fot. arch.

Jeżeli chodzi o punkty, przed poniedziałkowym (10 stycznia) spotkaniem trzecia w tabeli TAURON Ligi IŁ Capital Legionovia miała ich o jedenaście więcej od podejmującej je ekipy UNI Opole. A po wygranym 3:2 meczu dorzuciła dwa kolejne. Zanim to jednak nastąpiło, dziewczyny z Mazowsza przez ponad dwie godziny musiały solidnie popracować.

Po stosunkowo wyrównanym początku meczu pierwsze urwały się przeciwniczkom legionowianki, za sprawą asa Olivii Różański wychodząc na prowadzenie 9:6. Choć opolanki starały się odrobić straty, po kilku obfitujących we własne błędy minutach przegrywały już 11:15 i trener Nicola Vettori uznał, że trzeba ze swoimi zawodniczkami pogadać. Wiele to nie dało, bo coraz pewniej grające Novianki „poczuły krew” i umiejętnie wykorzystywały słabe punkty młodej opolskiej drużyny. Gdy zrobiło się 22:16, było jasne, że losy inauguracyjnego seta są właściwie rozstrzygnięte. Wprawdzie opolankom udało się dorzucić do swego dorobku kilka „oczek”, ale w tej partii nic więcej ugrać nie mogły. Po ładnym ominięciu bloku przez Aleksandrę Grykę IŁ Capital Legionovia wygrała ją 25:19.

Drugi set znów zaczął się od grania punkt za punkt, ale bardziej przez błędy obu ekip niż ich udane akcje. Tym razem opolanki dłużej trzymały się rywalek i na trzy punkty legionowianki odskoczyły dopiero przy stanie 11:8. Trudno jednak było mówić o ich dominacji, bo drużyna UNI szybko zdołała wyrównać (12:12). To już była inna gra niż w poprzednim secie, bardziej wyrównana i zacięta. Noviankom nie pomagały m.in. popsute serwisy i dopiero w końcówce goście, głównie rękami Olivii Różański i Gyselle Silvy, wrzucili wyższy bieg i wyszli na 20:16. Długo się nie zastanawiając, trener miejscowych poprosił o przerwę. Było warto, bo jego dziewczyny zdobyły trzy punkty z rzędu i wtedy czas wziął jego alter ego. Za chwilę, po asie rywalek, był już remis po 20. Taki obrót sprawy napędził gospodynie, które objęły prowadzenie 22:21. Choć trener Chiappini wezwał na pomoc Magdalenę Damaske, opolanki wciąż miały inicjatywę. Ale przy remisie po 23 blok Silvy dał legionowiankom setbola i to miejscowe znalazły się „na musiku”. Tyle że wytrzymały presję i przy stanie 24:24 zaczęła się gra na przewagi. Niestety, dla Novianek bardzo krótka. Dwie kolejne akcje wygrały opolanki i w meczu zrobił się remis.

Podrażnione mazowszanki trzecią partię zaczęły od mocnego uderzenia. Szybko wyszły na 4:1 i mogło się wydawać, że tym razem nie będą już długo się rozkręcać. Nic z tego nie wyszło. Pokrzepione wygranym setem opolanki konsekwentnie robiły swoje i po kilku minutach to one prowadziły 8:7. Nic dziwnego, że Alessandro Chiappini z miejsca wziął zawodniczki na rozmowę. Nadal jednak jego drużynie szło jak po grudzie, bo UNI wyraźnie uwierzyło, że faworyzowanym gościom można tego dnia urwać „duże” punkty. I póki, często blokiem, bezlitośnie urywało te małe. Błyskawicznie objęte prowadzenie 18:9 mówiło samo za siebie, miny legionowianek również. Co prawda nawet wówczas (ze zmienniczkami na parkiecie) nie składały one broni, ale ten set oznaczał dla nich nokaut – gospodynie wygrały go do 12.

Czwarte rozdanie przejezdne ponownie zaczęły z kopyta, odskakując na 5:1. Motywację miały znakomitą, gdyż kolejny przegrany set oznaczał dla nich powrót do domu bez punktów. Kiedy zrobiło się 5;4, zdawała się powtarzać historia z poprzedniej partii, lecz Novianki się obroniły i ponownie zbudowały skromną przewagę (8:4). Po wziętym przez szkoleniowca UNI czasie goście utrzymywali ostrzał, ożywiła się nawet Gyselle Silva, przez wiele minut mocno przygaszona, wyraźnie w tym spotkaniu bez formy (13:7). Kto wie, czy taki obrót sprawy nie za bardzo uspokoił jej drużynę, bo straciła ona cztery „oczka” pod rząd i trenerowi Chiappiniemu nie pozostało nic innego, jak wybicie UNI z uderzenia. Na szczęście wciąż udawało się trzymać je na dystans, w czym duże zasługi miała Olivia Różański, ostrzeliwująca opolanki z każdego miejsca boiska. Przy stanie 19:13 ich trener wziął je na stronę, próbując jeszcze zachęcić do walki o pełną pulę. I walka, owszem, była, ale ekipa z Mazowsza nie dała już sobie zrobić krzywdy. W końcówce trener Chiappini dał odpocząć najlepszym zawodniczkom przed tie-breakiem. Legionowianki podeszły do niego z czwartym setem wygranym 25:17.

Przyjmując nawet, że siatkarska dogrywka jest loterią, kluczowe bywa to, kto pierwszy weźmie w niej kilka „losów”. W poniedziałek dwa pierwsze zgarnęły opolanki i od początku to Novianki musiały gonić. Na szczęście szybko doszły rywalki (3:3), dostając szansę na przełamanie. Wykorzystały ją, obejmując prowadzenie 5:4, lecz po chwili znów miały punkt „w plecy”. Szczęśliwie miały też w składzie szalejącą, pracującą na statuetkę MVP Olivię Różański, która wyprowadziła swoją drużynę na 7:6. Zmiana stron nastąpiła przy jej prowadzeniu 8:6. Po kolejnej akcji, w której punktowała tym razem Yaprak Erkek, trener Vetttori wziął czas, nie było już bowiem na co czekać. Nic jednak nie wskórał. Novianki przycisnęły i wygrały tie-breaka 15:9, a cały mecz 3:2. Rewanżując się tym samym rywalkom za identyczną porażkę poniesioną w październiku we własnej hali.

UNI Opole – IŁ Capital Legionovia 2:3 (19:25, 26:24, 25:12, 17:25, 9:15)

UNI: Makarowska, Bidias, Pellegrino, Bączyńska, Stronias, Orzyłowska, Adamek (libero) oraz Pamuła, Wołodko.
IŁ Capital Legionovia: Grabka, Różański, Tokarska, Silva Franco, Erkek, Gryka, Lemańczyk (libero) oraz Damaske, Dąbrowska, Szczyrba.
MVP: Olivia Różański (IŁ Capital Legionovia)