Z grubsza rzecz ujmując, miłośnicy filmów dzielą się na tych, którzy je oglądają, i na tych, co sami próbują coś stworzyć. Do tej drugiej, mniej licznej grupy postanowili dołączyć młodzi ludzie z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Legionowie. I tak powstał obraz „Między światami” – wartościowa, bo widziana od środka, próba pokazania trudnych wyborów dokonywanych przez współczesnych nastolatków.

Najpierw powabowi dziesiątej muzy uległ Mateusz Kiliński, lider przedsięwzięcia. – Pomysłów było o wiele więcej, ale zdecydowałem się akurat na nakręcenie filmu „Między światami”, ponieważ miałem tutaj wszystko: szkołę i młodych uczniów. Tematyka była dobra. Nie chciałem robić następnych „Galerianek” czy „Sali samobójców” więc wymyśliłem własny scenariusz i powstał właśnie taki film – wspomina reżyser i autor scenariusza. Jego twórcy na warsztat wzięli to, co najbardziej ich dotyczy: jasne i ciemne strony okresu dojrzewania. A następnie pokazali widzom, jak sami ten problem czują i postrzegają.

– Tak jak film nosi tytuł „Między światami”, tak każdy z nas żyje w tych swoich dwóch światach i próbuje wybrać ten lepszy, choć często pcha go tam społeczeństwo i rówieśnicy. I tak każdy z nas żyje: między czymś a czymś – dodaje Mateusz.

Kiedy już powstał scenariusz, wszystko przebiegło tyleż prędko, co spontanicznie. Pod względem produkcyjnym, lecz także personalnym. – O tym, że będę grała, dowiedziałam się chyba tydzień przed nagraniami. Miałam mieć zupełnie inną rolę, dostałam inną – śmieje się Dominika Wojucka. – Już wcześniej współpracowałam z Mateuszem przy różnych przedstawieniach szkolnych. Początkowo też miałam grać inną rolę, ale na dwa dni przed nagraniami okazało się, że będę grać tę główną. No i zagrałam – mówi Karolina Nierodzik. Jak szybko zauważyli początkujący aktorzy, praca na planie oznacza coś więcej, niż tylko poprawne recytowanie swoich kwestii. O wiele ważniejsze są dyscyplina oraz umiejętność „wejścia” w odgrywaną postać. – Ta rola wymagała odpowiedniego przygotowania, po to, żeby wcielić się w inną osobę, być kimś innym. Wyraz twarzy, ruchy, gesty miały wskazywać na osobę z problemami psychicznymi – dodaje filmowa Konstancja. – Te wszystkie duble, poprawy – nie sądziliśmy, że tak będzie. Ale same nagrania zajęły mało czasu, bo tylko dwa tygodnie – podkreśla Dominika.

Po kolejnych dwóch, poświęconych na montaż i ścieżkę dźwiękową, filmowy debiut  Mateusza Kilińskiego był gotowy. Krewni, znajomi i nauczyciele artystyczne dokonania młodych twórców przyjęli z uznaniem. Oni sami, choć mają świadomość, że to i owo mogli zrobić lepiej, z końcowego efektu też są zadowoleni. – Wszystko zostawiłbym tak jak jest. Wiąże się z tym filmem wiele wspomnień, wiele zmienił w moim życiu. Dlatego nie zmieniłbym choćby cząstki, nawet jeśli było tam wiele rzeczy złych. Dzisiaj, kiedy patrzę na niektóre sceny, to wydaje mi się, że były zrobione totalnie amatorsko, ale na tym także polega cały urok tego filmu – uważa Mateusz Kiliński. Inna sprawa to zauroczenie uczniów tajnikami produkcyjnej kuchni. Od niego wiedzie już prosta droga do marzeń o show biznesie. – Zdecydowanie szkoła filmowa, coś związanego z filmem. Bardzo poważnie myślę o produkcji filmowej i telewizyjnej. Mam nadzieję, że się uda, bo bardzo mnie to interesuje – zapewnia Dominika Wojucka. Przyszłość takie plany często oczywiście weryfikuje. Z drugiej strony, kręcenie filmów przypomina trochę nałóg – z czasem kręci coraz bardziej. Dzięki „Ojcu Mateuszowi” legionowscy aktorzy szlak mają w każdym razie przetarty. Więc kto wie, jeśli będą pracowici, może zaistnieją w branży nawet bez jego błogosławieństwa.