Lada dzień prezydent Legionowa oraz kandydat do tego urzędu zmierzą się w drugiej turze wyborów samorządowych. Chcąc ułatwić mieszkańcom decyzję, podjęto próby doprowadzenia do ich wcześniejszej konfrontacji. W każdej z proponowanych dotąd debat: zarówno w Radiu Warszawa, jak i w studiu TVP 3, Bogdan Kiełbasiński odmówił jednak udziału. Dlatego też, mając do dyspozycji materiały z obrad Rady Miasta Legionowo, postanowiliśmy zaimprowizować taką debatę sami.
Aby to osiągnąć, skonfrontowaliśmy ze sobą wypowiedzi obu kandydatów sprzed kilku miesięcy, jakie padły z ich ust podczas ostatniej sesji absolutoryjnej. Na początek coś o młodzieży. – Dobrze, że młodzi ludzie, i to chyba pana zasługa, powinienem panu za to podziękować teraz publicznie, że pana działania w ostatnich latach doprowadziły do tego, że wreszcie młodzi ludzie zaczęli interesować się tym, co się dzieje w mieście. I wreszcie może czas na zmiany, żeby chcieli jeszcze się zorganizować, chcieli kandydować do rady miasta, chcieli wreszcie wziąć odpowiedzialność za to miasto, Widać, że słabo to w ciągu ostatnich lat tutaj panu to wychodzi – ocenił Bogdan Kiełbasiński. Na co adresat tej uwagi odrzekł: – Pan mówi, że młodzi się nie garną. Ja znam pana listy wyborcze i jakoś też tam tłumów młodych na tych listach Naszego Miasta Nasze Sprawy nie widzę.
Po tym niewinnym wstępie obaj samorządowcy kontynuowali argumentacyjny ostrzał. – Zawiódł pan tych wszystkich, którym na sercu jest problem ekologii, czystego powietrza, bo te wszystkie nasze propozycje, kiedy my mówimy „trzeba zwiększyć wydatki”. Teraz to jest trudne, teraz to już się nie uda, teraz to znowu musimy czekać na środki z KPO. Ale był czas, kiedy można było to zrobić i apelowaliśmy o to. Zwiększmy wydatki na wymianę tych pieców, zmieńmy ten program, rozwińmy go o źródła energii odnawialnej. Więcej pieniędzy, przyspieszmy to tempo. Ja wiem, pan powie zaraz, że zrobiliśmy więcej niż wszystkie ościenne gminy, ja to już słyszałem wielokrotnie, ale nas stać na więcej – stwierdził radny NMNS. – Nikt nigdy, promowaliśmy to najbardziej jak mogliśmy, nie odszedł z urzędu miasta bez dotacji i nikt nigdy nie czekał ani miesiąca dłużej, niż to byłoby konieczne. (…) Nasza kwota dofinansowania jest największa ze wszystkich gmin. Jedni dają trzy tysiące, drudzy pięć, a my osiem. Wiecie, co spowalnia ten proces? Spowalnia go najczęściej PGNiG, które ślamazarzy się, nie chce przyłączać, mnoży problemy. Jest kłopot ze zrobieniem przyłączy i bardzo często aneksujemy podpisane umowy i czekające na ludzi pieniądze. I nie możemy też przekazywać tych 2300 zł, którymi finansujemy ludziom przyłączenie do sieci gazowej, która w Legionowie funkcjonuje – tłumaczył Roman Smogorzewski.
Zdaniem opozycyjnego radnego nie funkcjonuje w nim za to komunikacja na liniach mieszkańcy – prezydent oraz prezydent – opozycja. – Nie konsultuje się pan, przestał pan rozmawiać. Kiedyś to w ogóle wszystko inaczej wyglądało. Pamiętam ten czas, bo już jestem dosyć długo tutaj zaangażowany społecznie, w radzie miasta też jestem dosyć długo. Teraz przestał pan słuchać mieszkańców. To wszystko idzie w złą stronę – gromił radny Kiełbasiński. Z taką oceną prezydent zdecydowanie się nie zgodził. – Ja wszędzie rozmawiam z mieszkańcami. Chodzę co tydzień do kościoła i rozmawiam z mieszkańcami, chodzę do supermarketu na zakupy i rozmawiam z mieszkańcami, jeżdżę na rowerze, zatrzymuję się i też rozmawiam z mieszkańcami. W odróżnieniu od większości z państwa chodzę na uroczystości gminne, gdzie przychodzą mieszkańcy, a państwa nie ma. Ale ja jestem i tam rozmawiam z mieszkańcami.
Kiedy licytacja na tym polu stała się nie do rozstrzygnięcia, pojawił się wątek tak zwanego dogęszczania. Oczywiście Legionowa i oczywiście nowymi budynkami mieszkalnymi. – To dogęszczanie zabudowy jest tym problemem, który jakby też generuje te pozostałe, o których wielokrotnie, wiele razy rozmawialiśmy, czyli to zjawisko tej „betonozy”. Zabieranie tej przestrzeni do życia mieszkańcom – mówił Bogdan Kiełbasiński. Jego wyborczy rywal widzi tę sprawę inaczej. – Kwestia „betonozy”, która się pojawia, wzięła się z pseudo rewitalizacji, głównie rynków miejskich, w różnych miastach, gdzie położono kamień, wycięto drzewa i tak dalej. Używacie tego hasła, które jest słuszne, ale nie pokazujecie, gdzie miasto Legionowo wylało za dużo asfaltu, położyło za dużo kostki. Jeżeli to pokażecie, zastanowimy się, bo być może trzeba to zdjąć – proponował prezydent. Choć, jak łatwo zgadnąć, żadnej tego rodzaju propozycji nie usłyszał.
Skoro poruszono temat lokalnego budownictwa, naturalną koleją rzeczy pojawił się też wątek dotyczący nowych mieszkańców miasta. – Już pomału docierają do nas informacje, że to dogęszczanie zabudowy nie uratuje i nie rozwiąże problemu demograficznego. Widać, że to idzie w drugą stronę, że w tych nowo budowanych budynkach wielorodzinnych znacząca część to są mieszkańcy, którzy traktują to Legionowo jako przystanek na swojej drodze życiowej – alarmował radny. – Stawiacie zarzut, że w mieście, w którym od 30 lat właściwie nie zmieniła się liczba ludności, a właściwie od 1988 roku, kiedy przyłączono do niego fragment Jabłonny i fragment natenczas gminy Skrzeszew, że jest tylu mieszkańców! I że to jest moja wina, choć nie zmieniła się liczba mieszkańców, nie zmieniło się terytorium miasta, że jest ich tylu – odrzekł mu Roman Smogorzewski.
Korzystając z okazji, radny Kiełbasiński poinformował też o jego braku dostępu do prezydenckich profili w mediach społecznościowych. – Jestem zablokowany na tych profilach pana, żebym nie mógł czytać, co pan tam publikuje. Adresat tej cierpkiej uwagi szybko wytłumaczył, jaki jest tego powód. – Co ja robię na swoim prywatnym Facebooku, to jest moja prywatna sprawa. Bo ja nie jestem tylko prezydentem, ale jestem też osobą prywatną. Jeżeli to, co pan mówi, robiłbym na oficjalnym Facebooku, to mógłby pan mieć pretensje, ale rezerwuję sobie część prywatności i dobieram sobie ludzi, z którymi chcę mieć na Facebooku kontakt. Dawno, dawno temu, w 1996 roku, tacy Amerykanie uczyli mnie, że nie warto tracić energii na ludzi, których i tak się nie da przekonać. Ludzi jest tak dużo, że trzeba dokonywać pewnej selekcji.
W najbliższą niedzielę dokonają jej także mieszkanki i mieszkańcy Legionowa. Co intrygujące, jeszcze kilka miesięcy temu mogło się wydawać, że dzisiejszy kontrkandydat prezydenta Smogorzewskiego… trzyma za niego kciuki. – Ja panu życzę, żeby pan wygrał te kolejne wybory, ale żeby to było w innej sytuacji – powiedział radny Kiełbasiński. Dzisiaj wiadomo, że bez względu na decyzję legionowskiej społeczności sytuacja w mieście i wokół niego rzeczywiście jest już inna. I ta polityczna, i ekonomiczna. Każdy mieszkaniec powinien więc odpowiedzieć sobie na pytanie, kto w jego imieniu potrafi ją lepiej, z pożytkiem dla Legionowa wykorzystać.