Zawarte w tytule słowa prezydenta Legionowa jak ulał pasowały do sesji absolutoryjnej. W środę miejscy radni oceniali bowiem wykonanie ubiegłorocznego budżetu. I choć wynik głosowania był łatwy do przewidzenia, temperatura poprzedzającej je dyskusji już nie. Sam jej początek wskazywał, że szybko może dojść do wrzenia.

Jak na dzień, w którym miały rozstrzygać się losy absolutorium dla Romana Smogorzewskiego, atmosfera początku sesji była nad podziw spokojna. Czatowanie na atrakcyjne kąski odpuścili sobie nawet przedstawiciele niechętnych prezydentów mediów. Po odhaczeniu pierwszych pięciu punktów porządku obrad przewodniczący Janusz Klejment zarządził rozpatrzenie uchwały tego dnia najważniejszej.

Zgodnie z przewidywaniami pierwszy zabrał głos przedstawiciel skromnej opozycji. Na wstępie niezależny radny Leszek Smuniewski prezydentowi… podziękował i (tu akurat dało się wyczuć zgrabnie skrywaną ironię – red.) pogratulował mu wielu pożytecznych działań na rzecz Legionowa. Szybko jednak przeszedł do postępków jego zdaniem „niezbyt chlubnych” i pokrótce je wymienił. Skoro zagrzmiały działa opozycji, musiała też nastąpić kontra koalicjantów. Anna Łaniewska, szefowa klubu Porozumienie Prezydenckie, odczytała kluczowe budżetowe liczby, długo wyliczając główne ubiegłoroczne inwestycje. Wspomniała też m.in. o ponad 6 mln zł dofinansowania do transportu publicznego, 20 mln wydatków na opiekę społeczną, prawie 6 mln na gospodarkę odpadami, czy 10 mln zł na sport i kulturę. Kończąc, zakomunikowała, że Klub Radnych PP zagłosuje za absolutorium. Prezydent skomentował to w swoim stylu: – Jestem w szoku.

Chwilę później, nie siląc się na zbyt długą tyradę, Roman Smogorzewski skomentował zarzuty Leszka Smuniewskiego. Podziękował też radnym z klubu Nasze Miasto Nasze Sprawy. I dodał: – Mimo braku formalnej koalicji wiele waszych wniosków zostało dla dobra mieszkańców Legionowa zrealizowanych. Kiedy w górę poszły wreszcie mandaty, 21 radnych głosowało za udzieleniem prezydentowi absolutorium. Przeciw było dwóch. Nie poparliby też oni zapewne słów, które na koniec padły z ust ich politycznego oponenta: „…jeszcze przez wiele lat będziemy tym miastem rządzili”.