Kiedyś jeden z trzecioplanowych gwiazdorów „Misia” stwierdził, że jak jest zima, to musi być zimno. Od tego czasu naród tę kwestię zna, ubóstwia i w trakcie skutej lodem pory roku chętnie powtarza. Tuskową wicepremierkę, choć filmową urodą dalece wspomnianego palacza przewyższa, podobne stwierdzenie, owszem, z miejsca unieśmiertelniło, ale od mediów Bieńkowska dostaje z bańki. A przecież rzekła dokładnie to samo! Jedynie po wyrwaniu z kontekstu „Sorry, taki mamy klimat” brzmi trochę arogancko i może nasuwać skojarzenia z Cimoszewiczowską radą dla zatopionych rolników – „Trzeba się było ubezpieczyć”. Kto słuchał całego wywiadu, ten wie, że Elka – ślązaczka z pochodzenia i charakteru – po prostu „godoła” z dziennikarzem jak normalna dziołcha, nie zaś wyposażony w zestaw gładkich frazesów, obłudnie przejęty dolą maluczkich polityk. A do szczerego, pozbawionego lizusostwa przekazu widzowie są nieprzyzwyczajeni. Bo i gdzie niby mieliby się z nim zetknąć: w telewizji, prasie, podczas sesji lokalnych samorządowców? To równie daremne jak oczekiwanie na fotkę Donaldowej wiceblondyny na rozkładówce „Playboya”. Prędzej rozbierze się Piechociński – podczas akcji żniwnej.

Na szczęście tak źle z tą szczerością wcale być nie musi. I nie jest, co potwierdzają kolejne kampanie wyborcze – okresy, kiedy politycy naprawdę mówią prawdę. Wprawdzie wyłącznie o swych przeciwnikach, lecz dla łaknącego jej tłumu żadna to przeszkoda – wystarczy przerzucić błoto z lewej do prawej lub odwrotnie. Inna sprawa, że do większości użytkowników parlamentarnego koryta przywiera ono szybko, mocno, niczym pani Siwiec do obiektywu. Wszystko dzięki odpowiedniemu podłożu, zaimpregnowanemu grzechami kłamstwa, pychy i pazerności. Jasne, ciemne strony naszych politycznych cele-bytów niekoniecznie zaraz muszą doprowadzić ich pod cele. Liny zakładane im na szyje przez wisielców dyndających na konkurencyjnej liście grubość mają rozmaitą, a zarzuty rozdmuchuje się przecież na maksa. Z reguły afery z udziałem polityków dęte jednak nie są. Dlatego warto, najlepiej analizując i atak, i obronę, uważnie je śledzić. Oj tak, bywa to irytujące. Z drugiej strony, tylko z silnych, zadawanych w afekcie ciosów wyłuskamy coś, co pani Ela podała otwartym tekstem – fakty.      

Poprzedni artykułPodatkowe AB… PIT
Następny artykułGimnazjum na językach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.