Dostarczone mieszkańcom, sygnowane podpisem Konrada Michalskiego ulotki nie pomogły. Na rozesłane przez radnego PIS-u wezwanie do obywatelskiego sprzeciwu wobec ostatnich posunięć ZTM odpowiedzieli nieliczni. Świąteczny nastrój marcowej sesji pozostał zatem niezagrożony.
W środę do protestu w sali konferencyjnej ratusza jednak doszło. Tyle że za sprawą aparatury do głosowania, która w pewnym momencie przestała z miejskimi radnymi współpracować. Dlatego przewodniczący namawiał: – Nie wstydźmy się podniesienia mandatu, jak wciskamy przycisk. A niektórzy tak cichaczem wcisną, boją się podnieść ten mandat do góry – mówił Janusz Klejment. Bez strachu w oczach radni mierzyli się za to z kolejnymi punktami porządku obrad.
Zaakceptowali m.in. zaciągnięcie pożyczki na dokończenie modernizacji systemu odprowadzania wód deszczowych oraz wodociągowe i kanalizacyjne plany PW-K. Inna sprawa, że nie wszystkie. – Właściciel spółki, jakim jest Prezydent Miasta Legionowo, uznał, iż tematy związane z dalszą rozbudową siedziby spółki oraz zainstalowaniem zdalnego systemu odczytu wodomierzy, w sytuacji, kiedy priorytetem staje się III i IV etap rozbudowy kanalizacji, będą musiały nieco poczekać – powiedział Lucjan Chrzanowski, zastępca prezydenta Legionowa. Kanalizacyjny lifting dzielnic Bukowiec i Grudzie odbędzie się natomiast zgodnie z planem. Jak zawsze przy tego typu inwestycjach, mieszkańcy muszą być gotowi na pewne niedogodności. – Ten rejon posiada dosyć wąskie uliczki i przy realizacji tego przedsięwzięcia mogą wystąpić jakieś wewnętrzne perturbacje. Wykonawca ma za zadanie stworzyć harmonogram prac. Po jego sporządzeniu będziemy wysyłali mieszkańcom stosowne informacje, oraz prowadzili specjalną kampanię informacyjną poprzez kościoły, które pomagają nam w tym zakresie – uspokajał prezes Grzegorz Gruczek. Należy więc oczekiwać, że z kapłańską i bożą pomocą jego PW-K doprowadzi kanalizowanie miasta do szczęśliwego końca.
Podobnie stanie się pewnie z zagospodarowaniem straszącej od dawna działki przylegającej do głównej arterii miasta, u zbiegu ulic Warszawskiej i Sobieskiego. – Przez wiele lat, jeszcze poprzednie władze toczyły rozmowy, żeby ten teren, bardzo fajny i kluczowy dla postrzegania miasta, przejąć. W tamtym roku, dosyć szybko i za bardzo niewielkie pieniądze, udało się miastu zostać jego stuprocentowym właścicielem – cieszy się Roman Smogorzewski. Stuprocentowej pewności, co stanie na odkupionej za 2 mln zł działce, jeszcze nie ma. Wiadomo tylko, że po zmianie planu zagospodarowania przestrzennego miasto chętnie widziałoby tam siedziby sądu i starostwa. Opcje komercyjne odpadają. – Supermarketów zainteresowanych tą działką było kilka. Ale to nie jest żadna alternatywa – dodaje prezydent Legionowa. Jak zatem widać, kolejny handlowy moloch w tym miejscu raczej nie powstanie. Czy to dla legionowian dobrze, czy też wręcz przeciwnie, to już zupełnie inna sprawa.