fot. arch.

Jeśli uznać, że pierwszy mecz tych drużyn grający u siebie Zepter KPR przegrał trochę niezasłużenie i pechowo, w miniony czwartek (14 grudnia) za wrześniową porażkę jedną bramką legionowianie wzięli w Gdańsku bolesny dla rywala rewanż. Po ciężkim boju pokonali Energę Wybrzeże Gdańsk 30:28 i są już tylko o krok od opuszczenia, właśnie jej kosztem, ostatniego miejsca w tabeli ORLEN Superligi.

Inna sprawa, że ów krok, grając wyłącznie z wyżej notowanymi i lepiej spisującymi się w tym sezonie teamami, zrobić będzie graczom Michała Prątnickiego bardzo trudno. Ten pierwszy, dający nadzieję, o czym doskonale wiedzieli, musieli oni jednak zrobić w czwartek w Gdańsku. Energa, rzecz jasna, nie zamierzała im tego ułatwiać. Jako pierwsza objęła prowadzenie i bardzo długo je utrzymywała, po kwadransie mając nawet nad gośćmi trzy gole przewagi (6:3). Wtedy gracze Zeptera wzięli się w garść i siedem minut później najpierw wyrównali, później zaś, pięć minut przed końcem pierwszej połowy, objęli jednobramkowe prowadzenie (10:9). Tyle że po chwili gospodarze najpierw wyrównali, a następnie dodali do tego jeszcze trzy trafienia. Ponieważ KPR odpowiedział na nie tylko jednym, na półmetku czwartkowego spotkania mazowszanie przegrywali 11:13.

Zmotywowani w przerwie przez trenera, po powrocie na boisko zawodnicy Michała Prątnickiego od razu ruszyli do zmasowanego ataku. Ofensywa się opłaciła, bo już po pięciu minutach na tablicy wyników był remis po 15. Chociaż grały ze sobą dwie najsłabsze drużyny w lidze, po względem poziomu emocji mecz był godny jej ścisłego topu. Niemal do samego końca obie ekipy zmieniały się ze sobą na prowadzeniu, zapewniając kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów. W dużej mierze dzięki swoim bramkarzom, którzy zanotowali imponującą, blisko 30-procentową skuteczność interwencji. Natomiast w polu świetnie wśród legionowian spisywał się Kamil Adamczyk – zdobywca ośmiu goli, potwierdzający, że tyleż szybko, co wzorowo wprowadził się do nowego zespołu. Bodaj najważniejszą tego dnia bramkę dla Zeptera zdobył jednak Sławomir Lewandowski, który w 59 minucie trafił na 29:28. Będąc pod ścianą, gospodarze postawili wszystko na jedną kartę, co KPR wykorzystał, dobijając przeciwnika jeszcze jednym, ostatnim w tym meczu trafieniem. I już po chwili przyjezdni mogli cieszyć się z drugiego zwycięstwa w tym sezonie.

Już w tę niedzielę kibiców Zeptera KPR czekają kolejne emocje. O godz. 16.00 ich drużyna zmierzy się w Arenie z siódmą w tabeli Energą MKS Kalisz.

Energa Wybrzeże Gdańsk – Zepter KPR Legionowo 28:30 (13:11)

Bramki dla Zeptera KPR zdobywali: Adamczyk – 8, Lewandowski – 7, Klapka – 6, Brzeziński – 3, Fąfara i Wołowiec – po 2, Pawelec i Stępień – po 1.

Poprzedni artykułUratowana przed mrozem
Następny artykułPod presją depresji
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.