Zanim jeszcze się zaczęła, marcowa edycja „Pałacowych spotkań z muzyką” już była wyjątkowa. Bo po raz pierwszy w ich wieloletniej historii melomanów przywitał deszcz. Tym chętniej więc zajmowali miejsca w zabytkowych wnętrzach, licząc na ciepłe dźwięki zaklęte w trzech romantycznych kompozycjach. W niedzielę wydobywane w Jabłonnie z wiolonczeli oraz fortepianu.
    Dwaj krakowscy muzycy: Piotr Bylica i Sławomir Cierpik zaczęli od wykonania Fantasiestücke op. 73 Roberta Schumanna. Po trzyczęściowym dziele niemieckiego kompozytora zabrzmiały dwie sonaty. Najpierw g-moll op. 65 Fryderyka Chopina. – To wspaniałe dzieło, odnoszę się do niego bardzo osobiście. Na koniec zagramy sonatę Dymitra Szostakowicza. Bardzo wczesny utwór, bowiem kiedy go „popełnił”, miał zaledwie 28 lat. Mimo to, jest to muzyka bardzo dojrzała i treściwa – mówi wiolonczelista Piotr Bylica.

Jako jeden z pierwszych solowy potencjał wiolonczeli dostrzegł zaliczany do klasyków wiedeńskich Józef Haydn. Po nim pałeczkę, a właściwie smyczek przejęli kompozytorzy romantyczni. I tworzyli dzieła, które wciąż potrafią chwytać słuchaczy za serca. – Bardzo miło jest grać takie rzeczy, zwłaszcza jeśli się widzi, że tak się wpływa na emocje słuchających, że nieraz pojawiają się w ich oczach krople wzruszenia – przyznaje zdobywca nagrody specjalnej na III Międzynarodowym Konkursie Wiolonczelowym im. W. Lutosławskiego w Warszawie.
    Plastycznym dopełnieniem pałacowego koncertu był wernisaż w Galerii Sztuki Współczesnej Oranżeria. Swoje prace, obejmujące przeszło 30 lat twórczości, pokazał tam rysownik, malarz i grafik Marian Nowiński. Jak podkreśla autor ponad 300 plakatów, wystawa dokumentuje rozwój jego umiejętności plastycznych, a także zmiany w podejściu do głównego tematu prac. – Człowiek i codzienne problemy, jakie mamy w myślach, jakie mamy w założeniach życiowych. To właśnie próbuję przedstawić – wyjaśnia laureat licznych nagród i wyróżnień na międzynarodowych wystawach plakatu. Bogatą, przypominającą obrazy warstwę plastyczną swych rysunków profesor warszawskiej ASP stara się umiejętnie kojarzyć ze słowem. – Dopełnieniem każdej pracy jest tytuł. Jak się połączy narrację tytułową i zobaczy się wizualny przekaz na obrazach, to powinno sprowokować do myślenia i rozwiązania zagadki, którą stawiam w swoich pracach – dodaje Marian Nowiński. Miłośnicy współczesnego rysunku będą mogli się z nią mierzyć do 10 maja. Biorąc pod uwagę, że wcześniej próbowała ją rozwikłać publiczność w kilkunastu krajach Europy i świata, to okazja, z jakiej warto skorzystać.