Co prawda, to prawda – „Legionowo. Porusza!”. Może niekoniecznie w sposób wymarzony przez miejskich promotorów, za to bez wątpienia spektakularny.  Ubiegłotygodniowe wydarzenia najbardziej poruszyły miejski ratusz. O ile samego budynku z posad jeszcze nie wyrwało, dwie urzędniczki owszem. Czy ich posądzenie zakończy się posadzeniem, zobaczymy. Znając łagodność Temidy i penitencjarną ciasnotę, raczej nie. Szubienicę też należy wykluczyć – do Chin znad Wisły jednak daleko. Coś w każdym razie musi być na rzeczy, bo legionowski szeryf, mąż mądry i doświadczony, dyscyplinarnego colta bez potrzeby raczej by nie wyciągał. Nie mówiąc już o strzelaniu z prokuratorskiej amunicji. Skoro więc w Wydziale Zdrowia Publicznego i Spraw Społecznych zarządził natychmiastową Ewa–kuację, bez wątpienia ktoś tam poważnie chorował. Tym samym (wedle ratuszowego oświadczenia – po raz pierwszy) znalazła swe potwierdzenie zasada, głosząca, że kto korupcją w urzędzie nasiąknie, ten z etatu się strąci.

No dobrze, bezmiar sprawiedliwości już uruchomiony, chwasty zza biurek wyrwane, czy zatem całą aferę należy uznać za przykład wpadek przy pracy? Można i tak, ale warto przy okazji podumać nad sensem obnoszenia się z certyfikatami, które miały gwarantować, że w legionowskim centrum dowodzenia nikt nie będzie brał w łapę. Kolejny raz – jeśli oskarżenia znajdą potwierdzenie w faktach – ludzka żądza pieniądza okazała się silniejsza od zawieszonych na ścianie regulacji. Co więcej, jej wstydliwy objaw ujawniono dzięki donosowi, co oznacza, że proceduralny system alarmowy nie jest w ratuszu zbyt czuły i zadziałał dopiero po informacyjnej stymulacji. Czy naprawi go wewnętrzna kontrola i zaordynowane załodze ponowne „korki” z etyki zawodowej? Wątpię. Kto jest uczciwy, takim pozostanie. Tego zaś, kto ma lepkie ręce, powstrzyma jedynie przekonanie o nieuchronności wpadki. A i to nie zawsze.

Z punktu widzenia przeciętnego legionowianina najbardziej frapujące w tej całej aferze jest pytanie: przy jakiej okazji – zajmując się seniorami, używkami i zdrowiem – obie panie mogły tuczyć drugą kieszeń? W detalu, obcując na co dzień z „golasami”, musiałyby się przy tym zdrowo nakombinować. Co innego lewa wydziałowa hurtownia. Tyle że oprócz kasy, na jej prowadzeniu zarobić można także wyrok. 

Poprzedni artykułPogadali o bezpieczeństwie
Następny artykułZabawa na stojaka
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.