Dla większości mieszkańców Legionowa i powiatu czwartek 22 marca 2001 roku był zapewne dniem jak każdy inny. Dla grupki pasjonatów lokalnego dziennikarstwa stała się to jednak data przełomowa, bo właśnie wtedy pojawił się w kioskach pierwszy numer „Gazety Miejscowej”. Dzisiaj, po ponad dwóch dekadach spędzonych z czytelnikami, przyszła pora na numer… numer 1000!

Jak być może ktoś jeszcze pamięta, na przełomie wieków lokalny rynek medialny nie był tak zagęszczony obecnie jak dzisiaj. Od początku lat 90. funkcjonowało na nim „To i Owo”, a w styczniu 1998 r. swój program zaczęła nadawać „po kablu” spółdzielcza Telewizja Legionowo. Jego wydawcą był Tomasz Talarski, obecny szef Miejskiej Biblioteki Publicznej. – Ponieważ telewizja była odbierana wyłącznie przez abonentów kablówek, razem z Robertem Wróblem (późniejszym legionowskim starostą – przyp. red.), który ze mną wtedy pracował, wpadliśmy na pomysł, aby prezentowane w telewizji informacje „sprzedawać” również pozostałym mieszkańcom Legionowa i gmin ościennych. I tak powstała „Gazeta Miejscowa” – wspomina Tomasz Talarski. Pierwszy numer, kosztujący jedyne 1,2 zł, ukazał się 22 marca 2001 r. – To były ciekawe czasy i ciekawi ludzie. Robert był redaktorem naczelnym, gazetę składał Krzysiek Tatarski, który jako jedyny miał pojęcie o obsłudze QuarkXPressa, czyli programu do składu, reklamami i obsługą biura zajmowała się Lila Milewska, a jeszcze ciepłe gazety prosto z drukarni rozwoził Henio Foszner. Zaplecze intelektualne i artystyczne tworzyli zaś Magda Łuczak, Piotr Zadrożny, Darek Jarosz i fotografik Roman Nawrocki. Gazeta miała też wielu współpracowników obsługujących działy tematyczne, m.in. Andrzeja Karskiego, Małgosię Charzyńską oraz Ewę Groblewską – wymienia jeden z ojców chrzestnych gazety.

Przez lata zespół redakcyjny oczywiście się zmieniał. Jedni przychodzili na dłużej, inni byli tylko dziennikarskimi efemerydami. Do grona tych pierwszych należą Waldek Siwczyński, Rafał Michałowski oraz wspierający ją fotograficznie Olek Wąsik, którzy są z „Miejscówką” do dzisiaj. A skoro już wspomniano o fotografiach, warto przypomnieć, że dwie dekady temu nie zdobywało się ich tak łatwo jak obecnie. – W pierwszych latach działalności najwięcej problemów było ze zdjęciami. Wtedy o fotografii cyfrowej można było tylko marzyć albo przeczytać w raczkującym w Polsce Internecie. Większość zdjęć do gazety była więc robiona analogowo, a następnie skanowana. Pierwszy cyfrowy aparat w redakcji to był Nikon Coolpix 5700 z matrycą… 5,0 Mpx o rozdzielczości 2560×1920. To ogromny jakościowy przeskok! Kolejnym było wejście do sieci. Mało kto o tym wie, ale „Gazeta Miejscowa” była pierwszym w powiecie legionowskim pismem posiadającym własną i często odwiedzaną stroną internetową – przypomina Tomasz Talarski.

Pozostając w temacie zmian, w dziejach „Gazety Miejscowej” dotykały one też siedziby jej redakcji (bez względu na adres pachnącej często nie tylko farbą drukarską, lecz także rybami z puszki czy konsumowaną z musztardą kiełbasą podwawelską…), wydawcy, a także samej nazwy, dzięki której nasza gazeta stała się w pewnym momencie „na weekend”. Stopniowo (wiadomo, koszty oraz inflacja…) zmieniała się też jej cena, aż do chwili, gdy po kilku latach zapadła męska decyzja, aby mieszkańcy otrzymywali nasz tygodnik za darmo. A ponieważ był to świetny pomysł, tak już pozostało. – Dostrzegliśmy, że w ten sposób ważne informacje docierają do znacznie większej grupy mieszkańców Legionowa i powiatu. Również tych, którzy z różnych względów nie korzystają z Internetu i nie kupują lokalnej prasy, tak więc nasza gazeta była i jest dla nich podstawowym źródłem informacji o tym, co dzieje się w najbliższej okolicy. Przygotowując każdy kolejny numer, staramy się o tym pamiętać – podkreśla Waldek Siwczyński. Ten tysięczny już w każdym razie za nami. Teraz czas na kolejne.