W życiu człowieka, a tym bardziej miasta, 15 lat to niewiele. Ale pomagającej ludziom organizacji charytatywnej tyle czasu wystarczy, aby zdążyła czegoś dokonać. Ten swój obchodzące niedawno jubileusz Legionowskie Stowarzyszenie Amicus wykorzystało doskonale. Po części dzięki ścisłej współpracy z miejskim ratuszem, dla którego też najważniejsi są i pozostaną mieszkańcy.

Cennym potwierdzeniem dokonań Legionowskiego Stowarzyszenia Amicus była nagroda za trzecie miejsce w kategorii „Dla Seniora”, przyznana w organizowanym pod honorowym patronatem Małżonki Prezydenta RP konkursie „Razem dla Seniorów”. Gratulując na sesji rady miasta jej otrzymania, inny prezydent, ten lokalny, przypomniał, że organizacja działa nie tylko na rzecz starszych mieszkańców. A kierujący nią kapłan, proboszcz najmłodszej legionowskiej parafii, od lat gości i pomaga na miejscu wszystkim, którzy tego potrzebują. – Część mieszkańców chodzi tam na boisko, inni na plac zabaw – wyjątkowa sprawa na terenie kościoła, chodzi do świetlicy dla seniorów, chodzi po sprzęt rehabilitacyjny, chodzi po porady prawne i życiowe, chodzi też do przychodni rehabilitacyjnej i chodzi na różne aktywności, które pewnie z większością kościołów nam się średnio kojarzą. I poza tymi duszpasterskimi obowiązkami, których wiele ma każdy proboszcz, ksiądz Tomasz Chciałowski znajduje czas, energię, ale też zasoby na to, żeby czynić dobro – powiedział Roman Smogorzewski.

Co w naszym dziwnym kraju, jak zauważył gospodarz miasta, często bywa zajęciem nader trudnym, podejrzanym i niewdzięcznym. – Ludzie, którzy biorą na siebie odpowiedzialność, którzy zmieniają rzeczywistość, niosą pomoc, powinni, logicznie myśląc, liczyć na podziękowanie, uznanie i wdzięczność, a tak często na co dzień są atakowani i krytykowani. Przypisywane są im jakieś niecne zamiary, insynuacje, robi się takie polskie piekiełko. I trzeba mieć, poza energią i ideą niesienia pomocy, jeszcze odporność, żeby tej wiary i ducha nie stracić i żeby to dobro nadal czynić – dodał prezydent. Tym chętniej więc i wylewniej Roman Smogorzewski pogratulował księdzu oraz jego współpracownikom owoców 15 lat ciężkiej pracy. Po czym zadeklarował chęć dalszego współdziałania przy ich uprawie i społecznej konsumpcji.

Adresat tych słów również zaczął od podziękowań, głównie dla prezydenta, a także miejskich radnych. Później zaś poczęstował słuchaczy krótkim, związanym z tą częścią sesji „kazaniem”. – W nazwie mamy Legionowskie Stowarzyszenie Amicus i sama ta nazwa sugeruje, skąd to stowarzyszenie jest. Naprawdę chcemy promować nie tylko samo stowarzyszenie, chcemy promować nasze miasto. Chcemy, żeby ta nazwa podkreślała wszystko to, co dzieje się w naszym mieście, jak często jesteśmy wrażliwi na potrzeby innych ludzi. Wrażliwi też, co pan prezydent przypomniał, na potrzeby rodaków na Wileńszczyźnie. Ale też jak jesteśmy wrażliwi na potrzeby seniorów, osób niepełnosprawnych, chorych, wszystkich osób, które potrzebują pomocy – powiedział ks. prałat Tomasz Chciałowski, proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej w Legionowie.

O tym, w jaki sposób wolontariusze z Amicusa ją niosą, ciekawie i z humorem opowiedziała radnym kilkuminutowa prezentacja dorobku stowarzyszenia. Dorobku, którego wielkość i jakość podkreśliła trzecia nagroda w prestiżowym krajowym konkursie. – Cieszę się również, że w czerwcu zostaliśmy nagrodzeni przez marszałka województwa Adama Struzika pamiątkowym medalem Pro Masovia, wielkim wyróżnieniem. To jest 15 lat i wiele dokonało się w stowarzyszeniu i dokonało się wśród mieszkańców Legionowa. Z tego względu, że co prawda jestem księdzem, ale ja nigdy nie zamykam się na potrzeby różnych ludzi. To nie tylko osoby wierzące. Do mnie ma dostęp każdy: i osoba niewierząca, i osoba wątpiąca. Każdego traktuję bardzo poważnie i z wielkim szacunkiem – zapewnił legionowski kapłan.

Tym bardziej więc wypada żałować straconej przed pięcioma laty szansy na to, by stowarzyszenie Amicus otrzymało od miasta nowy obiekt. Z przeznaczeniem na zakład aktywności zawodowej dla ludzi z niepełnosprawnościami oraz rodzinny dom opieki dla osób samotnych i chorych. – Głęboko żałuję, że rada miasta nie zgodziła się oddać księdzu budynku na Jasnej. Bo mamy teraz z tą Jasną tyle problemów, tyle wyzwań. A jeszcze co roku będziemy musieli do tego mnóstwo pieniędzy dokładać. A ksiądz by na pewno sobie pięknie poradził. No ale cóż, niezbadane są wyroki polskiej demokracji. Mam nadzieję, że prowadząc tę instytucję obok księdza, także będziemy współpracować – powiedział Roman Smogorzewski. Czyniąc to też dla dobra uczestników działających na terenie parafii Warsztatów Terapii Zajęciowej św. Rity. Lecz także wielu innych mieszkańców, dla których jasne stanie się to, że na Jasnej zawsze będą mogli otrzymać wsparcie.

Poprzedni artykułCoś na wzmocnienie
Następny artykułSzkolenie na lodzie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.