W poniedziałkowe popołudnie siatkarki DPD Legionovii musiały ze jednym razem rozegrać dwa mecze. Pierwszy, na boisku, z BKS Profi Credit Bielsko-Biała. Drugi, kto wie, czy nie trudniejszy, był korespondencyjny – z również walczącym o miejsce dające pewne utrzymanie w LSK zespołem #VolleyWrocław. Dostarczając kibicom mnóstwa emocji, w obu pojedynkach legionowianki były górą.

Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej DPD Legionovia tylko o punkt wyprzedzała wrocławianki i 10 pozycję w tabeli łatwo mogła stracić. Co więcej, poniedziałkowe rywalki dziewczyn z Legionowa ugrały dotąd aż 17 punktów więcej i miały lepszy bilans spotkań w DPD Arenie. A to, w kontekście ostatnich wyników Novianek, czyniło z ekipy BKS Profi Credit faworyta. Przynajmniej na papierze.

Na boisku zaczęło się od asa serwisowego BKS-u. Lecz niesione dopingiem Novianki przejęły inicjatywę, objęły prowadzenie 2:1 i odtąd to bielszczanki musiały je gonić. W tej fazie meczu obie drużyny szybko kończyły akcje, a gra punkt za punkt trwała do stanu 5:5. Później, dzięki atakom Małgorzaty Jasek i Zuzanny Góreckiej, gospodyniom udało się odskoczyć na 10:6. Chociaż czteropunktowa przewaga w połowie seta o niczym nie przesądzała, pojawiła się nadzieja na sportowe i mentalne przełamanie. Przy stanie 13:9 Bartłomiej Piekarczyk wziął pierwszy w tym meczu czas. Tuż po nim jego podopieczne zdobyły dwa punkty z rzędu, a po błędzie w przyjęciu Góreckiej doszły miejscowe na tylko jedno „oczko”. Jakub Skwarek zareagował czasem. Chwilę później zrobiło się 14:15. Dwa udane ataki ze skrzydła Beaty Olenderek znów jednak wyprowadziły Novianki na prowadzenie. Na tyle małe, że losy seta wciąż były otwarte. W końcówce, przy stanie 20:18, trener gości poprosił o drugi czas. Ale tym razem jego dziewczynom on nie pomógł. Lepiej skoncentrowane gospodynie skończyły seta, tracąc w nim 21 punktów.

W drugim najpierw zapunktowała DPD Legionovia. Niestety, po serii błędów oddała rywalkom inicjatywę, co kosztowało ją kilka punktów i konieczność odrabiania strat. Kiedy ze stanu 6:7 gospodynie przeszły do 9:7, trener Piekarczyk postanowił przerwać ich dobrą passę. Skutecznie. Teraz to zawodniczki z Bielska-Białej zgarnęły trzy punkty z rzędu. Wiedząc, o jaką grają stawkę, obie ekipy walczyły z pełnym poświęceniem i żadna nie potrafiła zdobyć większego prowadzenia. Goście notorycznie przestrzeliwali zagrywki, miejscowe myliły się w ataku. Z remisowego pata lepiej wyszły legionowianki, które w pewnym momencie wysforowały się na prowadzenie 20:16. Po czasie dla BKS-u dołożyły kolejne dwa „oczka” i stracić tę partię po prostu… byłoby głupio. Pierwszego setbola bielszczanki jeszcze obroniły, drugiego już nie. Przegrały do 19.

Nie grając wielkiej siatkówki, dziewczyny z DPD Areny stanęły przed szansą zgarnięcia pełnej puli. Kibice mogli zadawać sobie tylko pytanie, czy zadziała to na nie paraliżująco, czy doda wiatru w żagle? Początek trzeciego seta nie różnił się od dwóch poprzednich. Znów obie drużyny szły łeb w łeb. Niestety przy stanie 4:4, nadziewając się na blok rywalek, Novianki straciły i koncept, i kontakt punktowy. Trzy zgubione punkty później trener Skwarek zarządził przerwę. Po kolejnym nastąpiło coś, na co miejscowi kibice czekali od wielu miesięcy. Po długiej, spowodowanej kontuzją przerwie na boisku pojawiła się mająca liderować w tym sezonie DPD Legionovii Magdalena Damaske. I dała sygnał do pogoni. Ale rywalki ani myślały zwalniać. Wciąż utrzymywały 3-4 punkty przewagi i nie dawały złapać kontaktu. Taka „stabilizacja” nic dobrego nie wróżyła. Kiedy zrobiło się 11:16, Jakub Skwarek próbował ratować uciekającego seta – w kobiecej siatkówce odrabia się przecież nie takie straty. I początkowo wiele na to wskazywało. Przy stanie 20:21 gospodynie miały nawet dwie okazje do wyrównania. Zmarnowały je i po kolejnej szansie na remis, przestrzelonej przez Zuzę Górecką, rywalki miały setbola przy stanie 22:24. Noviankom udało się go obronić. Przed drugą próbą trener gości wziął czas. Kolejnego brać już nie musiał, bo jego zawodniczki zrobiły swoje – zwyciężyły 25:23.

Stare siatkarskie powiedzenie mówi, że jeśli nie wygrywa się prowadząc 2:0, to przegrywa się 2:3. Przed rozpoczęciem czwartej odsłony meczu gospodynie pewnie miały je z tyłu głowy. Zaczęły nieźle, od prowadzenia 3:1. Chwilę później miała miejsce najdłuższa tego dnia wymiana, zakończona na korzyść DPD Legionovii. Przewagę Novianki szybko jednak straciły, co przy stanie 4:5 sprowokowało trenera Skwarka do reakcji. Cały czas jego zawodniczki miały kłopoty z kończeniem piłek i znów musiały gonić. Dopadły rywalki przy rezultacie 12:12. Po minucie przerwy walka zaczęła się od nowa. Kolejny raz z małym wskazaniem na bielszczanki. Mimo to miejscowe dociągnęły do remisu 17:17. Teraz, grając punkt za punkt, nie można już było się mylić. Zaczął się sportowy horror. Kiedy po kapitalnym bloku miejscowe wyszły na 22:21, a zamieszanie pod siatką dało im kolejne „oczko”, w Arenie zawrzało. Piłkę meczową wywalczyła Magdalena Damaske, obijając blok rywalek. Wtedy kibice wstali z miejsc. Mając okazję do skutecznego ataku, pierwszego meczbola miejscowe jednak przegrały. Jakub Skwarek postanowił stonować emocje i poprosił o przerwę. Lecz nerwy zrobiły swoje i po katastrofalnym przyjęciu Novianki oddały rywalkom 24 punkt – zaczęła się walka na przewagi. Na szczęście krótka. Atak Damaske dał jej drużynie kolejnego meczbola, a zagrywki rywalek bielszczanki już nie odebrały. DPD Legionovia wygrała 26:24 i rzutem na taśmę zdobyła upragnione trzy punkty, dające jej pewne miejsce w Lidze Siatkówki Kobiet.

Po ostatnim gwizdku opiekun legionowianek mógł odetchnąć z ulgą. – Nie byłbym chyba trenerem, który może pracować w ekstraklasie, gdybym nie wierzył, że nasza drużyna może wygrać. Od samego początku, jak zostałem mianowany na pierwszego trenera, chciałem wprowadzić u dziewczyn poczucie większej wartości. Bo one naprawdę umieją grać w siatkówkę, tylko tak naprawdę musiały to sobie przypomnieć. Sam byłem kiedyś zawodnikiem, sam spadłem z ligi z Avią Świdnik i wiedziałem, co te dziewczyny czuły, przegrywając mecz za meczem. Ostatnio wykonały one podczas treningów świetną robotę, były bardzo dzielne. Jestem przeszczęśliwy, że tak się to skończyło – powiedział Jakub Skwarek. Analizując na gorąco statystyki, nowy szkoleniowiec DPD Legionovii nie miał wątpliwości: jego podopieczne zrobiły w poniedziałek, co do nich należało. – Bardzo dobrze zagraliśmy w zagrywce. Co prawda popełniliśmy sześć błędów własnych, ale jeżeli chodzi o efektywność zagrywki i sposób, w jaki wprowadzaliśmy piłkę do gry, był bardzo odpowiedzialny i uważam, że dało nam to dużą przewagę. No i oczywiście zagraliśmy bardzo odpowiedzialnie i uważnie w kontrach. No i w wyprowadzaniu naszych akcji.

W niedzielę legionowianki czeka pierwszy mecz o dziewiątą lokatę w tabeli LSK. Powalczą o nią z Eneą PTPS Piła. Jakub Skwarek wierzy w końcowy sukces. – Gramy po to, żeby wygrywać i grać dobre mecze. Na wyjeździe pokonaliśmy Piłę 3:0, u siebie niestety przegraliśmy, ale wtedy byliśmy w naprawdę dużym dołku. Wierzę więc, że bardzo dobrze zagramy, na tym mi najbardziej zależy.

DPD Legionovia Legionowo – BKS Profi Credit Bielsko-Biała 3:1 (25:21, 25:19, 23:25, 26:24)

Poprzedni artykułStrażnicy udaremnili samobójstwo
Następny artykułTaktyka Krawczyka
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.