fot. arch.

Koszykarze drugoligowego Legionu Legionowo zrobili to, co do nich należało, wysoko pokonując w minioną sobotę (16 grudnia) „czerwoną latarnię” grupy B, zespół MKS Ochota Warszawa. Rozgrywany na wyjeździe pojedynek ekipa z Areny wygrała trzydziestoma punktami.

Początek spotkania wcale nie wskazywał, że gospodarze zaliczą kolejny nieudany występ. Pierwszą kwartę, owszem, czterema punktami przegrali, ale w drugiej odrobili trzy „oczka” i w połowie meczu Legion miał tylko symboliczną, najmniejszą z możliwych przewagę nad ostatnim w stawce rywalem. Po trzeciej, minimalnie wygranej przez gości, odsłonie sobotniego pojedynku sytuacja właściwie nie uległa zmianie. Legion co prawda prowadził, jednak w czwartej kwarcie wszystko jeszcze mogło się zdarzyć. I zdarzyło się – coś, czego zapewne mało kto się spodziewał. Z perspektywy koszykarzy Ochoty było to istne trzęsienie ziemi, po którym ochotę do walki na dłuższy czas mogli oni stracić. Dość powiedzieć, że podopieczni Antonio Daykoli rzucili w ostatniej części meczu aż 38 punktów, wręcz nokautując pozbawionego już sił rywala. Dzięki temu Legion zaliczył kolejne w tym sezonie zwycięstwo i do swojego dorobku mógł dopisać cenne dwa punkty.

Następne ligowe starcie czeka czternastych w grupie B legionowian już w nowym roku. W sobotę (6 stycznia) zagrają na wyjeździe z mającym tyle samo punktów, bezpośrednio ich wyprzedzającym Profbudem Legią Warszawa. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby Legionowi znacząco poprawić pozycję w tabeli.

MKS Ochota Warszawa – KS Legion Legionowo 69:99 (20:24, 22:19, 17:18, 10:38)

Punkty dla Legionu zdobywali: Çalişkan – 29, Leandowski – 16, Nieporęcki – 14, Motel – 13, Nyckowski – 8, Słoniewski – 7, Piątkowski – 6, Kaczmarczyk i Szewczyk – po 3.

Poprzedni artykułPod presją depresji
Następny artykułRozwód w pojedynkę
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.