Samo sobotnie (13 stycznia) spotkanie, pełne emocji, walki oraz celnych rzutów, zgromadzonym w legionowskiej Arenie kibicom mogło się podobać. Ale jego końcowy rezultat już mniej, bo na przestrzeni całego meczu miejscowy Legion znów nie znalazł sposobu na uporanie się z podlaskim Turem.

Wzmocniony przyjściem nowego szkoleniowca, a także kilku dobrych zawodników, w sobotnim pojedynku Legion chciał pójść za ciosem i po pokonaniu warszawskiej Profbud Legii upolować ekipę z czołówki grupy B – piątego w drugoligowej tabeli Tura Basket Bielsk Podlaski. Boiskową „nagonkę” gospodarze zaczęli doskonale. Wyraźnie zaskoczeni takim obrotem sprawy gracze z Podlasia nie mogli sobie z nimi poradzić i w efekcie przegrali otwierającą kwartę dwoma punktami. Druga część meczu miała podobny przebieg. Gra była szybka, twarda, z dużą liczbą ataków i udanych rzutów. Jednak tym razem Legion zdobył jeden punt mniej, przez co w połowie rywalizacji miał już tylko minimalną przewagę nad faworyzowanym rywalem. I po przerwie bój o zwycięstwo rozpoczął się praktycznie od nowa.

Pobyt w szatni lepiej wykorzystali przyjezdni. Chociaż trener Łukasz Pacocha starał się dokonywać adekwatnych do sytuacji korekt w składzie, trzecią kwartę jego zespół przegrał siedmioma „oczkami”. Tak więc po krótkim antrakcie to on w ostatniej odsłonie meczu musiał gonić uciekającego rywala. Kłopot w tym, że już kolejny raz Tur dogonić się Legionowi nie pozwolił. Nic nie pomogły ani wskazówki szkoleniowca, ani doping kibiców, ani nawet świetna w całym spotkaniu dyspozycja Mikołaja Motela. Czwartą kwartę Tur Basket wygrał czterema punktami, a cały sobotni mecz 100:90. Szkoda, bo przy zachowaniu trochę tylko lepszej skuteczności pod koszem, zwłaszcza przy dobitkach, Legion ulec mu wcale nie musiał.

W najbliższą środę (17 stycznia) legionowianie zmierzą się na wyjeździe z Isetią Białołęka Warszawa. Początek meczu zaplanowano na godz. 19.15.

KS Legion Legionowo – KKS Tur Basket Bielsk Podlaski 90:100 (24:22, 23:24, 20:27, 23:27)

Punkty dla Legionu zdobywali: Motel – 34, Słoniewski – 20, Grzeliński – 13, Kus i Nieporęcki – po 7, Lewandowski – 5, Rudko – 4.

Poprzedni artykułKobiety z całą pewnością
Następny artykułApel na dziko
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.