Zgodnie z tym, co kilka lat temu zapowiedział zarząd legionowskiej SML-W, na spółdzielczych osiedlach trwają intensywne prace termomodernizacyjne. Od 2012 r. udało się ocieplić już 18 budynków. Znalazło to, czemu trudno się dziwić, odzwierciedlenie w firmowym budżecie.

– W zeszłym roku na prace modernizacyjne i remontowe wydaliśmy 14 mln zł, a planowane przychody z odpisu są na poziomie 7 milionów. Przy czym nie wszyscy regularnie płacą. Różnicę trzeba więc było uzupełnić. W sytuacji, kiedy mamy ograniczony front inwestycyjny, nie bardzo jest z czego – przyznaje prezes Szymon Rosiak. Priorytet stanowi tu finansowa płynność SML-W. Umowa z bankiem zakłada, że termomodernizacja ujętych w niej 26 bloków zakończy się w tym roku. Od strony technicznej to wykonalne, gorzej z zapewnieniem finansowego wkładu własnego. Zwłaszcza, że oprócz ocieplania, spółdzielnia prowadzi normalną działalność remontową. – Wszystkie roboty dodatkowe, a stanowią one połowę kosztów, musimy pokryć z własnych środków. Bank uruchamia finansowanie wtedy, kiedy zapewnimy udział własny. W związku z tym, 70 proc. wartości robót musimy pokryć z własnych pieniędzy. I tu może być problem – dodaje szef SML-W.

O ile faktycznie on wystąpi, prace nieco się przedłużą. Jedno jest pewne: znając ekonomiczny potencjał mieszkańców, po dodatkowe środki z funduszu remontowego zarząd sięgać nie zamierza. Mimo to, plany są ambitne. Spośród 143 budynków, na styropianowy lifting czeka jeszcze 40. Wedle terminologii rodem z socjalistycznych placów budów, w najbliższej pięciolatce powinno być po sprawie. W spółdzielni przygotowywane są techniczne projekty termomodernizacji pozostałych budynków i jeśli sytuacja będzie sprzyjająca, ich realizacja może być zakończona w 2018 r.

W harmonogramie robót na ten rok ujęto 17 budynków. Na części z nich prace rozpoczęto w ostatnim kwartale poprzedniego. Nie jest tajemnicą, że tu i ówdzie mogłyby one iść sprawniej. Na przeszkodzie stoją lokatorzy, którzy wcześniej wyposażyli swe balkony w terakotę. Kłopot w tym, że bez żadnych uzgodnień z administracją. – Ludzie tego nie robią, nie konsultują z nami. W związku z czym my, robiąc docieplenie, musimy skuwać te szlichty i robić pełną izolację. W momencie, kiedy byśmy tego nie zrobili, moglibyśmy nawet nie zauważyć, że między warstwę styropianu a ścianę dostaje się wilgoć, która będzie tam penetrowała i pojawi się w zupełnie nieoczekiwanym miejscu, kilka mieszkań dalej. Nie możemy do tego dopuścić. Musimy to zrobić porządnie i szczelnie, żeby na kilkanaście, może 20 lat był święty spokój – mówi Szymon Rosiak.

Na pełną termomodernizację spółdzielczych zasobów potrzeba jeszcze ponad 20 mln zł. Dużą część tych pieniędzy spółdzielnia wyłożyć musi sama.