Gwałtowne zjawiska atmosferyczne, jak choćby wichury, które niedawno przetoczyły się przez Polskę, powoli zaczynają być normą. W miarę możliwości warto więc i należy być do nich przygotowanym. Dotyczy to mieszkańców, ale też podmiotów odpowiedzialnych za dostawy mediów. W legionowskim PWK traktuje się takie zagrożenia bardzo serio. A przede wszystkim skutecznie im się przeciwdziała.

W PWK każda niepokojąca prognoza pogody, mogąca mieć wpływ na funkcjonowanie jego urządzeń, traktowana jest bardzo poważnie. – Dla nas to o tyle krytyczna sytuacja, że jesteśmy zobowiązani do ciągłego zaopatrzenia ludzi w wodę i do odprowadzania ścieków. Nie jest tajemnicą, że wszystkie nasze pompownie ściekowe, jak i stacje uzdatniania pracują na prąd. Mówimy tu o wszelkiego rodzaju pompach: zarówno głębinowych, które czerpią wodę na stacji uzdatniania, jak i pompach drugiego stopnia, tłoczących wodę bezpośrednio do systemu, ale też o pompach, które tłoczą ścieki. Tak więc cały ten system jest w zasadzie oparty na prądzie – wyjaśnia Grzegorz Gruczek, prezes zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego „Legionowo”.

Mając tego świadomość, od wielu lat Przedsiębiorstwo czyni starania, aby tzw. infrastruktura krytyczna miała alternatywne źródło zasilania. Rozwiązanie problemu nie jest nowe, ale za to proste i sprawdzone. O czym legionowianie – choć siłą rzeczy byli tego nieświadomi – już wielokrotnie zdążyli się przekonać. – Posiadamy dodatkowe agregaty prądotwórcze działające w systemie zasilania rezerwowego. Polega to na tym, że w momencie zaniku prądu na dłużej niż dwie minuty, następuje automatyczne przełączenie na pracę agregatów i mieszkańcy praktycznie nie odczuwają braku zaopatrzenia w wodę. A w przypadku, gdyby nastąpiła poważna awaria stacji uzdatniania, jesteśmy w stanie przełączać pozostałe stacje na te rejony, gdzie wystąpił problem.

Co istotne, analogiczne systemy funkcjonują w głównych miejskich pompowniach ściekowych. I na wypadek awarii również robią to, co do nich należy. – Natomiast mamy mniejsze pompownie, które nie posiadają tego typu zabezpieczeń, bo dla małych obiektów tego się po prostu nie robi. Niedawno mieliśmy taki kłopot na Grudziach, gdzie posiadamy trzy tłocznie. Wtedy musimy radzić sobie tak, że albo wypompowujemy ścieki za pomocą urządzeń ssących, albo doprowadzamy mobilny agregat prądotwórczy i uruchamiamy działanie danej pompowni – mówi prezes PWK. Tak właśnie postępowano podczas ostatnich wichur. Jeśli chodzi o Grudzie, potwierdziły one zarazem podatność urządzeń energetycznych w tej części miasta na awarie. Zdaniem szefa PWK powinien tu wkroczyć do akcji ich właściciel i operator. – Będę tutaj zwracał się do Polskiej Grupy Energetycznej, żeby pomogła nam w tym zakresie, gdyż przy nawet niewielkich wiatrach mamy tam problem z dostawami energii elektrycznej. W pozostałych rejonach miasta go nie dostrzegamy, poza chwilowymi przepięciami, które również są dosyć trudne dla stacji uzdatniania. Nasze urządzenia oparte są bowiem na systemie sterowników, które w momencie występowania przepięć muszą się zresetować i znów niejako sobie przypomnieć wszystkie funkcje, które zostały im zadane – dodaje Grzegorz Gruczek.

Zdarzyło się tak niedawno na stacji uzdatniania „Łajski”, gdzie wskutek wielokrotnych przepięć prądu urządzenia sterujące zaczęły nieco „wariować”. Na miejscu byli jednak specjaliści z PWK, którzy w ciągu przepisowych dwóch godzin opanowali sytuację. Szybko i co najważniejsze tak, aby awaria uszła – lub jak kto woli, nie uszła – odbiorcom na sucho…

Poprzedni artykułSpółdzielcy chcą pomagać
Następny artykułPomoc w kilku smakach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.