Odkąd priorytetem stała się dla władz miasta troska o ekologię, Legionowo konsekwentnie podąża tą jedynie słuszną drogą. Tam, gdzie to jest wskazane i bezpieczne – jak w przypadku pozbywania się „kopciuchów”, wciskając nawet „gaz do dechy”. Wciskając tak mocno, że na liczniku pojawiła się właśnie liczba 700.

Co do słuszności obrania kursu na ekologię, lokalni włodarze nie mieli żadnych wątpliwości. – Kilka lat temu, wsłuchując się w głosy mieszkańców, ustaliliśmy z radnymi, że jednym z najważniejszych problemów w naszym mieście – po wykonaniu wielu ważnych inwestycji: kanalizacyjnych, wodociągowych i innych – jest problem jakości powietrza. I przeznaczyliśmy naprawdę duże kwoty, myślę, że już około 10 mln zł, żeby pomóc mieszkańcom Legionowa w wymianie starych, węglowych pieców na piece gazowe – mówi prezydent Roman Smogorzewski. Całej tej operacji sprzyjał fakt, że Legionowo jest niemal w stu procentach zgazyfikowane. Mocno do przodu poszła też technologia, sprawiając, że nowoczesne piece gazowe – ale również inne źródła ciepła – stały się bardziej wydajne i oszczędne. Potrzebny był tylko impuls skłaniający ludzi do rezygnacji z węglowych trucicieli.

I w ratuszu o taki impuls zadbano, oferując hojne dotacje na wymianę pieców centralnego ogrzewania. W przypadku urządzeń zasilanych paliwem stałym wynosi ona do ośmiu, a przy zakupie gruntowej pompy ciepła – do 16 tys. zł. Plus prawie 2,5 tys. zł na wykonanie przyłącza gazowego. – Dzięki akcji promocyjnej, ale też dzięki presji sąsiadów i Straży Miejskiej na tych kopcących oraz ogólnopolskim działaniom uświadamiającym wpływ smogu na zdrowie człowieka, udało nam się zlikwidować już ponad 70 procent węglowych pieców. Sądzę, że jest to absolutny rekord w skali kraju. My tego bardzo mocno pilnujemy. Przekazujemy dotację dopiero wtedy, gdy stwierdzimy, że piec rzeczywiście został odłączony, zdemontowany i wywieziony. Tak więc są to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze – uważa gospodarz miejskiego ratusza.

Dokonana w 2015 roku inwentaryzacja źródeł ciepła ujawniła w Legionowie dokładnie 1076 starych, kopcących pieców. Natomiast przed kilkunastoma dniami prezydent podpisał kolejną „okrągłą” umowę w tej sprawie, umowę z numerem 700. Szczęśliwym beneficjentem, obdarowanym dodatkowo bonem o wartości tysiąca złotych, okazał się żyjący w mieście od 70 lat Ryszard Sawicki. Powody do zlikwidowania „kopciucha” miał on podobne do wielu swoich poprzedników. – Drogi węgiel, to raz, więcej roboty, to dwa, a człowiek ma już swoje lata i na starość chciałby mieć lżej. Nie będzie już trzeba schodzić do piwnicy, podkładać i wyrzucać węgla. No i zrobi się czyściej, bo nie będzie konieczne wywalanie popiołu – cieszy się mieszkaniec III Parceli. Chociaż opinie w tej kwestii są różne, pan Ryszard jest przekonany, że na ogrzewaniu gazem po prostu zaoszczędzi. – Jedni mówią, że ogrzewanie gazem wychodzi taniej, drudzy mówią, że drożej, ale uważam, że wiele zależy od tego, jak ktoś operuje swoimi finansami – twierdzi Ryszard Sawicki. A prezydent, pokrzepiony sympatyczną pogawędką z kolejnym beneficjentem miejskiego programu ekologicznego, dodaje: – Szczęśliwie okazało się, że węgiel zdrożał dużo bardziej niż gaz, w związku z tym nie tylko ekologia i wygoda, ale też ekonomia przemawia za tym rozwiązaniem. Realnie oceniam, że w Legionowie zostało jeszcze około dwustu starych pieców. Dlaczego akurat tyle? Ponieważ mniej więcej tylu mieszkańców kupiło od PEC-u tej zimy bardzo tani i bardzo dobry węgiel. Wychodzi więc na to, że w 50-tysięcznym węglem pali niecałe dwieście osób.

Szybko spadająca liczba starych pieców znalazła odzwierciedlenie w poprawiającej się z roku na rok jakości miejskiego powietrza. A byłaby ona jeszcze lepsza, gdyby w okolicznych gminach pozbywanie się „kopciuchów” szło równie sprawnie. Tak czy inaczej, w kwestii dotacji Legionowo robi swoje i robić ma aż do skutku. – Z pieniędzmi, po wprowadzeniu Polskiego Ładu, kiedy w dochodach z PIT-u wróciliśmy do poziomu z 2018 roku, a prąd dla miasta zdrożał o 300 procent i wzrosły też inne obciążenia – jest coraz trudniej. Tym niemniej wymiana pieców jest dla nas priorytetem i może nie być pieniędzy na przykład na modernizację jakiejś lokalnej drogi, ale na to – dopóki ja jestem prezydentem – pieniądze znajdą się zawsze. I zachęcam innych mieszkańców, żeby te stare piece wymieniali – apeluje Roman Smogorzewski. Wymieniać nie trzeba za to licznych korzyści, jakie wiążą się z taką inwestycją: dla zdrowia, środowiska i kieszeni. Dlatego warto iść w nią jak w dym!

Poprzedni artykułSto lat mało jeszcze!
Następny artykułSezon słodko-KOSZki
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.