Są wyróżnienia, jakich nie otrzymuje się często i nie dostaje się też ich przypadkiem. Należy do nich nagroda im. Jana Rodowicza „Anody”, przyznawana przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Jednym z dwóch laureatów jej ubiegłorocznej, jedenastej edycji został Wojciech Kowalczyk – zmagający się z SMA legionowianin, który mimo choroby pozostaje aktywnym działaczem społecznym.

Nagrodę odebrał on w kategorii „Całokształt dokonań”, m.in. za angażowanie się w akcje mające na celu pomoc ludziom niepełnosprawnym. Na co dzień jest ono widoczne także w legionowskim ratuszu, gdzie Wojtek pracuje jako główny specjalista ds. osób z niepełnosprawnościami. I gdzie, na listopadowej sesji rady miasta, również celebrowano przyznanie mu cenionej nagrody. – Powiem wam szczerze, jak mam taki zły, straszny dzień, a bywają w życiu każdego człowieka takie dni, i jak zobaczę Wojtka, to myślę sobie: „Ty idioto, ty głupi człowieku! Uważasz, że tobie jest trudno, że ty masz jakieś problemy?!”. Wojtek, przynajmniej mi, ale myślę, że też wielu naszym pracownikom, daje ogromną siłę – mówił prezydent Legionowa. Jej pierwotne źródło dla każdego człowieka może być inne. Ale w każdym przypadku pozostaje ono głębokie i niewyczerpane. – Jedno to jest to, co Wojtek sam robi dla niepełnosprawnych, dla tego, żeby nasze miasto było dostępne, przyjazne i otwarte. A druga rzecz to przykład Wojtka, który jest dla nas wszystkich i lekarstwem, i wzorem, i ogromną wartością. Dlatego, Wojtku, bardzo, bardzo ci gratuluję tej nagrody – dodał Roman Smogorzewski.

Wspominając uroczystość jej przyznania, prezydent Legionowa nawiązał do przejmującej, poświęconej Wojtkowi laudacji Ewy Błaszczyk, aktorki i założycielki kliniki „Budzik”. – To były wzruszające dla mnie chwile. Wzniosłeś się nad nas wszystkich, w zupełnie inną przestrzeń życia. Trochę zatrzymałeś mój świat, ale myślę, że również wiele ludzkich światów. (…) Dziękuję ci za to, że jesteś, za to, co czynisz, za umiejętność walki, pracowitość, samozaparcie. Mam nadzieję, że będziesz z nami przez długie lata i że razem odejdziemy kiedyś na emeryturę…

Jak przyznał adresat tych słów, nagroda Jana Rodowicza „Anody” – legendarnego żołnierza Batalionu „Zośka”, tylko zdopingowała go do dalszego działania. I do kolejnych osiągnięć w rodzaju tego sprzed kilku lat, kiedy to jego upór i determinacja pomogły wywalczyć refundację kosztownego leku dla chorych na rdzeniowy zanik mięśni. – W swojej dotychczasowej aktywności zawsze starałem się działać wokół dwóch wartości: szacunku dla wspaniałej przeszłości mojego miasta Legionowo, jego bohaterów, a także na rzecz jego przyszłości. Na rzecz wdrażania innowacji w Legionowie, wyrównywania szans pomiędzy mieszkańcami, szukania pomiędzy nimi porozumienia, budowania mostów i zmieniania rzeczywistości na lepsze – mówił Wojciech Kowalczyk. A kończąc swoje wystąpienie, powiedział: „Chcę działać szybciej, niż mija czas”. Warto brać z niego przykład. Nawet jeśli bardzo trudno będzie mu w tym dorównać.

Poprzedni artykułKampanijny POczątek
Następny artykułProjekcja z przeszłości
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.