„Szanowny Panie, wielkie odliczanie do sylwestrowej północy już wkrótce, przed nami – kolejny rok. A wraz z nim kolejna szansa, aby dotrzymać noworocznych postanowień. Jakie obietnice znalazły się na Pana liście? Rzucić palenie? Uprawiać sport? Lepiej gospodarować pieniędzmi?” – prawda, że to uroczy początek korespondencji? Gdym przypadkiem otulił ją wzrokiem, pomyślałem, że to pismo od kogoś, kto ze szczerego serca chce adresatowi zrobić dobrze. Wnet pojawiła się ciekawość i nadzieja, że troskliwy nadawca rychło przejdzie do konkretów. Fakt, przeszedł, zdaniem „A skoro już o finansach mowa…”. I stała się jasność: meritum to ultimatum!

Jeśli ktoś się dotąd nie kapnął, tak właśnie ornamentowane bywają teraz monity do dłużników, których wierzytelności przejęły firmy wyspecjalizowane w, rzec można, kreowaniu motywacji finansowej. Wpadłeś, bracie, w tarapaty i spodziewasz się w drzwiach wyrośniętego zbira, a od swego nowego pana dostajesz jeno sympatyczną zachętę do większego zaangażowania w spłatę zobowiązań. Nic tylko pożyczać! I tak też rodacy ochoczo czynią, bo przecież nie po to tyrają na chleb i kiełbę z grilla, żeby na tych luksusach poprzestać. Krążąca nam w żyłach antenacka dewiza „zastaw się, a postaw się” dopiero teraz, za kapitalisty – gdy forsa do kieszeni państwa Potrzebowskich wciskana jest często na dowód (bynajmniej nie wypłacalności) – ma duże pole do popisu. Później zaś, gdy te okażą się dziurawe – do komisu. Z punktu liczenia producentów czy fiskusa ten nabywczy, bardziej nawet ośli niż owczy pęd to konieczność. Gotówka musi bowiem krążyć, a państwowy interes się kręcić. Tylko co skredytowanemu magnatowi z rosnącego PKB, skoro ma na karku PKO albo inne sępy, które po tym, jak z uśmiechem podpisał cyrograf, strącą go w finansową nicość? On dla świata komercji jest już padliną.

Szczęśliwie jego miejsce podkupią kolejne ofiary reklam i żądzy posiadania. Podkupią, by później w promocji dostawać listy zakończone taką oto zachętą do spłaty rachunku za marzenia: „Warto zrealizować to postanowienie, aby w nadchodzącym roku uniknąć nerwów i nieprzyjemności – roku, który może być przecież najpiękniejszym rokiem pana życia”. Jasne, gdyby tylko ta pie…na winda do nieba nie wiodła wprost do windykacji.

Poprzedni artykułKolędowanie dla Wojtka
Następny artykułUważaj komu wynajmujesz mieszkanie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.