Poniedziałkowe (17 kwietnia) obchody Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej jak zawsze były w Legionowie szczególne. Nie tylko ze względu na bogatą oprawę i podniosły nastrój, lecz także z uwagi na jej ścisły związek z miastem. A przede wszystkim brzemienne w skutkach, tragiczne dla całej jego społeczności konsekwencje.
– Ponad 40 osób z tego małego, przedwojennego miasteczka, które tutaj pracowały, służyły i je budowały, zginęło na tej nieludzkiej ziemi, w strasznych okolicznościach. Tak więc myślę, że mamy patriotyczny, moralny i historyczny obowiązek, szczególnie w dobie wydarzeń na Ukrainie, aby o tych mrocznych czasach pamiętać i zrobić absolutnie wszystko, żeby się nigdy nie powtórzyły – mówi Roman Smogorzewski, prezydent Legionowa. – To nasze zobowiązanie, z tego względu, że oni walczyli za naszą wolność. A dzisiaj my mamy walczyć o ich pamięć. To im się należy, bo oddali swoje życie, walcząc, myśląc o przyszłych pokoleniach. I my dzisiaj nie możemy o ich ofierze zapomnieć – podkreśla ks. Tomasz Chciałowski, proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej w Legionowie.
Tradycyjną formą spełnienia tego obowiązku była uroczysta msza święta w kościele pw. Matki Bożej Fatimskiej. Oprócz miejskich i powiatowych samorządowców, wzięli w niej udział kombatanci, przedstawiciele lokalnych firm, instytucji i placówek oświatowych, służb mundurowych, przyszło też wielu innych mieszkańców miasta. Podczas nabożeństwa ksiądz Chciałowski przypomniał okoliczności, w jakich świat dowiedział się o zamordowaniu ponad 21 tys. Polaków. – 13 kwietnia 1941 roku Niemcy podali w berlińskim radiu komunikat o odkryciu w lesie katyńskim masowych grobów polskich oficerów. Dwa dni później sowiecka „Prawda” i moskiewskie radio, dla ukrycia swojej odpowiedzialności za śmierć Polaków, przypisywały Niemcom zbrodnie popełnione w 1941 r. Tak narodziło się trwające prawie pół wieku kłamstwo katyńskie – powiedział kapłan. Odnosząc się do tych wydarzeń, prezydent Legionowa dodaje: – W bestialski sposób zginął tam kwiat polskiej inteligencji, polscy oficerowie, także rezerwy, czyli prawnicy, lekarze, profesorowie. To jest symbol zakłamania i narzucania „prawdy” przez Związek Radziecki, przez sowietów.
Kiedy już msza święta dobiegła końca, jej liczni uczestnicy zebrali się pod położonym na terenie parafii pomnikiem Ofiar Zbrodni Katyńskiej. I jak co roku złożyli przy nim mnóstwo kwiatów, składając hołd zamordowanym rodakom, którym nie dane było doczekać końca wojny. – To jest taki szczególny pomnik, pamięci bohaterów, którzy wiele, wiele lat temu oddali życie za Polskę. Ale też za to, że możemy tutaj dzisiaj, w wolnej Polsce, razem się spotykać, pamiętać o tych bohaterach i oddawać im cześć – mówił, stojąc przed monumentem, wicestarosta Konrad Michalski. Na finał zabrzmiała też pod nim, wykonana przez Szymona Kowalskiego, przejmująca pieśń „Katyń”, autorstwa Jacka Kaczmarskiego.
Tego rodzaju gesty i wyrażana poprzez nie pamięć są oczywiście bardzo istotne. Ale według gospodarza poniedziałkowej uroczystości dla współczesnych Polaków kluczowa powinna być wypływająca z katyńskiej tragedii nauka. – Taka, że nie możemy się koncentrować tylko na sobie. Bo dzisiaj świat jest egoistyczny i dbamy głównie o to, żeby nam było dobrze. Natomiast często nie potrafimy wspiąć się na wyżyny pewnego ideału. Tak jak zrobili to tamci ludzie: oni woleli umrzeć, niż złamać przysięgę, ślubowanie żołnierza czy policjanta. To była dla nich świętość – mówi ks. Tomasz Chciałowski. – Dzisiaj zaś obserwujemy upadek pewnych wartości, upadek pewnych ideałów, a oni są dla nas nauczycielami, żebyśmy o tym wszystkim, o tej istocie naszego życia nie zapomnieli.