Plany rozbudowy Domu Handlowego Maxim dojrzewają do realizacji od dobrych kilku lat. Nic dziwnego, że przez ten czas sporo się zmieniły. Kiedy w świat poszła informacja o ich ostatecznym kształcie, radni z osiedla Sobieskiego postanowili zaprosić na spotkanie przedstawicieli inwestora. Głównie po to, aby z pierwszej ręki poznać szczegóły tej dużej, budzącej obawy mieszkańców inwestycji.
W siedzibie osiedlowej administracji, także przy udziale przedstawicieli zarządu SMLW i urzędu miasta, rozmawiano na ten temat w poprzedni poniedziałek. – Jest to dla nas bardzo ważna sprawa, ponieważ chodzi o inwestycję znajdującą się praktycznie w samym sercu naszego osiedla. Zważywszy na to, aby mieszkańcy nie mieli dodatkowych uciążliwości, chcemy pogłębić swoją wiedzę dotyczącą przebudowy Maxima i zmian naniesionych w planach tej inwestycji – wyjaśnia przyczyny spotkania Danuta Ulkie, przewodnicząca Rady Osiedla Sobieskiego.
Jeśli chodzi o ogólne przeznaczenie obiektu, największą zmianą wydaje się rezygnacja z umieszczenia w nowym Maximie kina. Ale tym okoliczni mieszkańcy mogą być co najwyżej zawiedzeni. Ich niepokój budzą natomiast związane z całym kompleksem handlowym kwestie komunikacyjne. – Chodzi o sprawy dojazdu podczas prowadzonej budowy, no i już po jej zakończeniu. Mieszkańcy pytają, jak to wszystko będzie wyglądało. Generalnie rzecz ujmując, stopień trudności tej inwestycji nie jest mały, ale po stronie inwestora mamy tu do czynienia z fachowością, więc myślę, że będzie dobrze. Jako radni mamy taką nadzieję – dodaje szefowa osiedlowej rady.
W poniedziałkowym spotkaniu wzięła udział m.in. wiceprezes legionowskiej SMLW. Choć spółdzielnia nie jest już w tej sprawie stroną, nadal chce trzymać rękę na pulsie. – Dostaliśmy decyzję środowiskową z urzędu miasta i ta decyzja nas przeraziła. Chodzi przede wszystkim o wielkość galerii. W tej decyzji jest mowa o tym, że budynek będzie miał 16,5 m, że będzie ponad 300 podziemnych miejsc parkingowych i dodatkowo ileś tam naziemnych. (…) Czekamy na to, żebyśmy mogli zobaczyć, jak wygląda projekt i dowiedzieć się, jakiego rodzaju i czy w ogóle będą uciążliwości dla mieszkańców okolicznych bloków – zwróciła się do gości Agnieszka Borkowska. Spółkę PIR, właściciela obiektu, reprezentowali Piotr Radzikowski oraz Andrzej Piętka. Gdy oddano im głos, od razu wyjaśnili, że obawy spółdzielców oparte na wspomnianym wcześniej dokumencie są bezzasadne. – Inwestycja, która powstaje, nie wymaga decyzji środowiskowej, bo jest dużo mniejsza. I dlatego pewnie nie byliście powiadomieni, bo projekt zamienny, który poszedł do tamtej decyzji, jest dużo mniejszy. Przede wszystkim nie ma tej wysokości. Wysokość w projekcie jest tylko i wyłącznie jednokondygnacyjna. Jeżeli znajdziecie w nim zapis – a jest taki zapis, że w części budynek jest dwukondygnacyjny, to znaczy tylko to, że nad toaletami są biura. Ale wszystko jest dalej wysokości jednego obiektu sklepowego – uspokajał Andrzej Piętka. Zapewnił on ponadto, że w nowym projekcie inwestor zrezygnował z tego, co mieszkańcom nie spodobało się w tym starym. – Wszystkie uwagi, które były ze strony spółdzielni, wzięliśmy sobie do serca i uwzględniliśmy w projekcie.
Zakłada on budowę parterowych pawilonów handlowych, gdzie na powierzchni ponad 10 tys. metrów kwadratowych znajdzie się blisko 40 sklepów. Wśród nich także placówki gastronomiczne, supermarket, klub fitness oraz kawiarnie i punkty usługowe. Do dyspozycji klientów zostanie oddany parking na około ćwierć tysiąca miejsc. Z których, nawiasem mówiąc, będą też mogli korzystać okoliczni mieszkańcy. Tego wszystkiego przedstawiciele spółki PIR przed zebranymi nie kryli. Jednak w pewnym momencie dociekliwość spółdzielców spotkała się z ich gwałtowniejszą reakcją. – Ingerujecie w czyjś prywatny grunt! Jeżeli wam nie pasowało, trzeba było wyłożyć 7 mln zł, kupić ten grunt od człowieka, który chciał go sprzedać, i sobie go zagospodarować. Myśmy te pieniądze wyłożyli, a wy teraz mówicie, że my zgodnie z planem cztery metry od tego nie mamy prawa zrobić na własną działkę wyjścia?! – grzmiał Andrzej Piętka. W reakcji na te słowa Agnieszka Borkowska podjęła próbę złagodzenia nastrojów. – Żeby się tutaj pan radny nie denerwował: my absolutnie nie chcemy tego zablokować. Broń Boże! Chcemy się tylko czegoś dowiedzieć. Głównie tego, czy tak jak rozmawialiśmy jakiś czas temu, cała infrastruktura techniczna będzie z dala od budynków. I teraz chcemy usłyszeć, że tak jest.
Sądząc z zapowiedzi, prace przy rozbudowie Maxima mogą ruszyć już w wakacje. Bez pewnych komplikacji, związanych choćby z ruchem ciężkiego sprzętu, raczej się w ich trakcie nie obejdzie. Mimo to reprezentanci mieszkańców są dobrej myśli. – Ja cały czas eksponuję i podkreślam nasze dobrosąsiedzkie stosunki i mam nadzieję, że dalej one takie pozostaną – powiedziała na zakończenie Danuta Ulkie. Jedno jest pewne: już wkrótce, planując większe zakupy, mieszkańcy osiedla Sobieskiego z powodzeniem będą mogli zrobić je na miejscu.