Legionovia i Świt Nowy Dwór Mazowiecki stworzyły bardzo ciekawe widowisko, ale kibice, którzy stawili się na meczu nie zobaczyli bramek. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0, z którego na pewno żadna z drużyn nie jest w pełni zadowolona, bo nie poprawiło to ich sytuacji w tabeli. W sobotę 2 listopada (godz. 1300) Legionovia zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom.

Kibice od dawna czekali na drugoligowe derby Mazowsza z udziałem Legionovii i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Na trybunach zjawiło się ponad 900 widzów, w tym około 150 sympatyków drużyny gości. To rekord frekwencji na ligowym meczu w Legionowie od wielu sezonów.

Gospodarze lepsi do przerwy

Zainteresowanie sobotnim meczem przerosło najśmielsze oczekiwania organizatorów, którzy nie zgłosili zawodów jako impreza masowa, więc musieli ograniczyć sprzedaż biletów i zamknąć część trybun.

Rywalizacja zapowiadała się bardzo interesująco. Obydwie ekipy w ostatnich kilku kolejkach prezentowały wysoką formę i kibice nie zawiedli się. Obejrzeli mecz pełen walki i ofensywnych akcji. Zabrakło tylko goli.

Jako pierwsi groźną sytuację stworzyli sobie goście, ale piłka po uderzeniu głową Przemysława Szabata minęła długi róg bramki Legionovii. W rewanżu Jakub Bojas dwukrotnie starał się zaskoczyć Erwina Saka, lecz z podobnym skutkiem jak wcześniej zawodnik Świtu. W 31 minucie Reinaldo Melao pokonał Rybickiego, jednak asystent sędziego zasygnalizował spalonego i arbiter Robert Podlecki gola nie uznał.

Bliscy zdobycia bramki dającej prowadzenie Legionovii byli w pierwszej połowie jeszcze Paweł Tomczyk i Łukasz Barankiewicz. Obydwie próby były nieskuteczne i ta część zakończyła się bezbramkowym remisem.

Emocje do końca

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Z tym, że goście zagrali jeszcze bardziej odważnie. Ponieważ napastnicy Legionovii mieli problemy z pokonaniem bramkarza gości, to

coraz częściej w polu karnym Świtu znajdowali się obrońcy Legionovii. Patryk Łukasik trzy razy bliski był zdobycia bramki, ale podobnie jak jego koledzy z linii ofensywnych, także nie trafił w bramkę. W ostatnich dwudziestu minutach goście aż cztery razy poważnie zagrozili bramce Oskara Rybickiego. Bramkarz gospodarzy zachował jednak czyste konto i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Wynik taki na pewno nie zadowala w pełni żadnej z drużyn, bo nie poprawił on ich sytuacji w tabeli. Więcej powodów do niezadowolenia mogą mieć legionowianie, którzy kolejny raz nie wykorzystali atutu własnego boiska.

Trener marek Papszun ma problem z zestawieniem linii pomocy. W spotkaniu ze Świtem nie mogli zagrać Paweł Broniszewski i Szymon Lewicki, a na początku drugiej połowy sobotniego meczu boisko musiał opuścić taras Romańczuk. Te straty na pewno miały wpływ na grę zespołu.

KS Legionovia – MKS Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:0

Legionovia: Rybicki – Goliński, Lendzion, Łukasik, Pielak – Tlaga (72 Złotkowski), Tomczyk, Romaczuk (52 Wolski), Barankiewicz (57 Janusiński), Karaszewski – Bojas.

Świt: Sak – Drwęcki (46 Obem), Krzemiński, Melao, Szabat – Kiwała, Sosnowski, Nowotka, Szczepański, Grzelak (75 Melon), Maślanka (67 Rembiejewski).

 

Wyjazd do Radomia

W piętnastej kolejce Legionovia zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom, który w sobotę przegrał w Pruszkowie ze Zniczem 2:3. Zespół z Legionowa czeka na pewno bardzo trudne zadanie, bo gospodarze na własnym boisku są niezwykle groźni. Być może na ten mecz jednak powróci już kontuzjowana trójka pomocników, co powinno podnieść jakoś gry zespołu Marka Papszuna. Ale i gospodarze mają swoje kłopoty kadrowe. Trener Marcin Jałocha będzie musiał znaleźć zastępców dla dwójki podstawowych środkowych obrońców. Maciej Wichtowski i Maciej Świdzikowski w Pruszkowie zostali ukarani żółtymi kartkami i maja ich na koncie już po cztery, więc muszą pauzować jeden mecz. To będzie ogromne osłabienie drużyny Radomiaka.

Spotkanie w Radomiu zostanie rozegrane w sobotę 2 listopada o godz. 1300.