Pierwszego lipca Miejski Ośrodek Kultury zafundował jej konsumentom pierwszorzędną imprezę. Po raz pierwszy też odbyła się ona w miejscu, które choć jest legionowianom dobrze znane, częściowo zmienia właśnie swe oblicze. A to za sprawą niezwykłego ogrodu, jaki rozgościł się na tyłach filii MOK-u na III Parceli, przy ulicy Targowej 65.

O powstaniu takiego miejsca wspominano w MOK-u od kilku lat. Przyszła wreszcie pora, aby te plany urzeczywistnić. – Ogród Muz to jest pewnego rodzaju inicjatywa. A jak muzy, to sztuka, bo jak wiemy, cała cywilizacja europejska opiera się na cywilizacji greckiej, rzymskiej i na chrześcijaństwie. Chcemy tu pokazywać wspaniałe rzeczy, związane z muzyką, z filozofią, z literaturą. Myślę, że to miejsce będzie kiedyś najbardziej przyjaznym i najpiękniejszym miejscem w Legionowie. Do tego właśnie dążymy – zapowiada Zenon Durka, dyr. Miejskiego Ośrodka Kultury w Legionowie.

W trakcie nieoficjalnego debiutu Ogrodu Muz organizatorzy zaoferowali gościom i coś dla ucha, i dla oka. Miłośnicy muzyki mogli więc chłonąć dźwięki harfy oraz fletu, instrumentów skądinąd charakterystycznych dla antyku. Dwie urodziwe członkinie duetu Flutissima & harp mniej czerpią jednak inspirację ze starożytności, bardziej zaś z muzyki etnicznej i klasyki. Nie gardząc też interpretowanymi po swojemu utworami znanymi z list przebojów, a nawet balladami nuconymi przez fanów… heavy metalu. Wszystko to, podane przez Sylwię Kubiak-Dobrowolską i Urszulę Nowakowską ze smakiem i w tak sprzyjających pięknym nutom „okolicznościach przyrody”, wprowadziło słuchaczy w doskonały nastrój. Taki, jakiego przyczyną może być tylko sztuka.

Drugą z atrakcji lipcowej imprezy na Targowej była prezentacja prac plastycznych greckiej artystki Mary Roussioti. Zatytułowała ją ona „One upon a time it was a girl…”, czyli w przekładzie na język polski – „Była sobie kiedyś dziewczynka…”. Język, który, co ciekawe, malarka z Hellady całkiem nieźle zdążyła już poznać. – Mary Roussioti ma ojca, który urodził się w Polsce, a później wyprowadził się do Grecji. No i stąd to zamiłowanie do podróży po Polsce. Mają tu mnóstwo przyjaciół, między innymi jest nim dyrektor Zenon Durka. No i wspólnie podjęli decyzję o tym, że Mary pokaże, wyeksponuje tutaj swoją sztukę. I myślę, że udało jej się to bardzo dobrze – uważa Barbara Retmaniak, kierownik filii MOK-u przy ul. Targowej.

Prace absolwentki Ateńskiej Szkoły Sztuk Pięknych oraz Wydziału Projektowania Graficznego Vakalo Art and Design College można było podziwiać zarówno wewnątrz filii MOK, jak i „pod chmurką”, rozpostarte między ogrodowymi drzewami. – W środku znajdują się obrazy, które tworzyłam od 2000 roku, kiedy jeszcze byłam studentką. Lubię abstrakcję, są to więc obrazy abstrakcyjne. Natomiast na zewnątrz można oglądać instalację pod nazwą „Mind the gap”, traktującą o antycznej Grecji oraz sztuce współczesnej, które powstaje w niej teraz. To swego rodzaju komentarz, który powstał dlatego, że ludzie w Europie i na świecie myślą tylko o antycznej sztuce greckiej i nic nie wiedzą, co w tej dziedzinie dzieje się u nas obecnie – tłumaczy autorka prac.

Dzieła greckiej artystki stanowią plastyczny efekt jej identyfikowania się z rolą badaczki i obserwatorki swojej społeczności. Szukającej inspiracji z najrozmaitszych miejscach. – Czasami sama prowokuje ona różne zdarzenia po to, żeby mieć jakieś emocje. Na przykład przez dwa lata była wolontariuszką w szpitalu psychiatrycznym w Atenach i tuż po tej pracy przygotowała niezwykle ciekawą wystawę, która wzbudziła ogromne zainteresowanie – opowiada Barbara Retmaniak. A Mary Roussioti, zapytana o to, co chce przekazać poprzez swoją twórczość, dodaje: – Myślę, że ludzie zwyczajnie muszą poczuć to, co ja robię. Nie myśleć o tej twórczości za dużo, tylko po prostu ją poczuć.

Imprezowy debiut Ogrodu Muz jego pomysłodawcy zgodnie uznali za udany. Patronujące mu panie, wśród nich Euterpe, Polihymnia i Terpsychora, powodów do wstydu zatem nie miały. I nie powinny ich mieć także w przyszłości. – W tym ogrodzie dzieją się różne rzeczy: bawią się dzieci, organizujemy tu mini plenery dla uczestników sekcji plastycznych, na stałe będą się też odbywać koncerty, nie tylko muzyki klasycznej. A teraz zorganizujemy Akcję Lato, która prawdopodobnie też częściowo przeniesie się do tego ogrodu. Cieszę się, że mamy takie miejsce, w którym możemy poczuć się swobodnie. Zapraszamy tu ludzi z zewnątrz. A ponieważ to III Parcela, na której nie ma podobnych miejsc, mieszkańcy są nam wdzięczni, że coś takiego powstaje – mówi szefowa filii MOK-u na Targowej. Żaś jej pryncypał zapowiada: – Myślę, że będziemy spotykali się częściej, a oficjalne otwarcie Ogrodu Muz, jak te posadzone tu roślinki troszkę urosną, nastąpi zapewne wiosną przyszłego roku.

I jego patronki, i legionowscy wielbiciele sztuki muszą więc jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Mogąc już zarazem z ogrodu na ulicy Targowej korzystać.

Poprzedni artykułPLACEnie za niszczenie
Następny artykułPodkoszowa szczerość
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.