Tak to już jest, że przed świętami Bożego Narodzenia choinki są handlowym bestsellerem. Niestety, czego dowodem wątły pieniek w pobliżu bloku 511 na osiedlu Sobieskiego, czasem zamiast iść po drzewko z portfelem, ludzie zabierają… piłę. Ku utrapieniu opiekunów tamtejszej zieleni, nie tylko od święta.

Jak potwierdzają pracownicy SMLW, taka sytuacja to na osiedlu żadna nowość. – Bywało, że nasadzane przez nas rośliny – zarówno drzewa, jak i krzewy ozdobne, były kradzione. I właśnie dlatego, że zdarza się to dość często, nie kupujemy już mocno kwitnących roślin – mówi Monika Osińska-Gołaś, kierownik adm. os. Sobieskiego. Mówi i apeluje: jeśli ktoś widzi, jak inny mieszkaniec niszczy spółdzielczą zieleń, niech nie odwraca wzroku. Dla wspólnego dobra lepiej zareagować i powiadomić spółdzielnię lub służby mundurowe.

Można też w drugą stronę, czyli po świętach własnym sumptem osiedlową zieleń wzbogacić. Co roku w styczniu wiele osób zadaje sobie pytanie: co zrobić z niepotrzebną już choinką? Okazuje się, że wiele zależy od tego, w jakim stanie przetrwała ona pobyt w czterech ścianach. Jeśli w dobrym, śmiało da się zorganizować jej przeprowadzkę. – W sytuacji, kiedy choinka jest w doniczce i nie była zbyt długo przetrzymywana w domu, rzeczywiście można ją wysadzić na zewnątrz. Jeśli ktoś chciałby tak zrobić, prosimy o kontakt z osiedlową administracją, aby ustalić odpowiednią lokalizację. To o tyle ważne, że bardzo często wokół bloku przebiegają różnego rodzaju sieci: ciepłownicza, wodociągowa, kanalizacyjna, telekomunikacyjna lub gazowa. Znajdują się one stosunkowo płytko, a na sieciach nie nasadzamy drzew – informuje Monika Osińska-Gołaś.

Jeśli chodzi o choinki, które są suche i straciły już większość igieł – te muszą powędrować na śmietnik. Jak twierdzą w administracji, żadna z prób dania im drugiego życia się nie powiodła.

Poprzedni artykułWigilia BARdzo wyjątkowa
Następny artykułChotomów podzielony
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.