Jeżeli chodzi o pogodę – raczej jesienną niż zimową – z pewnością mógł być bardziej klimatyczny i widowiskowy. Ale i bez mrozu czy śniegu targowisko Mój Rynek zaliczyło udany świąteczny debiut. To dobrze, ponieważ bożonarodzeniowe kiermasze mają zagościć tam na stałe. Z perspektywy mieszkańców miasta ta lokalizacja wydaje się w sam raz.

Prezydent Legionowa pod taką ideą podpisuje się obiema rękami. – Jest nowy legionowski zwyczaj, mamy ten kiermasz świąteczny. Obawialiśmy się, czy ktokolwiek się na niego zgłosi, ale pojawiło się kilkunastu wystawców. Oferują oni trochę inne niż wszędzie, bardziej świąteczne towary, które można tutaj zakupić w atrakcyjnych cenach – mówi Roman Smogorzewski. Przez pięć przedświątecznych dni nowych właścicieli znalazło mnóstwo zabawek oraz choinkowych dekoracji. Czemu też trudno się dziwić, gdyż wiele z nich miało typowy dla ręcznej roboty niepowtarzalny wzór i charakter. Mój Rynek szczególnie chętnie odwiedzali najmłodsi legionowianie. Czekały tam na nich bowiem karuzela, żywa bożonarodzeniowa stajenka, a także mnóstwo przepysznych słodkości. Krótko mówiąc, działo się całkiem sporo.

Bez rewitalizacji zapomnianej przez kupców części miejskiego targowiska to wszystko nie byłoby możliwe. – Pojawiło się tutaj, zamiast takiego klepiska, fajne miejsce, które może być przestrzenią dla wielu różnych przedsięwzięć, nie tylko świątecznego kiermaszu. Zrewitalizowaliśmy za unijne pieniądze i oddaliśmy przy ulicy Sobieskiego teren, który mam nadzieję także mieszkańcy i władze miasta będą w przyszłości ciekawie wypełniały – dodaje prezydent Legionowa. Najlepiej atrakcyjną, komercyjno-rozrywkową treścią. Potencjał w tych dziedzinach Mój Rynek ma przecież ogromny.