Jeśli temperaturę ciepłych, życzliwych słów można by przełożyć na stopnie Celsjusza, od tych wypowiedzianych w siedzibie legionowskich strażaków pewnie stanęłaby w ogniu. A padły one w trakcie zbiórki z okazji zdania i przejęcia obowiązków Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej.
Choć z nazwy to tylko zbiórka, miała bardzo uroczysty, oficjalny i podniosły charakter. Wśród person żegnających odchodzącego Radosława Parapurę znalazł się Mazowiecki Komendant Wojewódzki PSP, jego przełożony, ale też dobry kolega. Przypominając zawodową drogę cenionego strażaka, nie szczędził mu komplementów. – Znano go z tego, że był srogi. Wszyscy wiedzieli, kto to jest kapitan Parapura. Ale właśnie ta jego upartość i umiejętność pracy w zespole spowodowały, że został awansowany najpierw na dowódcę JRG 9 w Warszawie, a rok później na dowódcę Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 na Żeraniu, w skład której wchodzi Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego. I tam rozwinął swoją drugą pasję, czyli nurkowanie – mówił st. bryg. Artur Gonera, p.o. Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP. Oddając się swoim hobby, Radosław Parapura na pierwszym miejscu zawsze jednak stawiał służbę. Co na co dzień widzieli i jego podwładni, i szefowie. – My jako przełożeni zawsze postrzegaliśmy go jako skutecznego oficera, komendanta potrafiącego znajdować środki finansowe na pozyskiwanie nowego sprzętu. Myślę, że przez wszystkich jest dobrze oceniany, widząc, ile państwa tu dzisiaj jest. (…) Należy też podkreślić, że st. bryg. Radosław Parapura odchodzi na własną prośbę. To jest istotne: tak chciał, tak uczynił – dodał jego zwierzchnik.
Jak przyznał były już komendant, pożegnanie z ostatnią dowodzoną przez siebie jednostką ma dla niego symboliczny wymiar. – Po pierwsze, ze względu na to, że zamyka się moja aktywność zawodowa, po drugie, z uwagi na szerokie grono ludzi, z którymi miałem przyjemność współpracować. Po trzecie, ze względu na to, że od ponad 10 lat sam jestem mieszkańcem powiatu legionowskiego i ten osobisty aspekt związał mnie z tutejszą komendą w sposób szczególny. Ułatwiał mi zrozumienie specyfiki tego regionu i adekwatną realizację potrzeb w zakresie ochrony przeciwpożarowej – powiedział Radosław Parapura.
Wśród żegnających komendanta gości jak na komendę pojawili się w komendzie samorządowi włodarze. Z upominkami w rękach i ustami pełnymi życzeń i podziękowań. – Tak naprawdę, po ludzku, szkoda, panie komendancie, dlatego że kiedy odchodzą ludzie tak sprawni, energiczni, otwarci skuteczni, to po prostu mnie, jako osobie starszej, z nieco większym doświadczeniem samorządowym, po prostu jest szkoda – przyznał starosta Sylwester Sokolnicki. – W imieniu mieszkańców Legionowa chciałbym podziękować za te lata służby na rzecz naszego miasta, za dbałość o bezpieczeństwo, za zaangażowanie i za to, że mogliśmy, jako mieszkańcy, liczyć na pana i pana ludzi. Bo ten lider zawsze jest najważniejszy – dodał Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. W podobnym tonie wypowiedziała się również Irena Bogucka, prezes miejskiej spółki KZB Legionowo, która jako właściciel lub zarządca wielu legionowskich budynków z funkcjonariuszami PSP na bieżąco współpracuje. – Przyrzekam tu publicznie, wszystkie wasze decyzje zostały wykonane. Wspólnie dbaliśmy o bezpieczeństwo mieszkańców i za to serdecznie dziękuję. A dzisiaj życzę panu spełnienia wszystkich marzeń, zarówno nowych, jak i tych, na których realizację brakowało panu dotąd czasu.
Gdy już w strażnicy zrobiło się mniej oficjalnie, Radosław Parapura nie ukrywał, że aż tylu pochwał i wyrazów wdzięczności się nie spodziewał. – Dla mnie to jest podziękowanie za moją służbę, którą pełniłem tutaj ponad trzy lata. To, co usłyszałem od gości zaproszonych z okazji mojego odejścia na zaopatrzenie emerytalne, raduje serce. Ludzie są wdzięczni, czyli to, co robiłem, miało jakiś wymierny sens i moja praca została odebrana pozytywnie – uważa strażak. Miało go też, co warto podkreślić, wśród podkomendnych, którzy podarowali odchodzącemu szefowi piękną oficerską szablę. Od kolegów z okolicznych jednostek Radosław Parapura otrzymał zaś ozdobny strażacki toporek. – Przychodząc do naszej komendy, przywrócił normalne stosunki międzyludzkie. Był osobą, która wprowadziła zdrowe zasady współpracy, zdrowe zasady funkcjonowania między załogą. Za to wszystko serdecznie dziękuję – podkreślił Dariusz Łazarczyk, przewodniczący Związku Zawodowego Strażaków „Florian”.
Swoim ludziom dziękował też wzruszony komendant, obdarowując ich pamiątkami, a obecnej na uroczystości, wyrozumiałej dla jego częstych nieobecności w domu małżonce wręczając okazały bukiet kwiatów. – Cała kadra i funkcjonariusze dali mi wsparcie poprzez rzetelną i oddaną służbę oraz pracę, za co należą im się z mojej strony wyrazy wdzięczności. Za wkład w rozwój tej komendy pragnę wam wszystkim podziękować. To wasza postawa, umiejętności i doświadczenie były kluczowymi elementami w sprawnym funkcjonowaniu naszego teamu – zwrócił się do zebranych Radosław Parapura. A później, już w mniej oficjalnych okolicznościach, dodał: – Jestem im wdzięczny za to, że stworzyliśmy naprawdę zgrany zespół, na który można liczyć. Bez ludzi nie ma zespołu, sam budynek nic nie znaczy. Ważna jest dobra atmosfera i wspieranie jeden drugiego. Jako strażacy, spotykamy się z ludzkim cierpieniem, pomagamy poszkodowanym, ale jeśli sami siebie nie wspieramy, nie pomagamy sobie, to tak naprawdę nic nie znaczymy. I jestem im wdzięczny i dumny, że udało mi się stworzyć taki zespół.
Z dniem 20 stycznia nowym szefem powiatowych strażaków mianowano dotychczasowego zastępcę Radosława Parapury, brygadiera Karola Mendaka. – Panie komendancie, dziękuję za ten czas. Wiele cennych lekcji i wiele sytuacji pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Życzę tobie dobrego zdrowia i realizacji planów na emeryturze, szczególnie tych motocyklowych – żegnał kolegę nowy komendant jednostki. A owych planów, jak zdradza Radosław Parapura, ma całkiem sporo. W trakcie ponad 22 lat służby w ich realizacji powstało dużo zaległości. Teraz będzie czas je nadrobić. – Przede wszystkim marzą mi się podróże motocyklem, to jest jeden temat. A drugą moją pasją jest astrofotografia, na którą notorycznie brakowało mi czasu. Mam jeszcze wiele innych pomysłów i oby mi tylko wystarczyło na to czasu i zdrowia – uśmiecha się mundurowy emeryt. W każdym razie zapału i ognia w sercu zasłużonemu strażakowi zabraknąć raczej nie powinno.