Śmiało można stwierdzić, że na styczniowej sesji powiatowi radni zdrowo sobie pogadali. Dosłownie i w przenośni. Tym razem, w związku z remontem pomieszczeń wydziału komunikacji i częściowym przeniesieniem go do auli starostwa, debatowano w sali konferencyjnej legionowskiego ratusza.

Zaczęło się od podziękowań starosty dla realizatorów ostatniej edycji Powiatowego Programu Promocji Zdrowia. Później, w jednym z kolejnych punktów szef Wydziału Spraw Społecznych szczegółowo go omówił.

Dla każdego coś zdrowego

Starostwo wspomagało głównie profilaktykę raka piersi, nowotworów i wad postawy u dzieci, a także poprawę opieki okołoporodowej nad matką i dzieckiem. Realizowało też edukację uczniów w zakresie zdrowego i higienicznego życia oraz fitness medyczny dla osób w wieku 50+. – W 2015 roku skorzystało z naszych usług 5335 mieszkańców powiatu legionowskiego. Mieliśmy 1657 nieprawidłowych wyników różnych badań, w tym 76 podejrzeń nowotworów: 10 u dzieci i 66 u pań – referował Mirosław Pachulski. Nakreślił on również tegoroczne prozdrowotne plany swego wydziału, na których realizację ma pójść około 180 tys. zł.

Jednemu z radnych ów szkic wydał się jednak niekompletny. – Brakuje mi w tych zamierzeniach na 2016 rok profilaktyki raka gruczołu prostaty. Gdyby taki program istniał, nie doszłoby do wielu zachorowań i tragedii – zauważył Stanisław Kraszewski. – Jeśli jest taka potrzeba, to oczywiście wdrożymy to do programu promocji zdrowia. Są jeszcze wnioski, żeby oprócz badań gruczołu krokowego włączyć do niego także kolonoskopię oraz promować transplantologię. I oczywiście, jeżeli taka będzie państwa wola, włączymy to i zrealizujemy – obiecał naczelnik Pachulski. Przypominając zarazem o tym, że badania prostaty już w powiatowym programie proponowano, ale panowie zgłaszali się na nie z dużymi oporami – wykonanie założonego planu kształtowało się wówczas na poziomie około 50 proc.

F(r)ontem do klienta

W ostatni piątek stycznia radni usłyszeli ponadto informację na temat realizacji zadań związanych z promocją powiatu. Czasy są takie, że bez niej samorząd daleko nie zajedzie. – Staramy się budować pozytywny wizerunek administracji. Chcemy, żeby mieszkańcy wiedzieli, że jesteśmy dla nich i że jest to nasza filozofia; że każdą sprawę można załatwić z urzędnikami, którzy są kompetentni, otwarci na ich potrzeby i przyjaźnie do nich nastawieni – tłumaczyła radnym Joanna Kajdanowicz, naczelnik Wydziału Kultury i Promocji. Ważny jest także wizerunek powiatu „na eksport”. Do wypełniania tego rodzaju misji służą mu gazety, wydawnictwa promocyjne oraz (w planach jest jej poszerzenie – red.) sieć własnych billboardów. Potężne narzędzie stanowi internet, pomaga też współpraca z lokalnymi mediami. Co do planów na ten rok, powiat chce między innymi – przy zmniejszonej o jedną trzecią objętości – zwiększyć częstotliwość wydawania swego „Kuriera”. – Podstawowym zadaniem, jakie sobie stawiamy jeśli chodzi o tak zwaną promocję powiatu, jest jak najlepsze, najpełniejsze i jak najbardziej bieżące informowanie mieszkańców o ważnych dla nich sprawach. Na przykład o zmianach w dotyczących ich przepisach, co robimy po to, żeby poprawić jakość ich życia, jakie prowadzimy inwestycje oraz programy profilaktyczne i inne usługi, z których mogą skorzystać – mówi naczelniczka.

Mazowsze ocaleje?

I tu warto wspomnieć o pomyśle, na którym raczej nie skorzystałyby mazowieckie samorządy. Chodzi o przypisywaną Prawu i Sprawiedliwości chęć administracyjnej korekty województwa. Robert Wróbel podzielił się z radnymi tym, co kilka dni wcześniej usłyszał podczas konwentu starostów. – Wojewoda podkreślił, że nie ma bliskich planów i żadnego stanowiska rządowego dotyczącego podziału województwa mazowieckiego i określił te plany jako fakty medialne – zdradził starosta. Tak czy owak, faktem z życia wziętym jest list otwarty marszałka województwa. Adam Struzik zachęca w nim samorządy do oprotestowania idei „odebrania” Mazowszu stolicy. I powiatowi radni też się nad tym problemem pochylili. – Myśmy na ten temat dyskutowali dość długo na komisji budżetowej. Stanowisko jest takie, żeby… nie zajmować stanowiska i nie wyrażać zdecydowanego poglądu. Poczekać natomiast na rozwój sytuacji, ponieważ mamy troszeczkę za mało danych – powiedział przewodniczący Szymon Rosiak.

W przypadku styczniowej sesji nie czekano natomiast zbyt długo na odtrąbienie jej końca. Radni dowiedli, że potrafią działać nader sprawnie – pobili rekord i uwinęli się w godzinę.