fot. arch.

Na piątkowy (29 października) mecz z IŁ Capital Legionovią drugie w tabeli TAURON Ligi siatkarki E.Leclerc Moya Radomki Radom przyjechały do Legionowa pewne swego. Z parkietu szybko jednak zeszły jak niepyszne. Wykorzystując nie najlepszą dyspozycję rywalek, zmotywowane, spragnione zwycięstwa gospodynie zafundowały im zimny prysznic i zasłużenie wygrały 3:0.

Radomianki, które trzy pierwsze mecze wygrały bez straty seta i miały na koncie już 13 punktów, wyszły na boisko w doskonałych nastrojach. I nic dziwnego, bo w tym sezonie prezentują się wyśmienicie. Legionowianki, ewidentnie ostatnio bez formy (i bez Lauren Barfield w składzie) nie były w tym spotkaniu faworytkami. Nie mogły też liczyć na głośne wsparcie kibiców, których – być może też ze względu na dość wczesną porę rozgrywania meczu – przyszła do IŁ Capital Areny garstka.

Piątkowe starcie rozpoczął autowy atak Yaprak Erkek, co zapoczątkowało trwającą przez kilka minut grę błędów. Mniej popełniały ich radomianki, a większa skuteczność w ataku wyprowadziła je na prowadzenie 8:4. Wtedy Alessandro Chiappini poprosił o pierwszą przerwę. Po niej grające bez przekonania Novianki napędziły się udanym atakiem, a później blokiem Olivii Różański i na moment złapały kontakt z rywalkami. Poszła jej w sukurs punktująca ze skrzydła Gyselle Silva i po jej zagrywkach miejscowe wyszły na remis po 11. Trener gości od razu wziął zawodniczki na rozmowę. Później nastąpił długi fragment wyrównanej gry. Było widać, że legionowianki uwierzyły w siebie i wygranie otwierającego seta. Trwała ona do stanu 18:18. Kiedy dwa kolejne punkty zdobyły po błędach rywalek radomianki, trener Chiappini od razu wziął czas. Miał nosa, bo jego dziewczyny szybko wyrównały. W zaciętej, emocjonującej końcówce – po udanym serwisie Diany Dąbrowskiej – Novianki objęły prowadzenie 23:22, na co Riccardo Marchesi od razu zarządził przerwę. Nic mu to nie dało. Po obiciu antenki przez Katarzynę Zaroślińską-Król gospodynie miały pierwszego setbola. Pierwszego i ostatniego. Udany blok dał im wygraną 25:22 i wiarę w sprawienie, co by nie mówić, sporej niespodzianki.

Początek drugiego seta stał pod znakiem wyrównanej gry z obu stron. Legionowianki wprawdzie musiały gonić, ale nie pozwalały rywalkom odjechać. Po kilku minutach wyszły nawet na prowadzenie 8:7. Z jego powiększenia nic nie wyszło, jednak nadal żadna ze stron nie potrafiła oderwać się od rywala. Pierwsze na dwa punkty odskoczyły miejscowe (14:12), które ewidentnie złapały wiatr w… siatkę. Tyle że na krótko, bo chwilę później przegrywały 15:16 i Alessandro Chiappini od razu postanowił dać im kilka uwag. Widać trafnych, gdyż IŁ Capital Legionovia odzyskała prowadzenie (18:16) i teraz to drugi z Włochów zarządził przerwę. Szukał też zmian, gdyż set zaczął jego ekipie uciekać. Przy prowadzeniu 21:18 Gyselle Silva miała szansę podwyższyć wynik, lecz zaatakowała w aut. A szkoda, ponieważ rywalki zdołały odrobić stratę i wyrównać na 22:22. Choć Silva kilka razy mogła punktować, pierwsze setbola wywalczyły świetnie broniące radomianki (24:23). I gdy wygrały następną akcję, wydawało się, że jest już po sprawie. Ale challenge zarządzony przez Chiappiniego (sprawdzający dotknięcie siatki) najpierw „zwrócił” jego drużynie punkt, a po chwili przyniósł setbola. Wtedy Gyselle Silva zaryzykowała i serwując, trafiła w siatkę. Jej błąd naprawiła Ola Gryka i Novianki znów miały wszystko w rękach. I znów, tym razem za sprawą Yaprak Erkek, zepsuły serwis. Skuteczny atak Gryki dał im nową szansę na drugiego seta. Szansę, którą po ataku Olivii Różański wreszcie wykorzystały, wygrywając wojnę nerwów w końcówce, tym razem na przewagi – 28:26.

Taki obrót sprawy mocno zdekoncentrował wiceliderki tabeli, wyraźnie w trzecim secie zagubione. Zanim się obejrzały, przegrywały już 1:5. W tym momencie wzięły się w garść i odrobiły kilka punktów. Novianki nie dały się jednak zbić z pantałyku i utrzymywały skromną przewagę (7:5), z czasem powiększając ją do czterech „oczek” (10:6). Sporo pomagały im psujące wiele piłek rywalki, wyjątkowo nieskuteczne zwłaszcza w zagrywce. W połowie seta dobrze grające blokiem Novianki prowadziły już 14:8 i poirytowany trener Marchesi rzeczywiście miał powody do złości. Z kolei mocno rozkręcone miejscowe pewnie szły po swoje. Kiedy zrobiło się 17:9, wręcz grzechem byłoby nie zdobyć tego dnia kompletu punktów. Rzecz jasna radomianki nie składały broni i trener Chiappini, trzymając ręce na pulsie, kilka punktów później wziął dziewczyny na przerwę (18:13). Prowadząc 23:16, legionowianki miały otwartą drogę do wygranej. Po kolejnej akcji mogły już rozegrać piłkę meczową. Więcej ich nie potrzebowały. Trzecią partię zwyciężyły do 17, a cały mecz 3:0. Najlepszą zawodniczką meczu wybrano kapitan drużyny, Izabelę Lemańczyk.

IŁ Capital Legionovia Legionowo – E. Leclerc Moya Radomka Radom 3:0 (25:22, 28:26, 25:17)

Poprzedni artykułSzczepionka z profilaktyki
Następny artykułHazard jak (i) narkotyk
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.