Słynny, monumentalny i arystokratyczny, „Marsz księcia Danii” przywitał w piątkowe popołudnie (14 lipca) zarówno stałych, jak i tych nieco rzadszych bywalców legionowskiego Parku Zdrowia. Tego dnia, przy wymarzonej, słonecznej pogodzie, deszcz pięknych dźwięków spadł na nich, oczywiście, nieprzypadkowo. I co równie istotne, spadł nie po raz ostatni.

O ów tyleż metaforyczny, co melodyjny opad postarali się na dobry początek pianista i organista Michał Jung oraz grający na trąbce Jarosław Wójcik. – Rusza wakacyjny sezon artystyczny, a jedną z jego pierwszych imprez jest właśnie dzisiejszy koncert, rozpoczynający cykl koncertów pod nazwą „Muzyczne ogrody”. Będą się one odbywały tutaj, w Parku Zdrowia, i przy Muzeum Historycznym w Legionowie. Muzyka, jak przystało na wakacje, będzie trochę lżejszego kalibru – dzisiaj na przykład, jak w tytule koncertu, „Od Gershwina do Sinatry”. Będą przeboje Presleya, będą też jazz i rozrywka. No i zadebiutuje dziś u nas trąbka. Dzięki temu usłyszymy tu po raz pierwszy urokliwe, czarujące dźwięki tego wspaniałego instrumentu – mówi Michał Jung, na co dzień lider Legionowskiej Orkiestry Barokowej.

Instrumentu, siłą rzeczy, a właściwie muzycznej aranżacji, zastępującego też w kilku utworach wykonujących je zazwyczaj pieśniarki czy pieśniarzy. Ale granie w duecie z fortepianem, by tak rzec, pierwszych skrzypiec to dla trąbki nie pierwszyzna. W zarządzanym przez spółkę KZB Legionowo parku, wykonując na przykład religijny hymn „Amazing grace”, z zadęciem wystąpiła też ona w roli wokalisty. – W roli wokalisty, bo w naszym repertuarze znalazły się również utwory, które na co dzień są śpiewane, odtwarzane przez wokalistów, a my zagramy je w wersjach instrumentalnych – przyznaje Jarosław Wójcik.

Jak było do przewidzenia, parkowy koncert przyciągnął wielu miłośników tego rodzaju wydarzeń, oferowanych latem przez legionowski ratusz. Podczas gdy część osób, tych siedzących na widowni, skupiała całą uwagę na dwójce artystów, inne chłonęły muzykę jak gdyby mimochodem. Świadomość tego faktu ani trochę wykonawcom jednak nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, cieszyli się, że malowniczą przestrzeń Parku Zdrowia mogą wypełniać treścią, dzięki której jeszcze bardziej zasłuży on na swą dumną nazwę. – Muzyczne, piękne okoliczności przyrody nas wspomagają, synkretyzm w sztuce jest wskazany – śmieje się Michał Jung. – Wiadomo, że w trakcie koncertu plenerowego uwaga słuchacza może być rozproszona, no ale to jest duża satysfakcja móc grać w takiej scenerii. Wszystko dużo naturalniej brzmi i wygląda, kiedy ta muzyka autentycznie dociera do słuchaczy, kiedy nie ma narzuconych sztywnych form sali koncertowej – uważa pianista. A jego piątkowy sceniczny partner dodaje: – Sceneria parku, akustyka, która temu towarzyszy, jest odpowiednia, dlatego spodziewam się tutaj fajnego koncertu i fajnego odbioru.

Oczekiwania wykonawców spełniły się podczas wydarzenia inaugurującego „Muzyczne ogrody” w stu procentach. A co najważniejsze, sądząc po rzęsistych brawach, spełniły się też oczekiwania publiczności.

Poprzedni artykułZ hotelu do paki
Następny artykułGranie i sparowanie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.