Biegać można dla przyjemności, dla zdrowia, można też robić to… dla kogoś. Tak właśnie pomyślała Grażyna Chojnowska, emerytowana legionowska nauczycielka, która mając teraz wiele wolnego czasu, poświęca go m.in. na jogging. Efektem jej dobroczynnych starań była impreza charytatywna na bieżni zarządzanego przez spółkę KZB stadionu miejskiego.

– Dzisiejszy bieg kobiet dla Oliwii zrodził się z potrzeby serca. Ja biegam na co dzień i czasami miewałam momenty, że nie chciało mi się wyjść z domu i szukałam wymówki, by tego nie robić. I któregoś razu pomyślałam: „No dobrze, ale dla Oliwii to chyba nie ma złej pogody i powodu, żeby dla niej nie pobiec”. To dziecko zaczęło mnie motywować i zdecydowałam się podjąć akcję „Kilometry dla Oliwii” – opowiada Grażyna Chojnowska. To kolejne w mieście przedsięwzięcie, którego beneficjentką jest urodzona w 35 tygodniu ciąży, obarczona wieloma dolegliwościami pacjentka Centrum Zdrowia Dziecka. – Oliwka to mieszkanka naszego miasta, niespełna dwuletnia dziewczynka, która jest już po wielu operacjach. Teraz zbieramy pieniądze na ratowanie jej rączki, która w przyszłości prawdopodobnie będzie też jej narzędziem mowy – dodaje pomysłodawczyni akcji.

Charytatywne niedzielne bieganie oficjalnie rozpoczął szef patronującej mu od początku głównej miejskiej hali sportowej. – Bardzo dziękuję pani Grażynce i wszystkim wspaniałym osobom, które zaangażowały się w organizację tego biegu. To dla nas, dla Areny Legionowo, prawdziwy zaszczyt, że możemy was wspomóc i dorzucić swoją malutką cegiełkę. Bawcie się wszyscy bardzo dobrze – życzył uczestniczkom Michał Kobrzyński. Akurat o to organizatorzy imprezy mogli być spokojni. Świetny nastrój miały w jej trakcie dziewczęta oraz panie, jeszcze lepszy towarzyszący im na bieżni nieliczni panowie. Co zrozumiałe tym bardziej, że poza nią wszyscy uczestnicy mogli w przyjemny sposób uzupełnić stracone kalorie, np. słodkościami dostarczonymi przez piekarnię Hetmańska. – Mamy tu dużo wolontariuszek, młodych dziewczyn, które piekły w nocy ciasta, cenny jest też udział miasta i Areny w tym wydarzeniu – mówi Grażyna Chojnowska.

Z jednej strony było ono piękną demonstracją ludzi o wielkich sercach, z drugiej zaś popularyzacją zdrowego stylu życia. Takiego, jakie w przyszłości chciałaby też na pewno wieść mała Oliwka Łuniewska.

Poprzedni artykułCicha śmierć 
Następny artykułNowa „Miejscowa na Weekend”
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.