Dopisała piękna, słoneczna aura, dopisali też wystawcy i goście Kiermaszu Wiosennego, który w niedzielę (3 kwietnia) kusił klientów oraz podróżnych na parterze Centrum Komunikacyjnego. Korzystając z uprzejmości zarządzającej obiektem spółki KZB, imprezę po raz kolejny zorganizowała miejska Poczytalnia.

Która to już tego rodzaju impreza autorstwa wszechstronnych legionowskich bibliotekarzy, nie wiedzą nawet oni sami. Najważniejsze jednak, że kolejna udana. – Były kiermasze na górze, były na dole, były wiosenne, były bożonarodzeniowe, były świąteczne… A tym razem zeszliśmy na dworzec. Jest ładna pogoda, więc można wyjść na spacer i przyjść tu do nas. Mamy sporo nowych wystawców, ale też część takich, którzy już z nami współpracowali i zawsze są chętni do udziału w kiermaszach organizowanych przez Poczytalnię – mówi Karolina Sidowska-Ptasiewicz z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie.

W niedzielę swoją ofertę zaprezentowało blisko trzydziestu rękodzielników oraz twórców z powiatu legionowskiego i okolic. Dzięki temu potencjalni nabywcy mogli przebierać w bogatej gamie różnych przykładów dobrej, ręcznej roboty. Wykonanych przy tym, co równie istotne, w poszanowaniu dla środowiska. – Są maskotki i zabawki dla dzieci, jest biżuteria, są naturalne świece sojowe, są miody, stroiki wielkanocne. Krótko mówiąc, jest bardzo duży asortyment towarów dla kobiet, dla dzieci, ale myślę, że znajdzie się też coś dla mężczyzn – dodaje organizatorka.

Mając tego świadomość, niedzielny kiermasz mieszkańcy często odwiedzali całymi rodzinami. W ciągu kilku godzin przez Centrum Komunikacyjne przetoczyły się prawdziwe tłumy szukających atrakcyjnych towarów legionowian. Ale też osób, dla których kiermasz stanowił miłe zaskoczenie. Cennym uzupełnieniem jego świątecznej oferty było stoisko wolontariackie, gdzie zbierano fundusze na leczenie chorej Gabrysi Dorockiej. – Bardzo mi się podoba, że jest taka inicjatywa w Legionowie. Dzięki temu ludzie mogą poznać miejscowych rękodzielników, a później ich zapamiętać, no i wracać do nich. Jest sporo ludzi, duże zainteresowanie. Oczywiście mnie też udało się coś sprzedać. A z mojego doświadczenia wynika, że czasem nawet w Warszawie są gorsze targi i utargi. Tak więc tutaj jestem bardzo zadowolona – nie ukrywa Żaneta Prus, pomysłodawczyni i… główny pracownik firmy Żana Bee.
Cieszyli się też klienci, którzy u pani Żanety mogli wejść w posiadanie niepowtarzalnych, wykonanych tylko w jednym egzemplarzu elementów garderoby. Jej zdaniem, mimo że da się kupić sporo tańszą odzież, taka oferta dla wielu nabywców może być konkurencyjna. Nawet w tak trudnych, niesprzyjających ekstrawagancjom czasach. – Rękodzielnicy też troszkę obniżyli ceny, żeby każdego było na to stać. Nie są one jakieś wygórowane, ponieważ chcemy, aby nasze wyroby były dostępne dla wszystkich. Ludzie doceniają takie marki, które są dopracowane, w typie slow, który jest teraz modny. Mam takie klientki, które ubierają się tylko u mnie i to jest naprawdę bardzo miłe.

A skoro miłe – i dla wystawców, i dla kupujących, ciąg dalszy z pewnością nastąpi. – Kiermasz zorganizowaliśmy po raz kolejny, bo też między innymi tego się od nas oczekuje. Cieszą się one dużym zainteresowaniem wśród rękodzielników oraz ich klientów, więc my tym oczekiwaniom chcemy sprostać. Dlatego myślę, że to nie będzie nasz ostatni kiermasz i już po pandemii w pełni do nich wrócimy, organizując je albo na dworcu, albo na drugim piętrze, w Poczytalni – zapowiada Karolina Sidowska-Ptasiewicz. Jak zatem widać, na dobrym pomyśle można jechać długo i zajechać naprawdę daleko. W dodatku nawet nie opuszczając legionowskiego dworca…

Poprzedni artykuł„Budowlanki” zburzone
Następny artykułAlfabet morsów
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.