Trzecie starcie pomiędzy DPD IŁCapital Legionovią Legionowo a E.Leclerc Moya Radomką Radom musiało już dać odpowiedź na pytanie, która z tych drużyna wejdzie do półfinału rywalizacji w fazie play-off TAURON Ligi. Po nieco ponad dwóch godzinach chwilami tylko wyrównanego boju swoją wyższość pokazały siatkarki z Radomia i dzięki zwycięstwu 3:1 to one pozostają w grze o krajowy czempionat.

Powrót do hali w Radomiu, w której legionowianki wygrały niedawno 3:1, mógł nastrajać je dość optymistycznie. W odróżnieniu od osłabienia spowodowanego brakiem w składzie kontuzjowanej Julie Oliveiry Souzy. Jej nieco zdeprymowane stawką koleżanki gorzej weszły w mecz i już przy stanie 2:5 Alessandro Chiappini zawołał je na przerwę. Po niej jego zawodniczki złapały więcej luzu i szybko odrobiły trzy punkty straty (7:7). Ale po kilku minutach wyrównanej gry miejscowe odzyskały przewagę i trener Chiappini znów postanowił interweniować, oczekując od drużyny większego zaangażowania (12:16). Ponownie z dobrym skutkiem i przy stanie po 16 czas wziął Riccardo Marchesi. Po chwili zrobił to znowu, bo jego zawodniczki zaczęły się gubić (19:20). Na krótko. Ponieważ w końcówce Novianki zmarnowały szansę wyjścia na dwupunktowe prowadzenie, za moment same musiały bronić setbola (24:22). Raz się udało, lecz drugi raz już nie i było po wszystkim.

Po fatalnym początku drugiej partii (0:4) trener legionowianek od razu wezwał je na rozmowę. Później podjęły one próbę nadrobienia dystansu, co przy mało skutecznym ataku (zawodziła zwłaszcza Jessica Rivero Marin) i braku punktowych bloków szło im jednak bardzo opornie. Ale przy dużej przewadze gospodyń potrzebna była Noviankom seria kilku wygranych piłek, co wobec swobodnie grających radomianek z minuty na minutę stawało się coraz trudniejsze. Gdy te prowadziły już 22:13, było jasne, że za moment obie ekipy zejdą na przerwę. Po wygranej 25:15 w lepszych nastrojach zrobiły to oczywiście siatkarki z Radomia.

Trzeci set był testem na odporność psychiczną poturbowanych w poprzedniej partii legionowianek. Najlepiej do niego przygotowała się Olivia Różański, której ataki dały przyjezdnym prowadzenie 3:2. Chociaż wciąż miały dziurawą obronę, tym razem długo dotrzymywały kroku rywalkom, zmieniając się kilka razy na prowadzeniu. Po kolejnym udanym ataku Różański i wyjściu DPD IŁCapital Legionovii na 13:11, trener gospodyń zawołał je na rozmowę. Później, prowadząc 14:11, Novianki błyskawicznie straciły trzy punkty i znów musiały bić się o każdą piłkę. Kolejną dwupunktową przewagę (17:15) też straciły, lecz ponownie ją odzyskały. To był idealny moment na odjechanie rywalkom w końcówce seta (20:17). Wzięty przez ich trenera czas napędził Radomkę na tyle, że przy popełniających głupie błędy przeciwniczkach wyszły na remis po 21. Szczęśliwa dla gości końcówka dała im jednak setbola przy stanie 24:21. Za drugim razem niezawodna Olivia Różański obiła radomski blok i z okrzykiem „Jeszcze dwa!” zaprosiła koleżanki na przerwę (25:22).

Niestety, już na początku czwartego seta radomianki dały do zrozumienia, że ich przegrana była tylko wypadkiem przy pracy. Gdy prowadziły 5:1, Alessandro Chiappini zmuszony był wziąć czas. Skupione i podrażnione gospodynie sprawiały wrażenie, jakby szybko chciały wybić rywalkom z głów marzenia o zwycięstwie, co przy prowadzeniu 9:3 miało solidne podstawy. Legionowianki próbowały im się wprawdzie odgryzać, lecz z marnym skutkiem. Czas Chiappiniego przy stanie 5:13 był właściwie ostatnią szansą na odwrócenie losów meczu. Szansą jednak tylko iluzoryczną. A Bruna Honorio i Ana Bjelica raz po raz zdobywały punkty dla Radomki, przybliżając koniec ćwierćfinałowej rywalizacji. Czwartego seta miejscowe przekonująco wygrały do 10, a całe wtorkowe spotkanie 3:1.

Po przegranej w ćwierćfinale siatkarkom DPD IŁCapital Legionovii pozostała już tylko gra o siódme miejsce w TAURON Lidze.

E.Leclerc Moya Radomka Radom – DPD IŁCapital Legionovia Legionowo 3:1 (25:23, 25:15, 22:25, 25:10)

Poprzedni artykułWespół w zespół
Następny artykułMedale z Pomorza
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.