O poprzednim szefie Ministerstwa Edukacji i Nauki tudzież jego pomysłach ich reformowania opinie rodaków są, delikatnie mówiąc, podzielone. Co wymyśli jego następczyni, czas pokaże. Na szczęście inicjatywy dotyczące poprawienia oferty szkół miewają też inni. Choćby takie mające zachęcić młodych ludzi do pouczającej rywalizacji przy zielonym stoliku.

Na lokalnym gruncie do grona takich innowatorów należy Stanisław Kraszewski, od lat zachęcający mieszkańców do aktywności fizycznej, a także – co w opisywanym przypadku ważniejsze – tej umysłowej. Jako czynny zawodnik i popularyzator brydża sportowego, pan Stanisław marzy o zaproszeniu do stolika uczniów wszystkich legionowskich podstawówek oraz szkół średnich. – Brydżyści to w większości ludzie bardzo dojrzali, więc byłoby dobrze, gdyby dołączała do nas młodzież. Jest to gra, która wymaga skupienia, ekonomicznego myślenia, robienia bilansu zysków i strat, dlatego od dawna mocno zachęcam nauczycieli i dyrektorów szkół do wprowadzenia w ich placówkach zajęć brydżowych – zachwala płynące z nich pożytki Stanisław Kraszewski.

Póki co, od roku lub dwóch, z upodobaniem tudzież coraz większą wprawą grają w brydża uczniowie dwóch legionowskich podstawówek: „dwójki” i „ósemki”. Czyniąc to na ochotnika i z udziałem instruktora, w trakcie specjalnie organizowanych zajęć dodatkowych. Coś się już w tej kwestii zatem dzieje, lecz zawsze przecież mogłoby być lepiej. Zarówno dla popularności brydża, jak i dla uczniów uprawiających ten gimnastykujący umysł sport. – Co prawda pan Jarosław Kostrzewa rozpoczął nauczanie brydża w dwóch szkołach, ale w dalszym ciągu nie ma brydża na przykład w naszym liceum. A przecież, całkiem gratis, bo prowadzimy te zajęcia za darmo, miał tam być wprowadzony. Zachęcałem też dyrektorów innych szkół podstawowych, żebyśmy ruszyli w nich z brydżem dla najmłodszych, lecz jak dotąd z marnym skutkiem.

Tymczasem, według Stanisława Kraszewskiego, byłaby to świetna inwestycja w młode umysły. Jeśli bowiem chodzi o ich rozwijanie, brydż śmiało można porównać do szachów. Co więcej, w czasach odchodzenia od spotkań w realu na rzecz aktywności w sieci, wspólne granie w karty byłoby też mocnym spoiwem uczniowskiej społeczności. Tak jak często bywa nim dla dorosłych, nawet doświadczonych i utytułowanych zawodników. – Wszyscy poszli grać do Internetu i teraz w całym środowisku widać spadek zainteresowania zmaganiami w realu. Chcemy więc wyjść z graczami z domów, bo brydż jest grą nie tylko umysłową, ale też społeczną. Poza tym nasze spotkania to także w pewnej mierze działanie przeciwdziałające wykluczeniu społecznemu. Zachęcają do opuszczenia własnych czterech ścian, pobycia z ludźmi, no i do „nakarmienia” poprzez grę swoich szarych komórek, żeby się rozwijały, a nie obumierały. I tyle.

Teraz, w kontekście wysłania brydża do szkoły, rozdający karty w legionowskiej oświacie mają więc o czym myśleć. Chociaż wśród głównych pytań najważniejsze brzmi już zapewne nie „czy”, ale „gdzie” i „od kiedy”.

Poprzedni artykułModelowa korzyść
Następny artykułProjekty zamiast kucia
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj