Kiedy legionowscy radni popierali przedszkola za złotówkę, zapewne nie przypuszczali, że Ministerstwo Edukacji Narodowej tak całą sprawę zagmatwa. Miało być prosto: pięć godzin pobytu gratis, a każda następna właśnie za złotówkę. W cenie miały być też zajęcia dodatkowe dla dzieci. Niestety, choć na papierze wszystko jest jasne, w praktyce nic się nie zgadza. Ze stanem kasy na czele.

Ponieważ na powyższe zadania MEN przekazał gminom pieniądze, stoi na stanowisku, że za dodatkowe zajęcia rodzice płacić nie powinni. No i zrobił się problem, bo ministerialnych środków jest zwyczajnie zbył mało. Zwłaszcza, że pierwotnie miały one również pomóc w zwiększaniu liczby dostępnych w przedszkolach miejsc. – W Legionowie miesięczny koszt pobytu dziecka w przedszkolu to kwota rzędu 700 złotych. Po wprowadzeniu opłaty złotówkowej rodzic płaci miesięcznie maksymalnie 63 złote, natomiast miesięczna dotacja z budżetu państwa wynosi 104 złote. Razem mamy poniżej 170 złotych – wylicza z pamięci Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. W porównaniu z ponoszonymi przez ratusz wydatkami to dramatycznie mało.

Na szczęście od dawna taka sytuacja pozostaje bez wpływu na liczbę dodatkowych zajęć dla przedszkolaków. I tak też zapewne będzie nadal. – W przeciwieństwie do mnóstwa innych miast, w Legionowie już od wielu lat tą sprawą zajmują się rady rodziców: przyjmują pieniądze, zawierają też kontrakty z firmami zewnętrznymi lub z osobami, które prowadzą zajęcia. Tak więc robią to sami rodzice, a nie dyrektorzy przedszkoli – dodaje Zadrożny. Ci ostatni bezpłatnie użyczają jedynie pomieszczenia. Jak dotąd taki model organizacji zajęć się sprawdza. Co ważne, korzystają z nich wszystkie maluchy, bez względu na wysokość dochodów swoich rodziców. – W przypadku dzieciaczków, których sytuacja materialna jest trudna i udokumentowana, czyli są objęte opieką OPS, przedszkole wnioskuje do instruktorów o objęcie ich bezpłatną edukacją na zajęciach dodatkowych. Widzę, że to naprawdę fajnie funkcjonuje – mówi Grażyna Chojnowska, dyr. Przedszkola Miejskiego nr 12 w Legionowie.

Warto wspomnieć, że złotówkowej stawki godzinowej nie nalicza się za czas, jaki dzieci spędzają na rytmice czy nauce języków obcych. – W ten sposób nie jest łamana ustawa, bo rodzic nie płaci więcej za zajęcia, a jednocześnie jest możliwość, aby odbywały się one w budynku oraz w godzinach pracy przedszkola – podkreśla zastępca prezydenta. To o tyle ważne, że dążąc do uszczęśliwienia rodziców, szefowa krajowej edukacji proponuje przedszkolny dzień powszedni nieco wydłużyć. Zdaniem specjalistów to błąd. – Pomysł pani minister o organizacji zajęć po 17.00 uważam za nie do końca trafiony. To czas, kiedy dziecko powinno już przebywać z rodzicami, by dać im możliwość pełnienia funkcji wychowawczych. Poza tym dzieci inaczej funkcjonują w późnych godzinach popołudniowych – uważa dyrektorka „dwunastki”.

Na utrzymanie miejskich przedszkoli ratusz wydał w ubiegłym roku ponad 16 mln zł.