To żaden sekret, że wiele legionowskich gospodarstw domowych korzysta z własnych ujęć wody. Mniej znany jest fakt, że dwa tysiące z nich leży w zasięgu miejskiego wodociągu. Mimo to, z różnych zresztą przyczyn, ludzie latami trwają przy swoich pompach. Problem w tym, że takie przywiązanie może odbić się na ich zdrowiu.

Na poparcie tej tezy szef PWK ma twarde, niepodważalne dowody. – Wykonaliśmy badania, które potwierdziły nasze przypuszczenia, jeżeli chodzi o „walory” zdrowotne wody, którą mieszkańcy czerpią z własnych ujęć – twierdzi Grzegorz Gruczek, prezes zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego „Legionowo”. Pokutujący wśród nich pogląd, że jest ona bez zarzutu, dawno przestał być aktualny. – To z okresu przedwojennego wywodzi się przekonanie, że skoro tutaj były piaski, to powinna być też dobra woda. I ona była dobra, dopóki ludzie nie zaczęli budować szamb. Ponieważ często oszczędzali na ich opróżnianiu, zbiorniki, które miały być szczelne, szczelne nie były. W związku z powyższym, mieszkańcy sami zainfekowali własne studnie.

Panoszą się w nich tak destrukcyjne dla zdrowia substancje jak azotany i azotyny, bakterie E.coli czy metale ciężkie. Bardzo groźne są też resztki przyjmowanych przez ludzi leków, często nieulegających biodegradacji. Tak skażona woda, pozostawiona sama sobie, oczyszcza się przez dziesiątki lat. W ubiegłym roku legionowskie PWK prowadziło poświęconą temu problemowi kampanię informacyjną. Teraz planuje kolejną. Ale od takich działań czerpana na własną rękę woda czystsza się nie zrobi. – Dlatego apeluję do wszystkich mieszkańców, którzy myślą, że mają czystą wodę z własnych ujęć, aby zainteresowali się tą sprawą. Mogą się też do nas zgłaszać, pomożemy im w wykonaniu takich badań. Ale przede wszystkim myślę, że powinni pomyśleć o przyłączeniu się do naszej sieci wodociągowej – radzi prezes Gruczek.

Mając na względzie dobrą formę legionowian, firma chce takim mieszkańcom maksymalnie pójść na rękę. To głównie w tym celu na terenie Przedsiębiorstwa Wodociągowo–Kanalizacyjnego stworzono niedawno biuro projektowe. W razie potrzeby całą fachową „papierologię” załatwia ono szybko i profesjonalnie. – Klienci, którzy chcą się podłączyć do naszej sieci, powinni złożyć wniosek o wydanie warunków technicznych, później kolejny, dotyczący wykonania projektu technicznego. Czeka się na niego około dwóch tygodni. Później dokonywana jest wycena – informuje Iwona Borowska, inspektor ds. promocji i sprzedaży PWK. I tu czeka na klientów kolejna niespodzianka. Oferując czystą, tanią i regularnie sprawdzaną przez sanepid wodę, PWK szykuje rabaty nie gorsze od tych spotykanych na sklepowych wyprzedażach. Dzięki temu tanio, w nieco ponad miesiąc można kupić sobie hydrologiczny święty spokój. Ten prawdziwy, a nie tylko na wodzie pisany.