – prowadzeni przez świetnie dysponowanego, najskuteczniejszego w ich ekipie Przemysława Lewandowskiego – gospodarze, którzy wygrali czwartą kwartę 29:25, a cały zacięty środowy mecz 94:91. Było się zatem z czego cieszyć.

Na tej zwycięskiej fali Legion popłynął w minioną sobotę (3 lutego) do stolicy, aby w 22 kolejce II ligi spróbować stawić czoła prowadzącej w stawce, rozpędzonej Enerdze Basket Warszawa. I z góry było wiadomo, że szalenie trudno będzie mu stanąć jej na drodze. Przebieg spotkania dość szybko to zresztą potwierdził. Zdecydowana w ataku i twardo broniąca ekipa Energi nie pozostawiła prowadzonym przez trenera Łukasza Pacochę legionowianom żadnych złudzeń, przekonująco wygrywając pierwszą, drugą, a także trzecią kwartę. To oznaczało, że przed tą czwartą warszawianie mieli aż 28 „oczek” przewagi, więc śmiało mogli ją już rozegrać na znacznie wolniejszych obrotach. Tak też oszczędzający siły lider uczynił, co ambitnej drużynie gości pozwoliło wygrać ostatnie rozdanie i nieznacznie zmniejszyć rozmiary porażki. Wiele więcej tego dnia Legion w Warszawie zrobić prawdopodobnie nie był w stanie.

W najbliższą sobotę (10 lutego) zajmująca trzynaste miejsce w tabeli ekipa z legionowskiej Areny podejmie w niej znajdujący się w grupie B tuż nad nią, również mający na koncie 28 punktów Start Lublin. Początek meczu zaplanowano na godz. 18.30.

KS Legion Legionowo – Speed sport Zec Byki Wołomin 94:91 (21:16, 25:26, 19:24, 29:25)

Punkty dla Legionu zdobywali: Lewandowski – 28, Motel – 25, Nieporęcki – 14, Çalişkan – 11, Słoniewski – 10, Grzeliński, Kus i Rudko – po 2.

Energa Basket Warszawa – KS Legion Legionowo 100:74 (26:17, 31:16, 24:20, 19:21)

Punkty dla Legionu zdobywali: Lewandowski – 22, Çalişkan – 16, Rudko – 12, Nieporęcki – 11, Motel – 9, Grzeliński i Kus – po 2.

Poprzedni artykuł(Wodo)ciąg do nowoczesności
Następny artykułGórnik fedrował lepiej
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.