Ciekawe spotkania autorskie Poczytalnia uczyniła jedną ze swoich specjalności. Bardzo w tym pomagają środki zewnętrzne, dzięki którym placówka może zapraszać do siebie autorów z krajowego topu. Latem ubiegłego roku, promując książkę „Pieprzyć wstyd, czyli historia rewolucji seksualnej”, gościła w Legionowie Ewa Wanat. Publikowana przez nas rozmowa z publicystką była jedną z ostatnich w jej literackiej karierze. Kilka miesięcy później, 13 grudnia 2023 r., Ewa Wanat zmarła z powodu choroby nowotworowej.

Spotkanie ze znaną pisarką oraz dziennikarką, cenioną między innymi za dążenie do zerwania z traktowaniem seksualności jako tematu tabu, Miejska Biblioteka Publiczna w Legionowie zorganizowała w ramach projektu pod nazwą BLISKO, realizowanego wspólnie ze Stowarzyszeniem Myślących Pozytywnie. – Doszliśmy do wniosku, że warto byłoby pójść drogą reportażu, ponieważ do tej pory w naszej bibliotece tego gatunku właściwie nie prezentowaliśmy. Zrodził się więc pomysł, żeby zaprosić tutaj dziennikarzy i reportażystów, którzy poruszają bardzo ważne społecznie tematy – tłumaczyła Jolanta Żebrowska z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie.

Stale penetrując polski rynek wydawniczy, za jeden z takich tematów realizatorzy projektu uznali najnowsze dzieje ludzkiej seksualności. Po czym zaprosili do Legionowa autorkę pozycji, która wzbudziła w kraju ogromne kontrowersje. Po części ze względu na swój tytuł, który brzmi: „Pieprzyć wstyd, czyli historia rewolucji seksualnej”. Wymyślony, nawiasem mówiąc, nie przez Ewę Wanat, lecz wydawcę książki. I zawierający nie, jak twierdzi część osób, wyraz z definicji wulgarny, lecz zwykły kolokwializm. – Rewolucja seksualna to było coś, co przychodziło nam zawsze do głowy, jak z doktorem Andrzejem Depko prowadziliśmy przez 10 lat program w radiu Tok FM, potem w I programie Polskiego Radia, potem w radiu RDC. Najpierw nazywał się on „Kochaj się długo i zdrowo”, potem „Wanat i Depko o seksie”. Był to w każdym razie program robiony przy współudziale słuchaczy, którzy do nas dzwonili i zadawali pytania. Pan doktor, jako specjalista, wybitny seksuolog, na nie odpowiadał, a ja się przy nim uczyłam – skromnie przyznała autorka książki.

Ponieważ owa nauka trwała aż dekadę, współprowadząca audycję zaliczyła solidny kurs seksuologii. I zdążyła dowiedzieć się od dzwoniących do radia słuchaczy, że z podejściem do spraw dziejących się zwykle za drzwiami sypialni nie jest w Polsce najlepiej. – Ludzie mają pewne stereotypowe wyobrażenia, lęki, które – jak poza anteną rozmawialiśmy o tym z doktorem – wynikają właśnie z tego, że w latach 60. i 70. nie odbyła się tutaj pewna przemiana obyczajowa. Nie chodzi mi tylko o rewolucję stricte seksualną, ponieważ zmiany seksualności są też emanacją jakiejś zmiany obyczajowej. Wiele rzeczy, które dotyczą na przykład niewiedzy na różne tematy, braku edukacji seksualnej, myślenia o wielu kwestiach związanych z seksem w kategoriach winy, grzechu, pokuty, wstydu, całkowicie wypacza jeden z najpiękniejszych i najważniejszych obszarów naszego życia, który powinien być swobodny radosny, powinien nam służyć, a nie być dla nas źródłem cierpień i udręki – twierdziła Ewa Wanat.

Zorientowawszy się, że na polskim rynku nie pojawiła się wcześniej pozycja traktująca o rewolucji seksualnej w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych, postanowiła ona taką książkę napisać. Jej zdaniem może ona pełnić rolę edukacyjną, będąc zarazem swego rodzaju – alternatywnym choćby dla niesławnego HiT-u – podręcznikiem do historii XX-wiecznej obyczajowości. – Bo opisuje wiele zjawisk, które nie są w Polsce specjalnie znane, a mają duży wpływ na to, jak świat w tej chwili wygląda, jak wygląda popkultura, jak wyglądają media i jak funkcjonuje wiele rzeczy. My natomiast nie zawsze wiemy, dlaczego tak się stało, skąd się to wzięło. A w tej książce wyjaśniam pewne kwestie.

Legionowskie spotkanie z Ewą Wanat poprowadził Grzegorz Wysocki, dziennikarz i publicysta „Gazety Wyborczej”. Nawiązując na wstępie do oburzenia, jakie jego zapowiedź wzbudziła wśród grupki legionowian. A któremu dali oni wyraz na facebookowym koncie Poczytalni. Takie sygnały, jak mówi, ceniona reportażystka, należą jednak do rzadkości. Pomimo tego, że żyjemy w kraju, gdzie wyznanie deklarowane przez większość obywateli zgłębianie ludzkiej seksualności powinno z założenia wykluczać. Przy czym świadomość tego faktu stanowiła dla Ewy Wanat nie przeszkodę, lecz raczej wyzwanie. – Gdzie pewne rzeczy zmieniać, o nich mówić i pokazywać, że można inaczej, jak nie w takim kraju jak Polska. Zresztą to już takie trochę historyczne podejście do tego, jakim krajem jest dzisiaj Polska, bo tak od środka, społecznie, ona jest katolicka bardzo powierzchownie. To jest taki nasz narodowy, swojski katolicyzm, którego chyba już nigdzie w Europie nie ma. Choć być może funkcjonuje jeszcze gdzieś na świecie. W każdym razie on w tym kręgu cywilizacji zachodniej już odpłynął w inną stronę – powiedziała dziennikarka.

Tak czy inaczej, goście Poczytalni z przyjemnością zanurzyli się w tematyce związanej z omawianą książką. I aktywnie brali udział w prowokowanej przez autorkę dyskusji. – Dla mnie jest bardzo ciekawe, jak ludzie reagują, no bo przecież dla ludzi, dla czytelników i czytelniczek, się te książki pisze. I to jest super ciekawe, co oni z tego wyciągną, jakie mają wobec tej książki uwagi, czego im tam brakuje, co im się nie podoba. Ja już wiem, po iluś tam spotkaniach, że w paru miejscach mogłam coś bardziej wyjaśnić, że mogłam pewne rzeczy rozszerzyć. Bo potem okazuje się, że na takich spotkaniach muszę je dopowiadać. Więc już wiem, gdzie popełniłam błędy, czyli następnym razem, jak będę się zajmowała jakimś tematem, to powinnam też pomyśleć o tym, że nie wszystko dla wszystkich jest tak oczywiste – podsumowała Ewa Wanat. Nie zdając sobie jeszcze wtedy sprawy, że takiej sposobności już, niestety, mieć nie będzie…

Dla ludzi z legionowskiej Poczytalni oczywiste jest w każdym razie jedno: że spotkania z kontrowersyjnymi twórcami z kręgu literatury non fiction zdecydowanie warte są grzechu. Dlatego czytelniczki i czytelnicy mogą w przyszłości liczyć na ich kontynuację.

Poprzedni artykułDały susa do USA
Następny artykułZapisy na zdrowie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj