Na konkurencji pomiędzy dostawcami różnego rodzaju usług klienci z reguły zyskują. Pod warunkiem jednak, że jest to konkurencja uczciwa. Można mieć co do tego wątpliwości w przypadku szturmujących Legionowo operatorów telewizji kablowej. Ich agentom zdarza się mamić ludzi bliżej nieokreśloną współpracą z SML-W. Ta zaś, o ile w ogóle zasługuje na takie miano, dotyczy jedynie kwestii technicznych, nie zaś programowych.

Próbując wyjaśnić sytuację, informacji zaczerpnęliśmy u źródła. – To nie jest tak, że te działania są prowadzone we współpracy ze spółdzielnią. Natomiast są oczywiście spełnione procedury, które ona określiła, a odbiorów dokonuje nasz dział techniczny. Należy o tym pamiętać, wybierając ewentualnie możliwość podpisania umów z nowymi operatorami – mówi Marek Petrykowski, wiceprezes SML-W ds. ekonomicznych.

Póki co, kablowe zamieszanie wprowadza w spółdzielczych budynkach jedynie firma Vectra. W kolejce czeka kilka następnych. Ale już teraz wszelkiej maści instalatorów i mieszkańcy, i administratorzy mają po prostu dosyć. – Wiadomo, jak coś się kuje, wierci, to cała klatka i piwnice są brudne. Jest to też dla nas dodatkowy kłopot, z tego względu, że nie wszystkim mieszkańcom da się wytłumaczyć, że my nie mamy wyjścia i musimy taką firmę wpuścić na budynek – narzeka Agnieszka Borkowska, kierownik adm. os. Sobieskiego. – Dwa lata temu zmieniło się prawo telekomunikacyjne. Teraz zarządca nieruchomości, w tym przypadku nasza spółdzielnia, ma obowiązek udzielenia zgody na dostęp do nieruchomości każdemu operatorowi telekomunikacyjnemu, który ma na to chęć i ochotę – dodaje wiceprezes SML-W. I tak też się dzieje. Konsekwencje tego stanu ponoszą również gospodarze domów. – Niby firma ma po sobie posprzątać, bo taki zapis jest w umowie. Ale wiadomo, jak firmy to robią – trzeba po nich jeszcze raz dokładnie wszystko myć: lamperie, balustrady, okna. Mieszkańcy się denerwują, bo są wiercenia, są hałasy. Ludzie pracują w różnych porach, mają małe dzieci, więc jest to naprawdę uciążliwe – mówi administratorka.

Osobną kwestią jest programowa oferta nowego operatora. Jej plusy i minusy abonenci spółdzielczej kablówki rozważyć muszą sami. Pamiętając wszakże o podjętych wcześniej zobowiązaniach oraz o tym, że nie wszystko złoto, co się świeci. Zwłaszcza na ulotce. – Namawiałbym wszystkich do tego, żeby w momencie podpisywania umów z nowymi operatorami dobrze je prześledzić. Mamy już takie sytuacje, że wiele osób wcześniej podpisało umowy na czas określony ze Spółdzielczą Siecią Telewizji Przewodowej, z czym związane są pewne konsekwencje. Natomiast nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Nie chcielibyśmy, aby z tego powodu były jakieś nieporozumienia – podkreśla Marek Petrykowski. Wiceprezes SML-W ostrzega też przed ewentualnymi próbami oszustwa. Jak pokazała przeszłość, kiedy w grę wchodzą pieniądze mieszkańców, do ich mieszkań chętnie wchodzą też naciągacze. Choćby i po telewizyjnym kablu.