Czternastą edycję Grand Prix Legionowa w Tenisie Stołowym zakończył czerwcowy turniej w IŁ Capital Arenie Legionowo. W trakcie całego cyklu odbyło się dziewięć zawodów. Warunkiem znalezienia się w końcowej klasyfikacji było uczestniczenie w co najmniej sześciu. Od września ubiegłego roku wystartowało w nich ponad ćwierć tysiąca zawodniczek i zawodników.

Początkowo rywalizowali oni w sześciu kategoriach wiekowych. Później, z uwagi na malejąca frekwencję, pozostały tylko trzy – młodzieżowa, na najlepszego zawodnika z Legionowa oraz kategoria open, bez podziału na grupy wiekowe. – O ile na pierwszych turniejach pojawiało się jeszcze kilkadziesiąt osób, później – trochę z pewnością przez pandemię – liczba uczestników się skurczyła. Dlatego kończymy tegoroczny cykl z jedną kategorią open, w której są wszystkie „dorosłe” grupy wiekowe, no i z jedną grupą młodzieżową, w które rywalizują skrzaty oraz młodzicy – mówi Stanisław Kraszewski, współorganizator i uczestnik zawodów. Co do klasyfikacji mającej wyłonić najlepszego pingpongistę z Legionowa, premiowany w niej był między innymi systematyczny udział w zawodach. A w tej konkurencji ich główny popularyzator był… poza konkurencją. – No tu się pochwalę, bo akurat ja ją wygram. Nie dlatego, że jestem najlepszy w Legionowie. Ja po prostu jestem na każdym turnieju, prowadząc go i zarazem grając, więc tych punktów nazbierałem tyle, że wystarczyło ich do zajęcia pierwszego miejsca – uśmiecha się pan Stanisław.

Jeśli chodzi o pozostałe dwie kategorie, w młodzieżowej triumfował Jakub Kurnicki, zaś w kategorii open zwyciężył Wojciech Stańczuk. Tuż po ostatnim turnieju Grand Prix puchary, nagrody i upominki ufundowane przez Prezydenta Miasta Legionowo wręczył najlepszym zawodnikom kierownik IŁ Capital Areny. – Turnieje tenisa stołowego należą do naszych stałych wydarzeń. Co roku organizujemy cykl Grand Prix, gdzie pojawiają się stali bywalcy, startuje też sporo młodzieży. Dzisiejszy turniej finalizuje tegoroczną odsłonę tej imprezy. Przed nami zaś pojedyncze letnie turnieje, tak więc pasjonaci gry w tenisa stołowego będą mogli dzięki nim nadal sprawdzać się na tle rywali – zapowiada Michał Kobrzyński.

Rywali, warto dodać, głównie z lokalnego podwórka. Czasy, kiedy na legionowskie turnieje wpadali w poszukiwaniu nagród profesjonalni gracze, należą już do przeszłości. – Pewnie, że dobrze jest, jak przyjeżdżają jacyś ligowi zawodnicy, bo można się od nich czegoś nauczyć, ale nam chodzi tu głównie o zdrowie i rekreację. No i o zachęcenie ludzi do tego, aby wyszli z domów i zaczęli się ruszać. I nie czekali w nich bezczynnie na nadejście jakiejś choroby lub czegoś jeszcze gorszego. Warto się ruszać, warto być razem. Jesteśmy tu wszyscy zaprzyjaźnieni, gramy razem od lat. Myślę, że poprzez dodatkowe nagłośnienie tej imprezy, poprzez plakaty, uda się sprawić, że w następnej edycji zawodów będzie nas znacznie więcej – ma nadzieję Stanisław Kraszewski.

W jubileuszowej, piętnastej edycji Grand Prix Legionowa pojawi się nowa kategoria, tzw. pokoleniowa. Przeznaczona będzie dla członków rodzin z dwóch pokoleń, których dzieli co najmniej 20-letnia różnica wieku. Stanisław Kraszewski czyni także starania, aby przekształcić miejskie zawody w turniej powiatowy, z udziałem graczy i przy wsparciu samorządów z sąsiednich gmin. Wszystko, jak mówi lokalny popularyzator aktywności fizycznej, przede wszystkim dla zdrowia. – Jest to turniej robiony za pieniądze podatników, nie kosztuje wiele, ale traktujemy go jako danie ludziom odrobiny zdrowia – bez apteki i bez lekarza. Jeżeli ktoś tak to odbiera i tu przychodzi, to bardzo dobrze. I nadal tak to będziemy propagowali.

Piętnasta edycja Grand Prix Legionowa w Tenisie Stołowym ruszy już we wrześniu. Terminy kolejnych zawodów można znaleźć na stronie www.arenalegionowo.pl.

Poprzedni artykułGra w klasy
Następny artykułCzytanie w obiektywie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.