Na miejsce kolejnej uroczystej Wigilii Miejskiej ratuszowi organizatorzy wybrali targowisko Mój Rynek. Jego debiut w nowej roli wypadł tym okazalej, że rozgościł się tam również trwający pięć dni kiermasz bożonarodzeniowy. Liczbę zakupionych i rozdanych przez ten czas prezentów trudno oszacować nawet w przybliżeniu.
Na niedzielę, gdy przyszedł czas świątecznej kulminacji, zwarli szeregi samorządowcy. Zwarli po to, by tym razem całkiem dosłownie przemówić, a właściwie zaśpiewać jednym głosem. Co zresztą, uprzedzając nieco fakty. za sprawą absencji politycznych oponentów spaliło na panewce. – Radni Platformy Obywatelskiej z miasta Legionowo i powiatu legionowskiego wyszli z taką inicjatywą, żebyśmy zaprosili radnych ze wszystkich ugrupowań i wspólnie zaśpiewali dzisiaj kilka kolęd albo piosenek związanych z Wigilią. Bo to chyba jedyny dzień w roku, kiedy naprawdę gasną wszystkie spory i ludzie spotykają się przy wigilijnym stole. Pomyśleliśmy, że gdybyśmy tak dzisiaj razem zaśpiewali, to później może uda nam się jednym głosem uchwalać i wykonywać różne projekty dla mieszkańców – miała nadzieję legionowska radna Matylda Durka.
Co do wykonania natury muzycznej, posiadacze mandatów byli świadomi swoich wokalnych ograniczeń. Licząc zarazem, że uda się nadrobić je uśmiechem. – Mieliśmy próbę generalną, ćwiczyliśmy bardzo solidnie, ale niestety nie jesteśmy muzykami i może ten występ wyjść różnie. Dlatego nie będzie trwał zbyt długo – zapowiedziała radna. Cały występ zapowiedział zaś szef Miejskiego Ośrodka Kultury, prywatnie jej tata. – Czasem radni kojarzą się z jakąś anonimową, bardzo polityczną grupą, a to nieprawda. Są to ludzie, których wy wybieracie, często wasi znajomi, sąsiedzi, przyjaciele – ludzie, którym zaufaliście. I teraz oni chcą na święta przemówić naprawdę wspaniałym, ludzkim głosem – oznajmił Zenon Durka. Tuż przed występem w swoim stylu kolędników pokrzepił jeszcze prezydent Legionowa. – Taką refleksją się z nimi podzieliłem, że może dobrze, że jest taka pogoda i mało ludzi przyszło, to i wstyd będzie mniejszy z tego śpiewania.
W końcu jednak przemówiły dźwięki. Na solidnej pianistycznej bazie radnego i nauczyciela muzyki Mariusza Suwińskiego jego koledzy z miasta oraz powiatu wykonali trzy utwory. Oprócz świątecznych klasyków: „Przybieżeli do Betlejem” oraz „Bóg się rodzi”, wybrali też piękną piosenkę Czerwonych Gitar – „Dzień jeden w roku”. Na finał występu radnych autorską kolędą poczęstował zebranych szef MOK-u.
Po tak solidnym muzycznym podkładzie nadeszła pora na życzenia dla mieszkańców. Zgromadzonych, mimo kiepskiej pogody, całkiem licznie. – Żałuję bardzo, że nie ma śniegu i takiej fajniejszej atmosfery, ale najważniejsze, że wy jesteście. Przyjmijcie ode mnie serdeczne życzenia świąt – na pewno bez polityki i bez telewizora – spędzonych w gronie najbliższych. Kalorie nie istnieją. Czy ktoś widział kiedyś kalorie? Bo ja nie. Trzeba trochę pojeść dobrych, tradycyjnych potraw, być ze sobą, nie kłócić się i szukać tego, co nas łączy – powiedział prezydent Roman Smogorzewski. A kierujący pracami rady miasta Ryszard Brański dodał: – Życzę państwu zdrowych, rodzinnych, spokojnych świąt. Zaś na nadchodzący rok życzę, aby omijały nas troski i był on dla nas wszystkich udany.
Rozdanym przez miejskich włodarzy opłatkiem mieszkańcy jak zwykle dzieli się chętnie, nie szczędząc sobie ciepłych życzeń. A że na wyciągnięcie ręki i za darmo mieli też ciepły świąteczny poczęstunek, atmosfera szybko zrobiła się gorąca. Co ciekawe, jego część stanowiły dary od rodaków ze Wschodu, przywiezione legionowianom przez Elżbietę i Tadeusza Kaczyńskich w dowód wdzięczności za obdarowanie kresowiaków świątecznymi prezentami. Na scenie towarzyszył temu wszystkiemu występ lokalnego zespołu Echo oraz „Śnieżne kolędy” śpiewane przez Małgorzatę Jarecką.
– Ja pamiętam swoją pierwszą kolędę miejską, gdzie trochę naśladowaliśmy Serock, bo tam ta tradycja była, a w Legionowie nie. Pogoda też była nie najlepsza i zjawiły się ze dwie osoby. A dzisiaj to i tak przyszło naprawdę sporo ludzi, mimo że aura nie zachęca do wyjścia: mżawka, trochę wieje, trochę chłodno. Ale to się już na stałe wpisało do miejskich zwyczajów i dla wielu ludzi to jest ważne, aby móc się spotkać i złożyć sobie najlepsze życzenia – uważa prezydent Smogorzewski. Pozytywnym świątecznym „zamieszaniem” na Moim Rynku zachwycone były też dzieci. Znalazły bowiem na nim szopkę z żywymi zwierzętami, karuzelę wenecką, łatwo też mogły spotkać mikołaja. Trudno się dziwić, że takie prezenty najmłodsi rozpakowywali z radością.