fot. Fb/TFN

Artyści z legionowskiego Teatru Form Niewymyślnych zdążyli już przekonać publiczność, że uwielbiają podejmować aktorskie wyzwania. Nawet tej miary, jak to ostatnie – przygotowanie oraz wystawienie słynnej sztuki „Igraszki z diabłem”, znanej pokoleniom Polaków z mistrzowskiej inscenizacji Teatru Telewizji. A skoro już wzięli się z nią za bary, zrobili wszystko, by temu zadaniu sprostać. I zadbali o każdy detal, bo w końcu… diabeł tkwi w szczegółach.

fot. FB/TFN

Choć to komedia, oparta na ludowych podaniach historia wojaka Marcina Kabata powstała w raczej smutnych, wojennych czasach, gdy Czechosłowacja cierpiała pod okupacją niemiecką. – Sztuka jest przeurocza, to fajna komedia czeskiego autora Jana Drdy. I pomyśleliśmy sobie, że skoro widzieliśmy ją w telewizji wiele lat temu w wykonaniu wspaniałych polskich aktorów, to może i my też spróbujemy. Oczywiście trochę inaczej i w trochę innej scenografii, ponieważ nie mamy możliwości pokazania drzew, lasu et cetera – opowiada reżyserka spektaklu Walentyna Janiszewska. Do zabrania się za wymagające dosyć licznej obsady „Igraszki…” zachęcił też trupę nowy aktorski zaciąg. Aktualnie są w niej trzy panie i dwa razy tylu panów. – Cała grupa jest fajna, zgrana, sympatyczna. Wszyscy się lubimy i szanujemy. Dlatego fajnie jest z nimi wszystkimi pracować, naprawdę fajnie. No i myślę, że teraz też nam się udało – dodaje pani Walentyna.

fot. Fb/TFN

Dowiodła tego ubiegłoroczna premiera, potwierdziła też styczniowa „powtórka z rozrywki”, pokazana w legionowskim ratuszu. Przy wypełnionej po brzegi widowni wykonawcy kolejny raz brawurowo odegrali swoje role. Pomogły im w tym i dobra pamięć, i „wgryzienie się” w charakter każdej postaci. Wsparły ich też budujące klimat efekty dźwiękowe oraz dyskretna gra światłem. Wszystko to sprawiło, że skromna, oparta na kubikach scenografia, zamiast razić, stała się atutem pozwalającym skupić uwagę na kreacjach aktorskich. – Ja uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Aczkolwiek nie jesteśmy w stanie dorównać Wojciechowi Pokorze, Krzysztofowi Kowalewskiemu czy Barbarze Wrzesińskiej. Nie, ponieważ jesteśmy amatorami. Ale po premierze dochodziły do nas głosy, że zachowujemy się na scenie jak profesjonalni aktorzy. To bardzo miłe, takie były głosy publiczności. Tym bardziej, że grupa trzykrotnie wychodziła na scenę i otrzymała brawa na stojąco. O czymś to świadczy, prawda? – uważa Walentyna Janiszewska.

fot. Fb/TFN

Trudno się z tym nie zgodzić. Legionowska interpretacja przygód dzielnego dragona była po prostu diablo udana. I oczywiście z happy endem. Chociaż gdy przegrywał on z czartem z mariasza swą znoszoną odzież, wcale się na to nie zanosiło… W końcu jednak, ocalając dwie niewiasty od piekielnych „tropików”, grany ongiś przez Mariana Kociniaka rezolutny Marcin Kabat dobrał się diabłom do skóry.

Natomiast legionowscy artyści zamierzają wkrótce zabrać się za kolejną komedię. Tym razem wypełnioną już nie czeskim, lecz angielskim humorem. – Chodzi nam o to, żeby ludzie dostali odrobinę wesołości, trochę radości, trochę uśmiechu, bo poważnych spraw mamy teraz wokół siebie zbyt dużo. Chodzi więc właśnie o to, aby to było coś lekkiego, coś fajnego; coś, co wywołuje uśmiech. Ale to jest ogromne wyzwanie, ponieważ najtrudniej jest grać komedię. Ta forma jest najbardziej wymagająca. Bo jeżeli nie ma w kimś tej wrodzonej komediowości, to nie można jej kogoś nauczyć. Tego się nie da nauczyć. Po prostu trzeba mieć tę charakterystyczną iskierkę – dodaje opiekunka grupy. A jej podopieczni, pasjonaci aktorstwa z Teatru Form Niewymyślnych (w składzie: Dorota Bonisławska, Marek Kijewski, Mariusz Kram, Agnieszka Lewandowska, Piotr Lejzerowicz, Mikołaj Madejak, Mateusz Pryciak, Andrzej Przekaziński i Dorota Przekazińska) ją mają. Zwłaszcza gdy, tak jak w „Igraszkach z diabłem”, są w formie.

Poprzedni artykułZakażone inwestycje
Następny artykułZwycięstwo na początek
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.