O ile legionowskie drużyny sportowe ostatnio raczej dołują, uprawiana jest w mieście dyscyplina, która z rok na rok święci coraz większe triumfy. Cheerleading, bo o nim tu mowa, powoli staje się jedną z miejskich specjalności. A nawet, czego dowiodły niedawne mistrzostwa świata w Stanach Zjednoczonych – lokalnym towarem eksportowym.

Najpierw rosnącą formę legionowskich cheerleaderek potwierdziły odbywające się w Grodzisku Mazowieckim VII Mistrzostwa Polski w Cheerleadingu Sportowym, gdzie młode zawodniczki z Brothers Dance Studio zajmowały wysokie miejsca, a także zdobywały medale, z tymi najcenniejszymi włącznie. Jakby tego było mało, i one, i dziewczyny z Elite Cheerleaders Academy zaliczyły też świetne występy w kwietniowych mistrzostwach świata w amerykańskim Orlando. A więc w kraju, gdzie cheerleading – jako urozmaicenie meczowych antraktów – przed laty wymyślono. – Dziewczyny, które reprezentowały nas w Stanach, miały dodatkowe treningi z trenerką już we własnym zakresie. No i też jeździły na zgrupowania z resztą kadry narodowej do Łochowa, żeby z tamtejszą drużyną doskonalić cały układ – mówi Piotr Tolak, prezes tanecznego klubu sportowego Brothers Dance Studio. – Trenowałyśmy z zespołem UKS Trójka Łochów. Wszyscy nas tam bardzo fajnie przyjęli i tak naprawdę od razu złapaliśmy dobry kontakt. Od razu była między nami fajna atmosfera, tak jakbyśmy znali się od dawna – dodają tuż po przylocie z USA zadowolone Magda Masiak i Agata Krupko.

Dobra atmosfera na treningach wydatnie pomogła we właściwym przygotowaniu się do wyjazdu na Florydę. Pomogli też, pod względem organizacyjnym, prywatni oraz instytucjonalni sponsorzy, bez których wsparcia tak kosztowny wyjazd byłby po prostu niemożliwy. Same mistrzostwa świata okazały się dla dziewcząt i sportową przygodą, i szkołą życia. Szkołą, w której musiały zmagać się nie tylko z rywalkami. – Było bardzo gorąco, co sprawiało nam dużą trudność. Jak były treningi na dworze, to ten upał strasznie nam doskwierał. W hali działała klimatyzacja, więc było trochę chłodniej. I były tam też chyba trochę inne maty niż w Polsce, bo niby czułyśmy, że wybijały, ale jakoś inaczej się na nich skakało – wspominają Magda z Agatą. Debiut w światowym czempionacie legionowianki śmiało mogą uznać za bardzo udany. Chociaż zajęły miejsce tuż za podium, niedosytu z tego powodu nie czują. – Naszym zdaniem zrobiłyśmy wszystko, co mogłyśmy. A reszta to była już po prostu decyzja sędziów.

Na wieść o sukcesach młodych mieszkanek powiatu do siedziby Brothers Dance Studio pospieszył z dyplomami i gratulacjami sam legionowski starosta. Dzięki czemu na własne oczy mógł przekonać się o klasie lokalnego cheerleadingu. – Powiat legionowski stara się wspierać każdą formę działalności czy też zabawy, która rozsławia jego imię. Cieszy zwłaszcza to, że przynosi ona tyle satysfakcji i radości dziewczętom, które w tym klubie bawią się i tańczą. Cały ten cheerleading to zabawa, taniec, akrobatyka, ale i trochę emocji, ponieważ jest tam też przecież rywalizacja sportowa. Wiąże się on również z poznawaniem świata i poznawaniem ludzi. Cieszy więc to, że te dziewczęta, które – jak same mówiły – zaczęły ćwiczyć od piątego, szóstego roku życia, mają swoją pasję, angażują się w nią, a internet i telefony odkładają gdzieś na bok. Rozwijają natomiast to, co lubią. Warto mieć marzenia, bo czasami się one spełniają. Tego w każdym razie im wszystkim serdecznie życzę – mówi Sylwester Sokolnicki.

Jak dotąd, czego potwierdzenie stanowią ostatnie sukcesy sportowe, idzie to legionowskim cheerleaderkom znakomicie. W związku z tym rośnie też stopniowo ich liczba. W samym tylko klubie Brothers Dance Studio, w sześciu zespołach oraz w grupach otwartych, trenuje dobrze ponad setka młodych zawodniczek. – Wydaje mi się, że to jest potwierdzenie, że idziemy w dobrym kierunku i że trenerki, które mamy w naszym klubie sportowym, doskonale wiedzą, co robią. A teraz plan jest taki, żeby w przyszłości cała nasza drużyna poleciała do Stanów i nas reprezentowała – zdradza Piotr Tolak. Plan ambitny, ale jak pokazało życie, całkiem realny. Bo nawet ćwicząc w Legionowie, jeśli pracuje się ciężko i wytrwale, można spełnić swój amerykański sen.

Poprzedni artykułStarosta z urzędu
Następny artykułO seksie i nie tylko
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj