Na kilka dni przed wyborami samorządowymi przyjeżdża do Legionowa minister Mariusz Błaszczak, by ogłosić, że wreszcie powstanie w mieście szpital. Na dodatek wojskowy. Wszyscy się cieszą, wiwatują, tylko nikt nie zadaje pytania: jakim cudem na tak małej działce ktoś chce upchnąć szpital i gdzie planuje zbudować np. parkingi? Kto ma w to uwierzyć? Mieszkańcy nie dają się zwieść i mówią, że temat zniknie tuż po wyborach, wraz z kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Legionowa.

Nie udało się zniszczyć Smogorzewskiego nagłaśniając niefortunne, zmanipulowane i wyrwane z kontekstu słowa podczas konwencji wyborczej, nie wyszła też próba wywołania „seksafery” z jedną z mieszkanek. PiS-owski aparat propagandy próbuje więc kupić głosy mieszkańców obietnicą o szpitalu. Przecież nie tak dawno sam Mariusz Błaszczak nawoływał ze sceny przed koncertem Dody, aby zmienić władzę w Legionowie i wybrać Kalinowskiego – bo wtedy w mieście powstanie w końcu szpital. Najwyraźniej władza centralna obawia się, że ten szantaż nie wystarczy. Wytoczono więc cięższe działa.

Wedle oficjalnego komunikatu, nowy – nowoczesny – budynek szpitalny powstanie przy ul. Zegrzyńskiej 8, na części działki będącej dotychczas w użytkowaniu Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej SPZOZ, jako filia Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Rozpoczęcie inwestycji planowane jest na pierwsze półrocze 2019 roku, a zakończenie na trzeci kwartał 2022. Brzmi pięknie. Kłopot w tym, że działka, na której szpital ma powstać, jest maleńka. To ledwie około 6 tys. m². To trochę tak, jakby w zegrzyńskim porcie ktoś chciał zacumować lotniskowcem. – Taka działka wystarczy na kilka domów jednorodzinnych, a nie na szpital, przy którym trzeba zaplanować setki miejsc parkingowych. Nie ma opcji, żeby zmieścił się tu szpital z sześcioma oddziałami, to przedwyborcza bujda – uważa pan Kazimierz, mieszkaniec osiedla Piaski.

Szpitalna kiełbasa wyborcza zapewne zniknie wraz z wyborami. Jeżeli PiS rzeczywiście słucha głosu mieszkańców, szpital powstanie niezależnie od tego, kto rządzi w mieście. Przecież prezydent Roman Smogorzewski oferował, że budowę placówki częściowo sfinansuje, jest także gotowy pomóc w pozyskaniu na ten cel odpowiednich terenów. Jeśli zatem jest to, jak mówią mieszkańcy, tylko „kiełbasa wyborcza”, zepsuje się wraz z przegraną partyjnego kandydata.

Wszyscy, ze szpital w Legionowie jest potrzebny, Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że we wskazanej przez PiS na szybko lokalizacji po prostu… nie ma dla niego miejsca. Jest także kwestia komunikacji. Przecież to teren planowanej przebudowy DK 61. Warto przypomnieć, że Mariusz Błaszczak na początku roku obiecywał już ludziom osiedla kładkę nad ulicą Zegrzyńską, która później tajemniczo z planów zniknęła. Teraz mami się mieszkańców obietnicami, nic nie pokazując, nie dając żadnych konkretów. Pytanie tylko, czy w te przedwyborcze manipulacje jeszcze ktoś uwierzy?

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.