Zamieszanie związane z kolejnym w Jabłonnie marketem skwitować można krótko: mądry Polak po szkodzie. Owa szkoda co prawda jeszcze nie nastąpiła, ale według tubylców jest nieunikniona. Wciśniętemu między ich działki sklepowi sieci Lidl mówią stanowcze „nie”. Jedni z pierwszych usłyszeli je urzędnicy ze starostwa. Razem z pretensjami o nieuwzględnienie ich jako strony i wydanie w ubiegłym roku pozwolenia na budowę.

Mimo protestów, starosta swą decyzję podtrzymał. – Inwestor tak sformułował wniosek, że żaden z sąsiadów nie mógł być uznany za stronę postępowania. W momencie, w którym mieszkańcy czuli się bezradni, bo pisali skargi, odwołania, donosy i wnioski kwestionujące decyzje o pozwoleniu na budowę, tłumaczyliśmy cierpliwie, że całość decyzji, jakkolwiek uciążliwa dla mieszkańców, jest zgodna z przepisami prawa i zawartymi w niej definicjami – mówi Jan Grabiec. Chodzi m.in. o sporny termin „usługi nieuciążliwe”.

Sąsiedzi inwestycji rozumieją go zupełnie inaczej niż ustawodawca. Nie tylko zresztą oni. – Dla wielu mieszkańców, zapewne też dla wielu radnych, oznacza to, że usługą nieuciążliwą z pewnością nie będzie sklep, do którego dojeżdżają ciężarówki z towarem. Okazuje się, że obiekt handlowy, którego powierzchnia nie przekracza dwóch hektarów powierzchni zabudowy, w myśl definicji prawnych jest obiektem nieuciążliwym – tłumaczy starosta.

Co ciekawe, o lokalizacji przy Zegrzyńskiej 39 Lidl mógłby zapomnieć, gdyby nie decyzja jabłonowskich radnych. Przed dwoma laty, zmieniając plan zagospodarowania przestrzennego, dali podobnym inwestycjom zielone światło. Na ironię losu zakrawa w tej sytuacji fakt, że zmianę przeznaczenia działek wymogli ponoć na włodarzach gminy ich właściciele, pragnący ubić dobry interes. Oficjalnie nikt tego jednak nie potwierdza. – Czy sami sobie zrobiliśmy problem? Po prostu takie było postanowienie radnych. W zasadzie ogranicza się on, powiedzmy sobie szczerze, do jednej rzeczy – zjazdu w ulicę Królewską – uważa Tadeusz Rokicki, zastępca wójta gminy Jabłonna. Aktualnie tak. Ale przed dwoma spotkaniami inwestora z samorządowcami oraz mieszkańcami lista zastrzeżeń tych ostatnich była znacznie dłuższa. – Faktycznie zostały poruszone wszystkie sprawy: nie tylko dotyczące wjazdów, ale również składowania śmieci, usytuowania wentylatorów, zastosowania barier ochronnych i kształtowania zieleni na terenie Lidla – potwierdza samorządowiec.

Co do wjazdu od ulicy Królewskiej, argumentując to interesem mieszkańców, gmina decyzję na korzyść Lidla uchyliła i wznowiła postępowanie. W tej sytuacji na kaprysy gminnych urzędników niemiecki gigant postanowił się poskarżyć. – Lidl złożył odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, wykazując, że… Zresztą nie będę tego komentował, bo oczywiście każda strona  ma prawo używać argumentów, które uważa za stosowne – mówi Rokicki. W przesłanym do „Miejscowej” e-mailu swe racje centrala Lidla wyłożyła oszczędnie. Ale od razu widać, że na całym konflikcie zaważył brak komunikacji pomiędzy władzami gminy, jej mieszkańcami oraz inwestorem. Nawet jeżeli w papierach wszystko gra, dobrze czasem wznieść się ponad formalności, wyjść zza biurka i ruszyć w teren. – Inwestorzy deklarowali, że gdyby te zastrzeżenia trafiły tam wcześniej – a przez rok uzgadniali z gminą warunki tej inwestycji – to w ogóle nie byłoby problemu i wyglądałaby ona inaczej, tak jak życzą sobie tego mieszkańcy – mówi legionowski starosta.

Skoro jednak ich głosu nie wysłuchano, trzeba – jak w przypadku kontrowersyjnego wjazdu od Królewskiej – improwizować. – Propozycja jest taka, żeby był on oddzielony szlabanem, który będzie pozwalał wjeżdżać tylko samochodom czy pojazdom uprzywilejowanym – zdradza zastępca Olgi Muniak. Czy gminna oferta jest dla Lidla atrakcyjna, trudno powiedzieć. Sądząc po oddaniu sprawy do SKO oraz z przesłanego nam pisma, liczy na pozytywne rozstrzygnięcie. Po dobroci jednego z dwóch wjazdów na teren sklepu raczej nie odda. Tym bardziej, że w centrali firmy nic o zastrzeżeniach tubylców wcześniej nie wiedziano. Władze gminy potwierdzają. – Plany są wykładane i nie stanowią żadnej tajemnicy. Ale tego typu wniosków w tym przypadku nie było – przypomina Tadeusz Rokicki. Zatem formalności stało się zadość. Tyle że z perspektywy starosty, a chyba również sąsiadów inwestycji, sprawa wygląda nieco inaczej. – Bardzo żałujemy, że mieszkańcy nie zostali poinformowani przez organ, który zmieniał plan, a więc gminę Jabłonna, w momencie, w którym ta zmiana była dokonywana, o tym, że może tam powstać centrum handlowe. Mieszkańcy nie zostali poinformowani również wówczas, kiedy inwestor występował o uzgodnienie wjazdu w wąską, małą ulicę Królewską, kiedy uzgadniał przyłącza wodociągów i gminnej kanalizacji – mówi Jan Grabiec.

Ponieważ w papierach wszystko grało, gdy sprawa trafiła do starostwa, urzędnicy nie mieli innej możliwości jak wydać pozwolenie na budowę. Zaskarżenie przez mieszkańców decyzji starosty okazało się bezskuteczne. Wojewoda odmówił wszczęcia postępowania w sprawie stwierdzenia jej nieważności, argumentując to w obszernym, kilkustronicowym piśmie. Z obecnością marketu oraz parkingu i infrastruktury towarzyszącej ludzie muszą się więc chyba oswoić. Władze gminy kolejnego handlowego giganta przyjęły w każdym razie bardzo ciepło. – Z punktu widzenia budżetu jest to niewątpliwie kolejny podmiot, który będzie płacił podatki. Z jednej strony podatek od nieruchomości, z drugiej zaś podatki od pracowników obsługi – cieszy się jabłonowski urzędnik. Czyli czysty zysk. Co do społecznych kosztów jego uzyskania, spółka Lidl obiecuje postarać się, aby jej sklep nie uprzykrzał życia mieszkającym w pobliżu ludziom. Starosta proponuje zaś rozwiązania pozwalające w przyszłości podobnych problemów uniknąć. – Będziemy apelować do gminy Jabłonna, jak i pozostałych gmin o to, by plany miejscowe poddawać szczegółowym konsultacjom społecznym, by informować mieszkańców o tym, co oznaczają poszczególne zapisy. Wszystko po to, aby na etapie uchwalania planów, wtedy, gdy zarówno wójt, burmistrz, prezydent, jak i rada mogą zmienić stanowisko, móc wprowadzić dodatkowe zapisy zabezpieczające uprawnienia mieszkańców – deklaruje starosta Grabiec.

Otwarcie marketu przy ulicy Zegrzyńskiej zaplanowano na drugą połowę bieżącego roku.