fot. Ryszard Glapiak

Jak informowaliśmy przed tygodniem, w rozgrywanym w Arenie czwartym Memoriale Jerzego Góreckiego legionowskie siatkarki również były czwarte. Innym słowy, mogło być lepiej. Sama impreza postawione przed nią zadania spełniła jednak bez zarzutu – i pod względem sportowym, i sentymentalnym.

fot. Ryszard Glapiak

Klubowi działacze oraz sztab szkoleniowy, bez względu na końcowy wynik, od początku nie zamierzali robić z niego problemu. Bo choć to impreza pod pewnymi względami bardzo ważna, stanowi tylko jeden z wielu elementów przygotowań do sezonu. – Dziewczyny praktycznie w każdym meczu występują w innym ustawieniu. Tu nie można powiedzieć o tym, że mamy już gotową szóstkę. Wszystkie grają i wszystkie walczą o miejsce w składzie. My nikomu nie gwarantowaliśmy miejsca w pierwszej szóstce. To właśnie w takich spotkaniach muszą one sobie wywalczyć to właściwe miejsce i na 25 września, czyli pierwszy ligowy mecz, muszą być gotowe – uważa Konrad Ciejka, prezes zarządu klubu Legionovia SA.

Jedno do tego czasu się nie zmieni: wysokie notowania legionowskiej siatkówki. Zarówno jeśli chodzi o pierwszą drużynę, jak również – a może nawet przede wszystkim – od lat będące w krajowym „czubie” młodziczki, kadetki i juniorki. Działaczem, który położył fundamenty pod ten sukces, był właśnie zmarły przed sześcioma laty bohater legionowskiego memoriału. – Jurek współpracował ze mną i z całym klubem od najmłodszych grup wiekowych. Przechodziliśmy przez kolejne etapy: od trzeciej ligi do ekstraklasy. Jurek był, można powiedzieć, takim motorem napędowym i strasznie nam brak jego osoby. Jest to kolejny turniej jego imienia, ale zawsze, w każdej chwili wspominamy Jerzego, który pomagał nam i finansowo, i osobiście. Był wielkim pasjonatem sportu – nie tylko siatkówki, lecz również tenisa ziemnego. Przyjaźniliśmy się na zabój i pomagał nam w każdej kwestii – przypomina wzruszony wiceprezes Legionovii SA Sławomir Supa.

fot. Ryszard Glapiak

Tego oraz innych zasług lokalne środowisko siatkarskie nigdy panu Jerzemu nie zapomni. – To jest człowiek, który tak naprawdę stworzył w Legionowie profesjonalną siatkówkę. Przyczynił się do tego, że jest ona w tej chwili na najwyższym krajowym szczeblu. I co roku chcielibyśmy go wspominać. W zeszłym roku były czasy takie, jakie były, i nie uczciliśmy go żadnym memoriałem, natomiast w tym – dzięki wsparciu prezydenta Romana Smogorzewskiego – udało nam się tu zaprosić naprawdę nieprzypadkowe drużyny – podkreśla Konrad Ciejka.

Nieprzypadkowo też ku czci Jerzego Góreckiego narodziła się impreza, która pomaga utrwalić pamięć o jego dokonaniach na rzecz legionowskiego sportu. Dokonaniach, z których pan Jerzy z pewnością byłby bardzo dumny. – Powiem być może zbyt górnolotnie, ale ja mam nadzieję, że on to widzi; że obserwuje nas z góry… Gdy o nim mówię, często łamie mi się głos, bo wspominam naprawdę wielkiego przyjaciela – dodaje Sławomir Supa. W opinii współpracowników największego, jakiego miała dotąd legionowska siatkówka. I tego nikt nigdy Jerzemu Góreckiemu już nie zabierze.

Poprzedni artykułPrzeminęło z riffami
Następny artykułTajne przez poufne
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.