Decyzją Komisarza Wyborczego w Warszawie pierwszą sesję nowo wybranej Rady Miasta Legionowo na kadencję 2014 – 2018 zwołano już w środę. Debiutujący i „starzy” radni złożyli ślubowanie, odebrali mandaty, a następnie wybrali skład prezydium i poszczególnych komisji. Nie wszystko jednak tego popołudnia poszło jak po maśle…

Protokolarnym gwoździem programu były tego dnia ślubowania. Porządek obrad pierwszeństwo dawał radnym. I tu pojawił się zgrzyt, bo wyczytująca nazwiska nowo wybranych Agata Zaklika jednego samorządowca pominęła. W tej sytuacji (siedzący teraz „tam, gdzie wtedy siedziała opozycja”) Leszek Smuniewski sam głośno dodał: – Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg. Przeprosiny koleżanki oczywiście przyjął, ale… Małe zamieszanie powstało też przy okazji pierwszej próby sił, którą sprokurował Mirosław Pachulski, proponując odłożenie głosowania nad składem komisji rewizyjnej do czasu uformowania się poszczególnych klubów. Zwyczajnie nawaliła zliczająca wyniki aparatura. Po krótkiej przerwie technicznej radny senior Tadeusz Szulc mógł wreszcie dać hasło do podniesienia mandatów. Wniosek oczywiście przeszedł (stosunkiem głosów 19 do 2) i podobnie, biorąc pod uwagę liczebność prezydenckich szabel, będzie zapewne przez kolejne cztery lata.

Później, po czwartym już ślubowaniu prezydenta Romana Smogorzewskiego, przyszedł czas na wybór szefa rady. Wnioskodawcą ponownie był radny Pachulski, który zgłosił kandydaturę dotychczasowego przewodniczącego – Janusza Klejmenta. W tajnym głosowaniu (sam kandydat nie brał w nim udziału – red.) poparło go 17 posiadaczy mandatów. Kolejnych czterech wstrzymało się od głosu, a jeden był przeciw. Wydaje się, że taki wynik – w kontekście zmagań zwolenników prezydenta i jego mniejszych lub większych antagonistów – stanowi prognostyk tego, co będzie działo się podczas innych ważnych głosowań w tej kadencji. Zastępcami Janusza Klejmenta zostali Agata Zaklika oraz Mirosław Pachulski. 

Poprzedni artykułKrew na gali
Następny artykułNa bank pomogą
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.